Jeśli typowy nieoznakowany migrant z Afryki lub Azji będzie próbował przedostać się do UE przez Rosję lub Białoruś, otrzyma wspólną ochronę granicy, minę przeciwpiechotną i kopniaka w tyłek od komitetu recepcyjnego. Jeśli to nie kosztuje aż tak dużo, bo udało Ci się na czas zarezerwować bilet u przemytnika ludzi i dzięki temu przyjeżdżasz z Serbii, to Węgry zostaną ukarane, jeśli Cię nie wpuszczą.  

Wszyscy ludzie są równi, chyba że Murzyn wybierze złą drogę, bo od tej chwili nie jest osobą ubiegającą się o azyl, ale hybrydowym napastnikiem i podłym wywrotowcem, który chce zniszczyć kontynent zgodnie ze złymi intencjami Putina. Obecny Göring w Brukseli powie Ci, jaki jest limit.

Czytelnik oczywiście przyznaje, że autor PS jest znowu antyeuropejskim, po omacku ​​rasistą, który nawet napisał ten list. Tyle, że nie ja to wymyśliłem, ale tak dzisiaj działa zgermanizowana Unia Europejska.

Psa strzeleckiego nie interesuje rzeczywistość, kota strzeleckiego nie interesują zasady, a zwłaszcza te, które głośno mówią o prawach człowieka, liczy się tylko to, czy przydzielono mu zadanie kiwania głową nawet przy najsłabszym podsłuchiwaniu w ośrodku. Bo w tym przypadku nie ma mowy o wysokiej jakości kłamstwie, za pomocą którego przestępca oszukuje kompetentnego towarzysza w Brukseli, aby oszukać go pieniędzmi; wszyscy wiedzą, że granica polsko-białoruska jest dokładnie tą samą granicą europejską, co granica węgiersko-serbska. Znaleźliśmy się dopiero w sytuacji, gdzie karane jest całkowicie słuszne i uczciwe stanowisko jednej ze stron (Węgier), a oklaskiwane i honorowane są jawne kłamstwa drugiej, połowicznej.

Ale o co chodzi? 

Premier Polski Donald Tusk wraz ze swoimi kolegami z Estonii, Łotwy i Litwy zaapelował do Przewodniczącego Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej, prosząc o wsparcie w umacnianiu zewnętrznych granic UE z Rosją i Białorusią.

W piśmie uzyskanym przez polską agencję informacyjną PAP i wysłanym przed rozpoczynającym się w czwartek szczytem UE czterej premierzy argumentowali, że infrastruktura obronna, która ma powstać wzdłuż wspólnej granicy Unii Europejskiej z Rosją i Białorusią, będzie skutecznym narzędziem przeciwko wojsku i stamtąd inne ataki hybrydowe zagrażające Unii.

Zdaniem czterech premierów realizacja wspólnie zaproponowanego projektu – ze względu na jego rozmiar i koszt – wymaga szczególnego wsparcia ze strony Unii Europejskiej, zarówno politycznego, jak i finansowego.

Rzecz jasna, żaden atak militarny nie zagraża Polsce. Można to oczywiście podsycić powszechną histerię, która zastępuje wspólną politykę konkurencji, ale dość trudno sobie wyobrazić, jak zajęta na Ukrainie armia rosyjska nagle pojawia się na polskiej granicy i wycofuje się dopiero w wyniku fosę utrudniał wzniesiony tam płot z drutu. Powszechnie mówi się, że zewnętrzne granice Europy wszędzie, od Hiszpanii po Grecję, są pod presją, a aż do Finlandii migranci oczekujący pełnej opieki przybywają w zatłoczonych kolejkach, podczas gdy kraje Unii dopiero doszły do ​​sedna gdzie zamiast wspólnej ochrony granic i wspólnych procedur deportacyjnych próbują się nawzajem pieprzyć.

Oczywiście przede wszystkim z Węgrami, bo w tych burzliwie wyglądających dekadach musimy oczywiście prowadzić działania czwartej generacji przeciwko sobie, bo inaczej byśmy się znudzili…

Rosjanie byli zbudowani jak mumie i teraz można z nimi sprzedać wszystko. Jeśli Ali przyjdzie od nich lub przez białoruskiego poplecznika, Ali zostanie spryskany gazem łzawiącym i skopany w tyłek, ponieważ nie jest uchodźcą, nie nieszkodliwym ubiegającym się o azyl, ale hybrydowym wojownikiem. Dlatego Ali, wycierając nos i wygładzając tyłeczek, rezerwuje bilet na bezpośredni lot Mińsk-Belgrad, po czym kieruje się na północ, bo stamtąd Ali w magiczny sposób zamienia się w uchodźcę, który nie pragnie niczego innego, jak tylko tego, aby władze węgierskie skrytykowały jego wniosek do czasu wyjeżdża, na początku swojej kariery nie przebywa w Berlinie jako kurier narkotykowy.

A wszystko to zostanie sfinansowane z tzw. wspólnego politycznego wspólnego budżetu na ochronę granic. Ci dobrzy węgierscy podatnicy, którzy są zmuszeni zapłacić karę za niewpuszczenie Alego wcześniej, mogą też zapłacić, aby Polacy, kraje bałtyckie i Finowie nie wpuścili tego samego Alego.

OK, jeszcze nie przesądzono, do porozumienia nie doszło, zdaniem optymistycznych analityków UE nie wyda na to wspólnych pieniędzy, ale mamy podstawy w to wątpić. Są tak cyniczni i bezczelni dranie Ursuli von der Leyen, że oni też to przekroczą, gdy zaakceptują, że wszystkie granice są równe, z wyjątkiem tych, które są równiejsze.

A w międzyczasie musimy przyjąć Alego, który nie mógł wjechać na północno-wschodnie granice Europy. Namocz masło w mleku, aż udasz się na zachód do Pottera. A jeśli im się tam znudzi, odsyłają go do nas, żeby go znowu wykąpać w mleku i maśle, skoro złożył u nas wniosek o azyl, to my odtąd jesteśmy odpowiedzialni jak oswojony lis. Wniosek o azyl, którego nie mógł złożyć w Polsce, na Litwie, Łotwie, w Estonii i Finlandii zgodnie z „wspólną europejską polityką ochrony granic”

Tak naprawdę brakuje tylko, aby Rosja i Białoruś zostały uznane za bezpieczne kraje trzecie, z których nie wolno uciekać do Europy. I za to wszystko oczekują nawet, że będziemy klaskać, w przeciwnym razie również zarzucą nam złe wibracje.

PS

Wyróżnione zdjęcie: MTI/EPA/Olivier Hoslet