Reprezentacja Węgier w piłce nożnej wykazała się znacznie lepszą mentalnością i grą przeciwko Niemcom-gospodarzom niż w sobotę, ale w Stuttgarcie i tak brawurowy wynik nie był możliwy.

Reprezentacja Juliana Nagelsmanna objęła prowadzenie w pierwszej połowie po niezwykle emocjonującym golu, a w drugiej połowie bramka Ilkaya Gündogana zakończyła zasadniczą część bitwy, która przyniosła przyjemne zmiany ostrzału. To postawiło nasz zespół w niezwykle trudnej sytuacji, podczas gdy Niemcy praktycznie awansowali do czołowej szesnastki.

Niemiecka zbiorowa świadomość społeczna określa Mistrzostwa Świata 2006 jako wielkie letnie święto piłki nożnej. Ich krajowy turniej, przed którym po raz ostatni tak opisywano ich reprezentację narodową, następnie Nationalelf wmaszerował do półfinału i zmusił ostatecznych zwycięzców, Włochów, do 120-minutowej walki o finał.

Nawet jeśli w kraju nie było to równie rozległe doświadczenie, podczas rozmów z węgierskimi kibicami wiele osób wspominało nasz mecz o mistrzostwo Europy w Monachium trzy lata temu z obecnym dyrektorem. Następnie nasz zespół dwukrotnie objął prowadzenie „dzięki” zbiórce Leona Goretzki w 84. minucie i zakończył się wynikiem 2:2. Ten jeden punkt nie wystarczył, aby awansować. Natomiast do dzisiejszego dnia można by wyjść tak, jakby podobny wynik oznaczał utrzymanie się przy życiu – i żeby Dominicy z Szoboszlai mogli poznać swój los we własnych rękach przed ostatnią rundą fazy grupowej. Nie żartuję, to nie zadziałało...

Spotkanie na rok 2021 było również omawiane na wtorkowej konferencji prasowej Marco Rossiego, ale kapitan naszej reprezentacji nie mógł powstrzymać się od podkreślenia, że ​​nie można żyć przeszłością: ta reprezentacja Niemiec była zupełnie inna niż obecna. Jednak z pewnego punktu widzenia nasze ostatnie trzy mecze z Nationalelfem, w których byliśmy niepokonani, mogą być znaczące: wiemy, że jesteśmy w stanie przełamać szanse i zmiażdżyć ich pod nosem. Niemcom nie można było nic zarzucić, w meczu otwarcia pobili kilka rekordów i pokonali Szkocję 5:1, a my dzień później przegraliśmy 3:1 ze Szwajcarią po rozczarowującym występie w pierwszej połowie. Julian Nagelsmann powiedział we wtorek, że jego zdaniem nie ma dużej różnicy między siłą reprezentacji Szkocji i Węgier, czy chciał schlebić Szkocji, czy też poniżyć naszą, to dobre pytanie. W przypadku tego drugiego mogliśmy mieć tylko nadzieję, że uda nam się obalić opinie o nas najmłodszego kapitana kadry narodowej w historii Mistrzostw Europy.

Rossi obiecał, że nie zorganizujemy tak beznadziejnej pierwszej połowy jak w sobotę. I obietnica potwierdziła się już po 20 sekundach, po zdobyciu piłki Barnabás Varga wśliznął się przed pole karne, a Roland Sallai zaskoczył swoją agresywnością Joshuę Kimmicha i był już na pozycji strzeleckiej przeciwko Manuelowi Neuerowi w lewym rogu bramki pole karne. Jednak szansa została zmarnowana...

W sequelu miałeś to samo przeczucie, udało ci się zaskoczyć Niemców. OK, gospodarze mieli więcej przy piłce, ale był to wyjątkowo bezowocny serwis, głównie na własnej połowie. Niemcy obserwowali pierwsze dziesięć minut w milczeniu, podczas gdy my groziliśmy z dwóch rzutów rożnych, ale dobitny strzał Bolli Bendegúza znacznie minął bramkę.

W 11. minucie zobaczyliśmy pierwszą poważną okazję Niemców, Kai Havertz pokonał Williego Orbána prawą stroną pola karnego – to było trochę tak, jakby obrońca i bramkarz nie rozumieli się – ale Péter Gulácsi trafił ogromny wysiłek, aby oddać strzał z zaledwie sześciu metrów. A po rzucie rożnym Bolla znów błysnął, tym razem zamiast bramki przeciwnika, u nas, w końcówce piątej tercji głową skierował strzał Roberta Andricha.

Po kwadransie Nationalelf wyraźnie otrząsnął się z zaskoczenia, zwiększając presję na węgierską bramkę. Jamal Musiala, Havertz i Ilkay Gündogan jednym dotknięciem triangulowali naszą obronę, ale na szczęście dla nas turecko-niemiecki kapitan drużyny nie był w stanie na krótko przejąć piłki w ataku pięciu i pół.

