Na aukcji w Budapeszcie cena wywoławcza za podpisany rękopis słynnego poety wynosiła 10 milionów HUF.

Książka Attyli Józsefa z autografem lub podpisem to rarytas wśród zamożnych kolekcjonerów, ale rękopis poety można licytować w rzadkich przypadkach. Jednak na czerwcowej aukcji w Központi Antikvárium wśród losów znajdzie się wiersz Józsefa Attili A kanász, opublikowany w październiku 1932 roku w tomie Külvárosi éj.

Cena wywoławcza rękopisu wynosi 10 mln HUF.

Pod jednostronicowym wierszem poeta wpisał także datę i miejsce: listopad 1932 r. Wszystko to o tyle dziwne, że tom Külvárosi éj ukazał się w październiku, lecz rękopis jest datowany później.

Centralnemu Antykwariuszowi udało się dowiedzieć, jak to wszystko mogło się wydarzyć. Wiedzieli także, że 17 wierszy znajdujących się w tomie Külvárosi éj Attila József napisał w zeszycie, kilka podartych stron tego zeszytu znajduje się w Muzeum Literackim Petőfi.

Nie znalazł się jednak wśród nich wiersz A kanász, dlatego też wielką sensacją jest odnalezienie rękopisu, który uważano za zaginiony.

Jest wysoce prawdopodobne, że wiersz spisał latem, a tytuł i datę dopiero w listopadzie. Niemal pewne jest też, że specjalną relikwię przekazał adoptowanej córce niejakiego Jenő Bálinta. O Jenő Bálincie wiadomo, że był autorem kilku książek, który wielokrotnie odwiedzał w towarzystwie węgierskich pisarzy i poetów. Czasami zabierał ze sobą także swoją adoptowaną córkę, która w latach trzydziestych prosiła wielu literatów o podpisy, a nawet rękopisy na pamiątkę. W ten sposób udało mu się dotrzeć do Attyli Józsefa, który następnie wziął jego zeszyt, podpisał i opatrzył datą wiersz A kanász, po czym wyrwał go z zeszytu i dał młodej dziewczynie, w której bojowo strzeżonym zbiorze rękopis przez wiele lat był ukrywany dziesięciolecia, dopóki nie został wystawiony na aukcję.

W 1932 roku Attila József mieszkał w Budapeszcie przy Székely Bertalan utca 27 ze swoją ukochaną Judit Szántó. Trudno mu było znieść fakt, że „Deksd stolica, nie lamentujcie!” został postawiony przed sądem pod zarzutem podżegania i skazany na osiem dni więzienia (a książki skonfiskowano).

Ostatecznie wyrok zawieszono na trzy lata, ale wydarzenie to odcisnęło na nim piętno, z rozczarowaniem dowiedział się też, że w listopadzie 1932 r. mimo jego namów nie dostał pracy w Bibliotece Stołecznej.

Co ciekawe, ówczesna dziewczyna Józsefa Attili, Judit Szántó, została zaproszona do zorganizowania muzeum Józsefa Attili w 1948 roku,

następnie od 1955 pracował w Muzeum Literackim Petőfi na stanowisku kierownika działu. Zdaniem ekspertów rękopis Attyli Józsefa, który trafił pod młotek, prawdopodobnie nie pozostał bez właściciela, gdyż obok Endre Ady'ego i Miklósa Radnótiego rękopisy Attili Józsefa są najcenniejszymi skarbami zamożnych kolekcjonerów.

Mandarynka

Zdjęcie na okładce: Złowieszczy rękopis i portret Attili Józsefa
Źródło: Central Antiquarium/Wikipedia