Zgniłe mięso, zabawy dzieci psią krwią i umierające czworonożne zwierzęta – rozprawa sądowa w sprawie szokującej walki psów w Nagykőrös była kontynuowana na policyjnych nagraniach.
Przez dwa dni sędzia pokazywał klatki psów, które rzekomo były torturowane i walczyły.
Trzymali psy z miłości do zwierząt – twierdzili wcześniej oskarżeni w walce psów w Nagykőrös. Rozprawa w tej szeroko nagłośnionej sprawie toczy się w sądzie od miesięcy, a sędzia Adrienn Rácz przez dwa dni w tym tygodniu przez dwa dni prezentował przyprawiające o zawrót głowy nagrania policji.
Choć kadry były szokujące, twarze około 10 osób ustawionych w kolejce w dokach wyrażały obojętność, nawet gdy kamery rejestrowały ostatnie minuty jednego z czworonożnych. Członkowie Fundacji Miłośnicy Zwierząt oglądali wydarzenia w gmachu sądu na projektorze innej sali sądowej. Wcześniej przekazali laptop podłączony do bójek policji, która również wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Uśmiechnął się na widok umierającego psa
Nawet jeśli pies zwyciężył w walce, nie był w lepszej kondycji niż przegrany. Sędzia pokazał filmy przedstawiające trzy psy przypominające byka. Na pierwszym nagraniu czarny pit bull leżał prawie nieruchomo na tylnym siedzeniu samochodu, gdy przyjechała policja.
Na ciele psa znajdowały się świeże obrażenia, które prawdopodobnie zostały spryskane przez właścicieli niebieskawą farbą. Twierdzono, że psa zabrano jedynie do przykrycia, lecz weterynarz szybko ustalił, że pies nie płonął, a rany, które w niektórych miejscach nadal krwawiły, zostały spowodowane przez innego psa.
Pies ten został ukryty przed policją przez pierwszorzędnego nieletniego oskarżonego w tej sprawie. Czarny pit bull, przegrany walki, był w tak złym stanie, że umundurowani funkcjonariusze wynieśli go za rękę z budynku. Ciało leżącego bez ruchu psa było pokryte śladami ugryzień, które również spryskano farbą. Na ciele miał uprząż z napisem „moja miłość” czerwonymi literami.
Nie umieraj, daj mi jeszcze jedną szansę!
– słychać było na nagraniu, ale to nie właściciel, a policja starała się ocalić ducha młodego psa. Siedzący teraz na miejscu oskarżonego jego właściciel uśmiechnął się, co sędzia natychmiast odnotowała.
W ciemnej budzie znaleziono psa koloru kok, przypuszcza się, że na ring wszedł dawno temu, gdyż jego ciało było pokryte starymi ranami. Wyprowadzono także psa na uwięzi, aby poszukał chipa. Na widok policji wszystkie trzy psy zaczęły machać ogonami na tyle, na ile pozwalała im energia. Na miejscu zdarzenia znaleziono więcej psów, większość z nich była przykuta łańcuchami i obserwowała umundurowanych mężczyzn.
Zgniłe mięso skwierczało
Mięso, w którym w odsłoniętej beczce rosły robaki i pleśń, dosłownie bulgotało. Około stu kilogramów resztek kurczaków złożono przy budze dla psów, lecz oskarżony twierdził, że psy nic z tego nie dostały. Policja nie znalazła jednak innego pożywienia, co może wskazywać, że służyło ono do karmienia psów. Jednak z beczki wokół domu było jeszcze co najmniej pięciu.
Codziennie gotowałem dla nich świeże mięso! Chciałem wykopać tę pozostałość!
– bronił się oskarżony, kilkakrotnie podkreślając, że teren – dzięki dokładnemu oczyszczeniu – nie wyglądał tak od tamtej pory.
Teren można było podzielić na dwie części, w pierwszej za kratami bud. mieszkały psy niewalczące. Byki uwiązano łańcuchami na zarośniętym terenie, także w towarzystwie zgniłego mięsa.
W pobliżu farmy znaleźli broń, zwłoki szczeniaka niemal zredukowane do szkieletu i właśnie zdechłe zwierzę. Był pies, który ze względu na postęp choroby musiał zostać uśpiony przez weterynarza.
Zabawki dla dzieci obok plam krwi
Rzekomy pierścień odnaleziono w jednej z posesji, w których toczyły się bójki. Teren był wyraźnie podzielony, a podczas badań na linii podziału odkryto krople krwi, już zaschnięte w betonie. Wokół nich stały rzędy rowerów, z których korzystały małe dzieci.
W pobliżu leżała także bieżnia, kij baseballowy i poroże zwierząt, które podczas walk służyło do poprawiania skóry na pyskach psów. Według policji dysponowali także przedmiotem, którego najczęściej używali Sinterowie, jednak zdaniem oskarżonego nie używano go do zabijania psów, lecz świń, gdy zabierano je na ubój.
Według aktu oskarżenia szczątki psów zabitych w walkach zostały wrzucone razem ze świniami, aby zatrzeć ślady.
Ponad sto przestępstw
Zgodnie z aktem oskarżenia większość oskarżonych powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności za organizowanie nielegalnych walk zwierząt i popełniane znęcanie się nad zwierzętami w stosunku do tych, które rozpoczęły się od zakazanych walk zwierząt, ale są też tacy, którzy są podejrzani o okrucieństwo wobec zwierząt popełniane w związku z hodowlę kręgowców w celu nielegalnych walk zwierząt, niewłaściwego użycia broni palnej, niewłaściwego trzymania zwierząt lub narażania nieletnich.
SPRAWA DOTYCZY ŁĄCZNIE 159 PRZESTĘPCZYN.
Okazało się, że kilku członków firmy od lat zajmuje się rasami psów rasy American Staffordshire terrier. Zostały specjalnie wyhodowane do rywalizacji w walkach zwierząt. Organizowano walki pomiędzy psami między sobą, z zakładami o zwycięstwo poszczególnych psów, i odbywały się one przed publicznością. Oprócz sum uzyskanych z zakładów czerpali także korzyści finansowe z faktu, że liczne zwycięskie walki, te coraz bardziej agresywne, kojarzono ze sobą, a szczenięta sprzedawano.
Śledczy zabezpieczyli łącznie 100 psów. Żadne z nich nie miało więcej niż 5 lat. Starsze psy, nienadające się do walk, prawdopodobnie albo nie były trzymane, albo mogły zdechnąć w środku walk.
Sprawa toczy się przed władzami od czterech lat, ale obrońcy praw zwierząt próbowali już zwrócić uwagę na okrucieństwo.
Wyróżniony obraz: Pixabay/Ilustracja