W 22. minucie Niemcy objęli prowadzenie, Musiala dokuczał Gündoganowi na spalonym, który ładnie wyprzedził Orbána na przedzie pięciu i pół, po czym jego noga zaplątała się w nogę niemieckiego kapitana, w wyniku czego upadł . Gündogan odzyskał piłkę po dotknięciu wystającego Gulácsiego, podał do Musiali, a ten przeciął piłkę pod poprzeczką obok Attyli Fioli, który wrócił na linię bramkową. Sędzia wideo ponownie obejrzał całe zdarzenie, ku wielkiemu zdziwieniu, ale ku wielkiej radości Niemców, pozwolił na uznanie bramki (1-0).

Powiedzmy, że w odwrotnym przypadku, jeśli taki kontakt obrońcy z napastnikiem nastąpi na szkodę atakującego, to na 99 procent wyroku przypada kara – tutaj Holender nie osądził tak samo.

Niedługo potem scena ta, z bardzo bliskiej odległości kamery, została wyświetlona na gigantycznym projektorze StuttgartArena, wywołując ogromny koncert gwizdów węgierskich głośników, a następnie

mafia UEFA! mafia UEFA! - także śpiewanie.

Mogliśmy szybko odpowiedzieć, Szoboszlai został ścięty na lewym końcu pola karnego. Rzut wolny został wykonany przez ofiarę, a Neuer mocnym rzutem wybił go prawym górnym rogu – niestety dla nas. Jednak te niektóre pająki byłyby w poważnym niebezpieczeństwie...

W 28. minucie Szoboszlai znów był zagrożony, Milos Kerkez dośrodkował z lewej strony, ale nie w środek, raczej sprytnie do linii pola karnego, a kapitan naszej drużyny to wykorzystał i po odbiciu strzelił z 12 metrów , ale Jonathan Tah zablokował to. Co znamienne, po 30 minutach niemiecka przewaga w posiadaniu piłki była nadal znacząca, obok nazwy węgierskiej drużyny było więcej prób zdobycia goli i minimalnie lepsza xG. U nas wskaźnik jakości sytuacji wyniósł 0,81, podczas gdy u Niemców 0,79.

Początek połowy przyniósł ciągły nacisk Niemiec i jeden lub dwa węgierskie kontrataki, które zostały stłumione na początku – bez wyskoku powstałego w normalnych warunkach. Chociaż na końcu pozostała jeszcze poważniejsza zmiana ostrza. Najpierw strzał Musiały z 18 metrów w lewą siatkę zmylił około 20-25 tysięcy Niemców na tyle, że domagali się kolejnego gola. Następnie na bis, po wślizgu Bolli i wyczynu Neuera, Sallai strzelił od nas gola z odbicia – przez kilka chwil 12-15 tysięcy Węgrów wybuchło radością, niestety bez powodu.

Drugą połowę rozpoczęliśmy bez zmian, a pierwsze 15 minut nie przyniosło większych zmian w obrazie gry. Gospodarze w dalszym ciągu grali w piłkę nożną ze znaczną przewagą posiadania piłki wynoszącą 63-65 procent, ale nie udało im się stworzyć z tego powodu emocjonującej sytuacji. Orbán i Bolla wielokrotnie pokazali brawurową obronę, a Varga B. również wyraźnie cofnął się, by bronić częściej niż w meczu ze Szwajcarią. W 55. minucie potrzebna była jeszcze kolejna obrona Gulácsa, Gündogan skierował Dárdaia na lewą stronę naszej obrony, a po jego podaniu udało mu się wbić piłkę tuż przed Kroosem – jego dobijający strzał z 17 metrów obronił bramkarz węgierskiej drużyny narodowej Lipska.

Ale nadal było w nas niebezpieczeństwo, w 60. minucie np. Sallai zaczął od dobrego lewego skrzydła, a po jego podaniu Varga przeskoczył Taha, który miał kłopoty z Bayernem Monachium, ale jednocześnie raz skinął głową pół metra w prawym górnym rogu.

Wydawało się niemal, że nasze życzenie się spełni, abyśmy przystąpili do otwartego meczu i mieli realną szansę na zdobycie punktów w finale, jednak w 67. minucie białe koszulki podwoiły swoją przewagę. Maximilian Mittelstädt był strasznie pusty na lewym końcu pola karnego, przyjął piłkę od Musiali, po czym wyłożył ją dla Gündogana, który dojechał na pole karne, który lewym skrzydłem oddał strzał w lewy dolny róg. Można było poczuć radość Niemców po zdobyciu gola, jak bardzo odczuli ulgę, że po zaciętej walce zdobyli drugiego gola w meczu (2:0).

