Węgry nie poparły reelekcji Ursuli von der Leyen, ponieważ jej dotychczasowe wyniki były słabe, oświadczył w piątkowy poranek Viktor Orbán w programie „Dzień dobry, Węgry” Kossutha Rádió. Von der Leyen „nie jest naszym przeciwnikiem politycznym, ponieważ jest naszym agentem”. Istnieje relacja zależności – Von der Leyen musi robić to, czego chcą przywódcy państw członkowskich – musimy znaleźć lepszego wykonawcę – dodał. „Nie należy uważać własnego pracownika za przeciwnika” – podkreślił. Już niedługo zawiążemy sojusze, a Patrioci będą drugą co do wielkości frakcją w PE, do końca roku będą stanowić większość w świecie zachodnim – powiedział premier. Póki co Europa nic na wojnie nie zyskała, tylko przegrała, a pieniądze są wydawane na Ukrainę. Tymczasem rolnicy dostają mniej pieniędzy, brakuje też pieniędzy na rozwój infrastruktury, wszystkie pieniądze trafiają na Ukrainę – stwierdził w audycji Viktor Orbán.

Węgry nie poparły wyboru Ursuli von der Leyen, gdyż ostatnie pięć lat funkcjonowania Komisji charakteryzowało się słabymi wynikami. Ponieśliśmy porażkę w zielonej transformacji, niszczymy rynek europejski, w przypadku wojny nie skupiamy się na pokoju, ale na udziale w wojnie u boku Ukraińców. Dużo rozmawialiśmy o migracji, ale ona nadal napływa, powiedział Viktor Orbán.

Nie należy uważać własnego pracownika za przeciwnika

Zdaniem premiera zadaniem przewodniczącego komisji jest realizacja kierunku wyznaczonego przez premierów, dlatego też środek ciężkości polityki europejskiej musi znajdować się w Radzie Europejskiej, która jest organem premiera, a komisja ma obowiązek działać zgodnie z wydanymi przez niego wskazówkami.

Według Viktora Orbána biurokracja rządząca Europą to skomplikowany system, ale najważniejsze jest to, że von der Leyen musi robić to, co mówią premierzy, a jeśli chcemy zmian, kolejny krok zmian można osiągnąć w wyborach krajowych.

„Mam nadzieję, że skład premierów będzie się stopniowo zmieniał i dzięki temu będziemy mogli wydawać von der Leyen lepsze instrukcje niż dotychczas i że my, premierzy, będziemy lepiej niż dotychczas rozliczać ich z zarzutów”

— powiedział premier.

Ogólnie rzecz biorąc, Viktor Orbán zasugerował, że von der Leyen nie należy uważać za przeciwnika politycznego. „ Nie należy uważać własnego pracownika za przeciwnika. To nadal byłoby absurdalne. Za przeciwników politycznych uznajmy tych premierów, którzy są najbardziej prowojenni i proimigranccy, którzy naszym zdaniem reprezentują stanowisko błędne z punktu widzenia Europy” – dodał premier.

Według Premiera z punktu widzenia patriotów zrobiliśmy w minionym okresie duży postęp, to oni są trzecią co do wielkości frakcją w PE, która zawiera jeszcze więcej sojuszy.

„Nadal podtrzymuję swój plan, że do końca roku patrioci będą stanowić większość w świecie zachodnim, w tym w Europie i Stanach Zjednoczonych” – powiedział Viktor Orbán.

Europejscy przywódcy nie robią tego, czego chcą obywatele

Odnosząc się do reelekcji premier Ursuli von der Leyen, powiedziała, że ​​za ponownie wybranym przewodniczącym Komisji Europejskiej stoi ten sam Sojusz Partii Ludowej, Socjaldemokratyczno-Liberalnej, który stoi za nią przez ostatnie pięć lat. Europejscy przywódcy nie robią tego, czego chcą obywatele. Z drugiej strony na Węgrzech starają się realizować to, czego chcą Węgrzy.

Ludzie coś myślą, wybierają przywódców, którzy potem zapominają, dlaczego na nich głosowali. Ludzie w całej Europie chcą pokoju zamiast wojny, ale lewica nie chce tego słyszeć – podkreślił Viktor Orbán.

Zdaniem premiera ludzie nie chcą, żeby robiono żarty z ich rodzin. Europejczycy chcą innej Europy i innej polityki europejskiej niż ta, którą i tak oferuje im lewica.

Tak powiedział Wiktor Orbán

istnieje wyraźna prawicowa oferta, propozycja i program, a w jej centrum znajdują się patrioci.

To jest właśnie utworzona przez nas grupa, która ma wizję przyjaznej rodzinie, antymigracyjnej i pokojowej Europy, złożonej z narodów, pod przewodnictwem dumnych patriotów, i nad tym pracuje – powiedział premier.

Według Viktora Orbána stoimy obecnie w obliczu dużych zmian w Europie. Następne wybory krajowe będą przynosiły kolejne zmiany. Ursula von der Leyen wyraziła wiarę w dalsze wsparcie Ukrainy, ale jednocześnie postawiła sobie za cel zwiększenie konkurencyjności Europy na najbliższe pięć lat.

