Agentom głębokiego państwa udało się znaleźć w osobie Bidena tak doskonale kontrolowaną, niechętną scenerię, że już to przyniosło odwrotny skutek. Napisane przez Zsolta Ungváry’ego.

Politykę zawsze tworzyły osobistości, wielcy mężowie stanu. Mimo że wymyślili demokrację parlamentarną z wieloma, wieloma partiami, wszystko nadal zależy od tego, czy znajdą się ludzie, którzy mogą stać się kontrolerami procesów.

Osoby te często same są w stanie zmienić bieg świata, dlatego grupy interesu w tle starają się je w jakiś sposób wyeliminować.

Donald Trump to niezwykle charakterystyczny polityk, który tworzy historię.

Z jego planów, programu i przemówień wynika, że ​​należałby do środowisk, które nie zabiegają o upodmiotowienie społeczne (nigdy nie startują w żadnych wyborach), ale starają się sterować światem według własnych interesów i idei za pomocą setki sztuczek.

Są zainteresowani wymuszaniem migracji, niszczeniem (względnie) jednorodnych państw narodowych i stabilnych wspólnot ludzkich (patrz także kościoły), atomizacją społeczeństwa; ich interesy to wzniecanie wojen i konfliktów, łowienie ryb w ciemności, sprzedaż broni, biznes rekonstrukcyjny, utrzymywanie niepewności i psychozy.

Agentom głębokiego państwa udało się znaleźć w osobie Bidena tak doskonale kontrolowaną, niechętną scenerię, że już to przyniosło odwrotny skutek.

Media i armia influencerów wpływających na życie publiczne były/są w stanie u wielu niekompetentnych polityków sprawić wrażenie, że są panami swoich działań, czego jednak nie da się zrobić z obecnym amerykańskim prezydentem.

Tym samym coraz bardziej pewne wydaje się, że Trump będzie mógł wrócić do Białego Domu w listopadzie.

Jednak moc tła nie może tego tolerować, należy temu w jakikolwiek sposób zapobiegać. Na to nie wystarczy pół zdania Taylor Swift czy Roberta De Niro, a może nawet wysłać głosy pocztą od zmarłych.

Potrzebne jest bardziej drastyczne i jaśniejsze rozwiązanie, bardziej niż tradycyjne techniki manipulacji. Od czasu zabójstwa Roberta Fico wiadomo, że nie wahają się wystąpić.

Ameryka i tak ma swoje tradycje. (No cóż, takie rzeczy zdarzają się też gdzie indziej, np. Rosjanie od wieków stosują różne metody, ale praktykują też różne rodzaje likwidacji swoich przeciwników.) Chociaż demokracja jest pięknym i szlachetnym wynalazkiem, czasami można zastosować alternatywne sposoby, aby nie dopuścić do tego prezydencji, której niektóre siły nie chcą.

Następnie przygotowywane są oczywiście wyjaśnienia dla samotnego, szalonego sprawcy, który zostaje wyeliminowany, zanim zdąży zabrać głos.

Do dziś nie udało się znaleźć zadowalającej odpowiedzi na zabójstwo Kennedy'ego. Oswald również został zastrzelony, Jack Ruby, który go zabił, zmarł wkrótce potem w więzieniu. Nici są starannie uszyte.

Jeśli wola potężnych (i pozbawionych skrupułów, żeby nie powiedzieć bezbożnych) nie jest egzekwowana, wpadają w złość i uciekają się do coraz prymitywniejszych środków. Nie stanowi dla nich problemu wszczynanie wojen, a nawet powodowanie podejrzanych masowych katastrof przy użyciu metod tajnych służb.

Żyjemy w zmieniających się czasach i ci, którzy wyobrażali sobie, że demokracja będzie odpowiednią przykrywką dla utrzymania swoich rządów (bo ludźmi w zasadzie można kierować i wystarczy kontrolować kulturę, media, dyskurs publiczny) są teraz zmuszeni stawić czoła faktowi, że naród nie głosuje na odpowiedniego kandydata.

Wtedy nadchodzi kwarantanna w PE, całkowita jedność od skrajnej lewicy do centroprawicy w stosunku do zwycięzcy Le Pena lub po prostu kary, wykluczenia, upokorzenia w stosunku do naszego premiera, który nie może podjąć tak dużej skali i krok w historii świata, aby również za nich nie być znowu znienawidzonym.

(Jak na przykład ograniczenie nielegalnej migracji czy obecna misja pokojowa. Gdyby Orbán zaprosił sieroty na przekąskę, również skończyłoby się to źle).

Do maszyny dostał się kurz, bo wszystkich nie da się kupić. Lubią wykorzystywać oskarżenia pod adresem Orbána, że ​​jest „Bérencem Putinem”, lokajem lizającym stopy, zresztą interesują go tylko pieniądze. Wręcz przeciwnie: jeśli byłeś kompromisowcem, służalczą duszą, dlaczego nie odwdzięczysz się UE? Tam jest łatwiej, przyjemniej i prościej. Dlaczego miałby odwdzięczyć się tym, których w tamtym czasie odesłał do domu?

Nielogiczne jest także oskarżenie, że „Orbána interesują tylko pieniądze”.

Nie bardzo. Przecież gdyby ustąpił UE w kwestiach imigracji, płci czy wojny, to byłoby tak jak z Polakami. Nie pozwala jednak na to, więc nie otrzymuje żadnych pieniędzy. Wydaje się, że bardziej interesują go zasady niż pieniądze.

Niedziela.hu

Zdjęcie na okładce: Były prezydent USA Donald Trump, kandydat(zy) na prezydenta Partii Republikańskiej, jest otoczony przez agentów Secret Service, którzy chronią go podczas wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii
Źródło: MTI/AP/Gene J. Puskar