W ten sposób włosy potoczyły się w zupełnie innym kierunku, o czym mówił pewnego dnia András Schäfer, nawet w nadziei na upiększenie musieliśmy podjąć o wiele większe ryzyko, niż moglibyśmy zrobić w zdrowym przypadku. Przeszliśmy na grę dwoma środkowymi, co też nie sprawdziło się w pierwszej rundzie, potem dla Szwajcarii, teraz dla Niemiec oznaczało to swobodną kontratak i łatwe przejście przez naszą pomoc przez ostatnie 15-20 minut. Do tego momentu ogień bitwy stopniowo gasł, a końcówka meczu polegała na łatwych podaniach Niemców i kilku beztroskich próbach strzeleckich, które regularnie unikały naszej bramki. Nagelsmann był w stanie zapewnić dodatkowe minuty Chrisowi Führichowi i Denizowi Undavowi, członkom drużyny Stuttgartu na własnym boisku.

O naszym szczęściu mówi wszystko, że po słabym występie Neuera i spudłowaniu piłki, strzał Orbána z siedmiu metrów został jednak zablokowany z linii bramkowej przez Rüdigera i Kimmicha. Następnie zachowanie Taha w polu karnym również pozostało bezkarne, więc upiększenia również nie przyniosły efektu. Jednak biorąc pod uwagę kilka decydujących statystyk ofensywnych, liczbę dużych szans (cztery dla nas, trzy dla Niemców) i xG (1,65 dla Niemców, 1,52 dla Węgrów), mogło być dla nas w tej walce znacznie więcej.

Reprezentacja Węgier przegrała z Niemcami po raz pierwszy od finału mistrzostw świata w Bernie w 1954 roku (2:3). W trzech meczach o stawkę w ciągu ostatnich siedemdziesięciu lat do dnia dzisiejszego zanotowaliśmy dwa remisy i jedno zwycięstwo z Niemcami i prawnym poprzednikiem Niemiec...

Nasz zespół zakończy w niedzielę fazę grupową przeciwko Szkocji. To, jakie inne cele mogą mieć przed sobą Szoboszlaowie, w dużej mierze zależy od innego dzisiejszego meczu tej grupy, czyli starcia szkocko-szwajcarskiego, a także od wyników pozostałych kwartetów. Na cztery punkty nie ma już szans, co oznacza niemal pewny postęp, ale trzema mogą sobie poradzić – w przypadku rundy rewanżowej niekoniecznie znajdą się w gronie najlepszych trójek w grupie, ale to jest nie jest jednak zależny wyłącznie od węgierskiej drużyny narodowej.

Niemcy - jeśli nie matematycznie jeszcze - po dwóch meczach praktycznie awansowali do prostej fazy eliminacyjnej.

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej 2024, faza grupowa

  1. zakręt

Niemcy – Węgry 2–0 (1–0)
Stuttgart, StuttgartArena, 54 000 widzów.
Trener: Danny Makkelie (Holandia) NIEMCY: Neuer – Kimmich, Tah, Rüdiger, Mittelstadt – Andrich (Can, 72), Kroos – Musiala (Führich, 72), Gündogan (Undav, 84), Wirtz (L. Sané, 58). ) – Havertz (Füllkrug, 58.).
Kapitan reprezentacji: Julian Nagelsmann WĘGRY: Gulácsi – Fiola, Orbán W., Dárdai M. – Bolla B. (Ádám M., 75), Á Nagy.
(Kleinheisler, 64), Schäfer, Kerkez (Nagy Zs., 75) – Szoboszlai, Sallai (Csoboth, 87) – B. Varga (Gazdag, 87) Kapitan stowarzyszenia: Marco Rossi Bramki: Musiala (22), Gundogan (67. )

21.00, Kolonia: Szkocja-Szwajcaria

Klasyfikacja grupowa: 1. Niemcy 6 punktów (7–1), 2. Szwajcaria 3 (3–1, 1 mecz), 3. Węgry 0 (1–5), 4. Szkocja 0 (1–5, 1 mecz) .

  1. zakręt

23 czerwca, godz. 21.00, Frankfurt: Szwajcaria-Niemcy

23 czerwca, 21:00, Stuttgart: Szkocja-Węgry

Stało się to w 1. rundzie

Węgry – Szwajcaria 1–3 (0–2)

Niemcy-Szkocja 5-1 (3-0)

Indeks

Wyróżnione zdjęcie: Barnabás Varga (b) i Niemiec Antonio Rüdiger grali w 2. rundzie Mistrzostw Europy w piłce nożnej w grupie A pomiędzy Niemcami a Węgrami w MHP Arena w Stuttgarcie 19 czerwca 2024 r.
MTI/Tibor Illyés