Agent nazwiskiem Karol Marks mógłby wiele opowiedzieć o tym, jak poważnym zadaniem było utrzymanie pozorów, że nie wyczarował z jednego kapelusza partii liberalnej i socjalistycznej, które potem najwyraźniej walczą ze sobą na śmierć i życie w kabinie kaskaderskiej zwanej polityką . Napisane przez László Bogára.

Nie jest więc zaskoczeniem, że elity rządzące Unią Europejską całkowicie zlekceważyły ​​wolę wyborców i cynicznie i bez skrupułów kontynuują te same gry „w tle”, z których zawsze korzystały, odwołując się do świętych zasad „demokracji i rządów prawa”, ale depcząc je. Ponieważ jest to już codzienność, celem tego artykułu nie jest analiza tego zachwycającego spektaklu, jak robiliśmy to już wiele razy, ale raczej zmierzenie się w końcu z faktem, że korzenie tego, co dzieje się teraz, sięgają znacznie głębiej niż myślimy.

Aby to zrozumieć, powinniśmy najpierw pomyśleć o fakcie, że trzy „rodziny partyjne”, które zawarły tę umowę, to dokładnie te same trzy konstrukcje, wraz z utworzeniem których około dwieście lat temu system polityczny zachodniej nowoczesności przyjął swoją ostateczną formę .

Oznacza to, że globalny główny konstruktor/główny destruktor, który jest „wykonawcą” wszystkiego, wykonał profesjonalną robotę, ponieważ jego wówczas ustabilizowana konstrukcja jest dość trwała.

Ale jaka była tajemnicza koncepcja, która skłoniła go do stworzenia trzech takich rodzin imprezowych?

Innymi słowy, dlaczego kompleks partii liberalnych, socjalistycznych i konserwatywnych zdominował system polityczny zachodniej nowoczesności przez dwieście lat?

Jeślibyśmy byli w dobrej wierze, to w pierwszej chwili pomyślelibyśmy, że partie służą do pewnego rodzaju odwzorowywania struktury danego społeczeństwa, jednak struktura społeczna sprzed dwustu lat, nawet w Europie Zachodniej, z grubsza wyglądała jak chłopstwo utworzone 80 procent, robotnicy najwyżej 12 procent, a właściciele kapitału maksymalnie od jednego do trzech procent. I najwyraźniej tradycyjna klasa rządząca, szlachta, z udziałem około pięciu procent, nadal zajmowała pozycję dominującą.

Zdolny jest do tego wspomniany już główny niszczyciel, który przede wszystkim stworzył partię liberalną, czyli polityczną reprezentację kapitału. Właściwie można było to zatrzymać, bo władza kapitału realizowała się w polityce dopiero po gospodarce.

Prawdopodobnie nie poprzestał na tym, bo uważał, że oprócz właścicieli kapitału musi także „skonstruować” partię właścicieli pracy, gdyż bezwzględna dyktatura „kapitalizmu” może być stabilna tylko wtedy, gdy sprawuje kontrolę polityczną nad obydwoma kapitału i pracy.

Ich agent nazwiskiem Karol Marks z pewnością mógłby wiele powiedzieć o tym, jak poważnym zadaniem było utrzymanie pozorów, że partia liberalna i socjalistyczna nie powstały z tego samego kapelusza, a potem najwyraźniej stoczyły one morderczą walkę z się nawzajem w kabinie kaskaderskiej zwanej polityką.

I na tym „wielkie dzieło” mogło rzeczywiście zostać ukończone, ale był mały szkopuł, a mianowicie, że 85 procent ówczesnych społeczeństw, czyli szlachta i chłopstwo, nie otrzymało nawet formalnej reprezentacji w nowym systemie politycznym .

Stworzył konstrukt, który nadal nazywa się partiami konserwatywnymi, jako strona trzecia, więc oczywiście w „ściśle kontrolowanych” warunkach integruje także „historyczne klasy dżentelmenów” ze swoim nowym systemem.

Zadbał jednak o to, aby bazę „rekrutacyjną” grup rządzących tych partii konserwatywnych zapewniła to, co pogardliwie nazywał szlachtą, czyli jego charakter, który został już brutalnie wyrwany z piedestału materialnego, a zwłaszcza duchowego, a tym samym uczyniony w bezbronną marionetkę. Fakt, że polityczna reprezentacja tradycyjnego chłopstwa, która stanowiła podstawę istnienia ówczesnych społeczeństw i stanowiła co najmniej osiemdziesiąt procent, w ogóle nie powstała, wynikała prawdopodobnie z faktu, że główny niszczyciel dokładnie wiedział „ harmonogram” następnych dwóch stuleci, to znaczy, że tradycyjne społeczeństwo chłopskie pod koniec procesu pozostanie, tak jak żyjące w niszy społeczeństwo pariasów, wypchnięte ze swojej własnej historii, może pozostać, i rzeczywiście tak się stało.

Badamy każdy krytyczny punkt rozgałęzienia systemu zachodniej nowoczesności, który istnieje do dziś, w tym historię Węgier, jeśli pojawiał się „problem”, główny niszczyciel zawsze był w stanie przekonać te strony, pod pewnym naciskiem, że „umowa” podyktowane przez niego mają bezsilne obiekty, jak widzimy teraz.

Trudno więc na razie mieć nadzieję, że systemy polityczne będą odzwierciedlały rzeczywisty podział danego społeczeństwa. W rzeczywistości sytuacja w drugiej połowie XX wieku i obecnie ulega dalszemu pogorszeniu.

Pojawiły się partie, które po części są wyrazicielami zagłady, a po części służą zakryciu istoty i tam, gdzie to konieczne, stanowią zabezpieczenie dla tego „globalnego nonsensu”.

Trzy nowe konstrukcje partyjne zostały „zniszczone” przez „nieistniejących” władców świata, z czego dwa niszczą bezpośrednio i globalnie, jeden to „roślinność”, drugi to „gender”. Zadaniem partii Zielonych jest zatuszowanie istoty globalnego kapitału, który niszczy naturę zewnętrzną, a zadaniem partii gender jest zatuszowanie istoty globalnego kapitału, który niszczy naturę „wewnętrzną” (duchową, moralną, intelektualną) ).

Wreszcie destruktor nieustannie prowokuje tworzenie partii, które już określa jako „ekstremistyczne”, których główną funkcją jest działanie jako zawór bezpieczeństwa, czyli odprowadzanie pary, jeśli nie jest to możliwe w inny sposób.

Niektóre z tych partii są bardzo poważne, ale nie mogą nawet zbliżyć się do władzy rządu, a inne to „imprezy żartów”, które służą zabawianiu bogatych w formie parodii samych siebie w politycznej kabinie kaskaderskiej. Powinniśmy jakoś wydostać się z tej historycznej pułapki.

Węgierska gazeta