Wiemy, że uważa, że ​​nikt w tym kraju nie mówi prawdy oprócz niego, z wyjątkiem tych, którzy go przebóstwiają.

No wreszcie! Piotr Vengerszkij (na koncie Péter Magyar) od wielu dni nikogo nie okłamywał, ale to, co jest opóźnione, nie jest opóźnione. I to nie jest przeszłość.

Ten Pjotr ​​Tatabánya poszedł zamieszać, bo był w tym bardzo dobry. Oj, przepraszam, może jeszcze bardziej za terroryzowanie żony, bo ćwiczył to już dłużej.

No to ten Piotr poszedł na polowanie, ostrzelił restaurację Turul, zabrał tego drania do domu, usmażył i ten mały, pozbawiony mózgu naśladowca, wszystko zjadł. Innymi słowy, Piotr udał się do Tatabányi, aby polować na nowych zwolenników, których można by pogrążyć w fanatyzmie, wykorzystując zawziętość jakichś palantów (rzekomo nie wolno im było siedzieć na tarasie, bo wszystkie stoły były zajęte, a jednak!) „zastrzelił” restaurację i podjudził swoich i tak już agresywnych zwolenników do personelu Turula, podburzając ich. Potem zabrał tę historię do domu, potem ją (upieczył), co natychmiast zamieniło prawdę w kłamstwo, a teraz w oświadczeniu wyrzucił ją przez okno. A fani Bamby zjedli to wszystko, jak zwykle nienawidzili strony Turula w mediach społecznościowych. Na próżno, oni po prostu tacy są.

Taka mentalność jest nie do przyjęcia: zwolennicy Pétera Magyara załamali się i zostali zmiażdżeni w Tatabányi (wideo)

Co mówi to imię? Że Turulianie kłamią, bo nie było atmosfery linczu. Z pewnością tak nie było, skoro tak powiedział. To prawda, że ​​szklana ściana restauracji została rozbita przez uczestników zamieszek – przepraszam, może po prostu życzliwie pogłaskali ich pięści – ale to nie jest atmosfera linczu. Po prostu miły gest. Podobnie jak nie było atmosfery linczu, gdy reporter Hír TV musiał być eskortowany przez policję ze spokojnego tłumu, przyjaźnie potrząsając pięściami. Nie było wzmianki o nastroju linczu, po prostu chcieli śmiertelnie przestraszyć korespondenta.

W końcu drżenie pięści może być również postrzegane jako przyjazna fala, prawda?

Zatem Turulianie zdecydowanie kłamią. Podobnie jak jego była żona, policja, prasa (zarówno prawicowa, jak i lewicowa), a teraz także restauratorzy, żeby develowie mogli wysuszyć sobie języki! Ośmielają się otwierać sarkastyczne usta, a jednocześnie interesują się 14 unijnymi przetargami, z czego wprost wynika, że ​​są prorządowi. Albo opozycja. Albo to i tamto. I fakt, że Tatabánya ma lewicowy zarząd, a Turul to restauracja należąca do gminy, też tego nie zmienia. Znając domowe przyzwyczajenia globalistów (czytaj: lewicowych liberałów), jest mało prawdopodobne, aby restauracja została przekazana konserwatystom. Nawet wtedy jest w porządku!

Wiemy, że według Piotra Petyi nikt w tym kraju prawdy nie mówi oprócz niego, z wyjątkiem tych, którzy go ubóstwiają. Leżą tu więc wszyscy muzycy, malarze, kamieniarze i tancerze baletowi. Ale przestańcie, dziwacy, wtedy przyjdą Piotr i jego łagodni żołnierze, wtedy zrzucą bomby atomowe podsłuchu i koniec konserwatywnego świata!

Byłoby miło, gdyby ktoś powiedział temu Petrovicowi (patrz: Jenő Rejtő: Czternastokaratowy samochód), że to, że na papierowym samolocie pisze, że jest bombowcem atomowym, nie oznacza, że ​​stanie się on samolotem i nie będzie zrzucić oskarżenia o morderstwo na głowy swoich przeciwników politycznych.

Potrząsanie pięściami nie jest aktem wojny, ale bunt jest z pewnością aktem prawa zwyczajowego. Wiedziałeś o tym, Pietia Pietrowicz?

Wyróżnione zdjęcie: Péter Magyar i azáhitat / Wstańcie, Węgrzy! - Społeczność Partii Szacunek i Wolność na Facebooku