Już dziś o 21:00 meczem gospodarzy Niemiec z reprezentacją Szkocji rozpoczną się 17. Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, w którym reprezentacja Węgier może po raz kolejny – po raz trzeci z rzędu – wystąpić. W sobotę drużyna Marco Rossiego zagra po raz pierwszy. M4 Sport transmituje wszystkie mecze.

Z węgierskiego punktu widzenia miesięczny festiwal piłkarski będzie nieco inny niż dwa poprzednie, ponieważ w ostatnich latach drużyna postawiła poprzeczkę wysoko, przez co nadzieje kibiców są znacznie większe niż wcześniej. Osiem lat temu już drobnym cudem było to, że reprezentacja narodowa mogła po trzydziestu latach ponownie wziąć udział w dużym turnieju – nie wspominając o tym, że dzięki zwycięstwu w czwartej rundzie dotarła do 1/8 finału – a ostatnio oczekiwania zostały ograniczone przez fakt, że podopieczni kapitana reprezentacji Marco Rossiego znaleźli się w grupie śmierci, zmierzyli się z obrońcami tytułu Portugalii, mistrzami świata Francją i Niemcami.

Tym razem jednak skład grupy, wyniki niepokonanych serii kwalifikacyjnych i

Awans do klasy kapitana drużyny Dominika Szoboszlaia może też być powodem do znacznie większej pewności siebie.

Jednak skład kwartetu w dalszym ciągu nie jest łatwy, Niemcy bowiem potrafią grać na własnym terenie, a w ich składzie jest pełno światowych gwiazd, ale patrząc na światowe rankingi, Szwajcaria również wyprzedza, a Szkocja udowodniła to pokonując Hiszpanię podczas zastrzeżenie, że może być niebezpieczne dla każdego rywala. Węgrzy swoje kontynentalne rozgrywki rozpoczną w sobotę w Kolonii ze Szwajcarami, 19 czerwca w Stuttgarcie zmierzą się z gospodarzami Niemcami, a cztery dni później w fazie grupowej ze Szkotami.

To nie przypadek, że włoski menadżer, posiadający już węgierskie obywatelstwo, stara się nieco wstrzymywać z nadziejami oraz formułowaniem oczekiwań i celów, bo w ten sposób chce zdjąć z zespołu ciężar szans. Jednak pod jego wodzą reprezentacja narodowa dwukrotnie zbudowała passę ponad dziesięciu meczów bez porażki, po raz pierwszy od 1986 roku dotarła do światowego turnieju, a także pokonała w meczach o stawkę przeciwników należących do światowej elity, takich jak Anglia, która w dalszym ciągu uważany jest za faworyta, a w grupie rywala Niemiec – ten pierwszy dwukrotnie, także na wyjeździe np. 4:0. W świetle tego – i w przeciwieństwie do awansu z 2016 roku – nie byłoby wcale niespodzianką, gdyby Węgrzy przeszli prostą fazę eliminacyjną.

Ostatnie Euro Ronaldo, Pepe, Kroosa i Modricia

Na tym turnieju z pewnością nie zabraknie rekordów, ponieważ Cristiano Ronaldo przygotowuje się obecnie do swojego szóstego turnieju kontynentalnego z Portugalczykami, a pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki może poprawiać swój rekord z każdym meczem i każdym golem. Inny Portugalczyk-weteran, Pepe, może zapomnieć o węgierskim szczycie, ponieważ stanie się najstarszym europejskim graczem wszechczasów, zdetronizując Gábora Király'ego. Oprócz nich będą one także, lub mogą być, wielkim pożegnaniem futbolu między narodami.

Na przykład Niemiec Toni Kroos, który dwa tygodnie temu świętował swoje szóste trofeum Ligi Mistrzów, swoim powrotem nadał nowy impuls Nationalelfowi, który od lat przeżywa wzloty i upadki, ale po turnieju odwiesi buty na kołek . Dla gospodarzy Mistrzostwa Europy mogą być ostatnim dużym turniejem nawet dla Thomasa Müllera. Duże pokolenie Chorwatów, w tym także sześciokrotny zwycięzca Pucharu Świata Luka Modrić, może mieć ostatnią szansę na wygraną po zdobyciu srebrnych i brązowych medali. na dwóch poprzednich mistrzostwach świata.

Najważniejszym pytaniem turnieju jest oczywiście to, komu uda się wznieść 14 lipca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie Puchar Henriego Delaunaya, który do tej pory zdobyło dziesięć drużyn, w tym najwięcej – trzykrotnie – Niemcy i Hiszpania. Dwoma największymi faworytami Mistrzostw Europy są Anglia, najnowszy srebrny medalista, i Francja, druga w Pucharze Świata. W obu napastnikach pełno młodych zawodników światowej klasy – wystarczy wspomnieć Jude Bellingham i Kyliana Mbappé – którzy stanowią idealne połączenie z doświadczonymi, sprawdzonymi gwiazdami, takimi jak Harry Kane i Olivier Giroud.

Oprócz nich nie należy skreślać na straty także gospodarzy Niemiec, bo choć do 2023 roku osiągnęli szczególnie słabe wyniki, to w marcu tego roku pokonując faworytów Francję, a następnie Holandię, pokazali, że z nimi należy się liczyć .

Dopóki w ich szeregach jest Cristiano Ronaldo, do grona pretendentów zalicza się także portugalska drużyna.

natomiast Hiszpanie chcą sprawić niespodziankę w meczu finałowym drużyną odmłodzoną po porażce w Pucharze Świata. Powtórka z obrońcy tytułu i Włochów, którzy wygrali także ostatni duży turniej w Niemczech, Puchar Świata 2006, byłaby nieoczekiwana, biorąc pod uwagę, że dominująca linia pomocy, która trzy lata temu była głównym depozytariuszem triumfu, jest obecnie krwawi z kilku ran spowodowanych kontuzjami, a przywódcy obrony przeszli na emeryturę.

Co ciekawe, po epidemii koronawirusa nie ma już śladu, ale wiele wprowadzonych wówczas innowacji przetrwało jej wpływ na futbol. Na przykład

Skład został powiększony z 23 do 26, czyli pięciu opcji wymiany, które w przypadku przedłużenia zostaną powiększone o jedną szóstą.

Z sześciu kwartetów, oprócz dwóch pierwszych miejsc, do czołowej 16-stki trafiają cztery najlepsze trzecie miejsca, a stamtąd turniej toczy się w systemie prostych eliminacji aż do finału, który odbędzie się 14 lipca w Berlinie.

MTI

Zdjęcie: MTI / Zoltán Balogh