Jeśli nie jesteśmy konkurencyjni, żyjemy źle

Na pytanie o konkurencyjność Europy premier powiedział: konkurencyjność to ważna rzecz, ale jednocześnie – jego zdaniem – nie jest pewne, czy ludzie są przyzwyczajeni do odczuwania głębi tego słowa w codziennych rozmowach. Premier Viktor Orbán ujął to w ten sposób: konkurencyjność oznacza, że ​​jeśli żyjemy – to znaczy, jeśli jesteśmy konkurencyjni – to żyjemy dobrze. Jeśli nie jesteśmy konkurencyjni, żyjemy źle.

„Biorąc pod uwagę, że jeśli nie jesteś konkurencyjny, nie możesz sprzedawać światu produktów, które wytwarzasz. To tak, jakby na Węgrzech produkowano leki Audi, Mercedesa, BMW czy Richtera, a potem nie mogliby ich sprzedawać, bo my je produkujemy po takiej cenie, że nasi konkurenci oferują lepszą cenę i odciągają od nas klientów – mówił Premier Ministrze.

Na tym polega istota konkurencyjności – zdaniem premiera, który następnie dodał: teraz z tego punktu widzenia jest problem z konkurencyjnością Europy.

„Nie mówię tego, ale to, co mówię, ma już pieczęć komisji” – powiedział premier, powołując się w tym miejscu na tzw. „raport Letty”, który był już omawiany przez Komisję Europejską Rada.

Dodał, że nadchodzi dokument na wzór raportu Letty, o którym premier już mówił, i widzi, że autorzy kolejnego raportu również skupią się na problemie konkurencyjności.

„Dlatego musimy wytwarzać w Europie tańsze, lepszej jakości i nowocześniejsze produkty niż dotychczas i to jest głównym tematem węgierskiej prezydencji” – stwierdził premier Viktor Orbán.

Kwestia wojny będzie także ważnym tematem prezydencji węgierskiej, ale jednocześnie skupiliśmy się przede wszystkim na kwestii konkurencyjności. W związku z tym premier dodał: 8 listopada w Budapeszcie odbędzie się posiedzenie Rady, którego głównym tematem będzie poprawa konkurencyjności.

Odnosząc się do związku między wojną a konkurencyjnością, powiedział:

„Porozmawiajmy szczerze! Póki co Europa nic na tej wojnie nie zyskała, tylko przegrała, a pieniądze idą do Ukrainy.

Bardzo trudno jest poprawić konkurencyjność w taki sposób, że jeśli wydamy ogromne pieniądze na wojnę, która nie jest nawet naszą wojną, ale wojną między dwoma narodami słowiańskimi, a pieniądze będziemy nosić taczką na boku , mamy już grubo ponad sto miliardów forintów” – powiedział premier, który następnie mówił o: w międzyczasie mniej pieniędzy trafia do rolników, którzy jego zdaniem strajkują ze zrozumiałych powodów w związku z przejściem na energię elektryczną . Ponadto trzeba było wycofać dotację na samochody elektryczne, ponieważ pieniądze trafiają na Ukrainę na rozwój infrastruktury. Zdaniem Viktora Orbána potrzebny jest rozwój dróg i mostów, rozwój kolei, ale jednocześnie w całej Europie brakuje pieniędzy, bo trafiają one także na Ukrainę. „Jest więc oczywiste, że jeśli polityka wojenna będzie kontynuowana, ilość pieniędzy, które można przeznaczyć na konkurencyjność, będzie mniejsza ” – powiedział premier.

W rzeczywistości wojna to kwestia władzy

„Wybrałem się na misję pokojową nie tylko ze względów moralnych, z chrześcijańskiego obowiązku” – powiedział premier, dodając, że kwestia pokoju jest też ważna, bo dopóki trwa wojna, budżet wojenny musi być przygotowany, ale pokój jest z punktu widzenia gospodarki i budżetu również stworzyłby nową sytuację.

„Dlatego też, gdy stoimy za pokojem i pracujemy na rzecz pokoju, stoimy po stronie Węgier i dla Węgier” – stwierdził premier.

Viktor Orbán powiedział, że liberałowie (Von der Leyen i liberałowie europejscy) to ludzie naiwni, ponieważ uważają, że pokój można stworzyć, dając stronom lepszy pogląd, rozmawiając z ich duszami. Zdaniem premiera misja pokojowa jest konieczna, bo w przeciwnym razie sytuacja będzie się dalej eskalować. Wojna się rozprzestrzenia, nasila, a oni będą ponosić coraz straszniejsze straty.

- Jako jedyny w Europie rozmawiałem z obiema stronami i napisałem raport, informując o tym premierów

obie strony nie chcą pokoju.

Obie strony wierzą, że mogą wygrać, że czas działa na ich korzyść i że kontynuacja wojny przyniesie im przewagę i oczywiście kiedyś odbędą się negocjacje pokojowe – powiedział premier, który wierzy, że tak naprawdę wojna jest kwestia siły. Jeżeli walczące strony nie chcą pokoju, należy zadać pytanie, czy wielkie centra władzy na świecie są skłonne działać wspólnie na rzecz pokoju, nie rozmawiać z walczącymi stronami, ale powiedzieć im, że cały świat pragnie pokoju, ponieważ ta wojna jest zła dla wszystkich. Viktor Orbán stwierdził, że należy przekonać strony do rozpoczęcia negocjacji pokojowych.

Zdaniem premiera, gdyby trzy światowe mocarstwa zainteresowane konfliktem (USA, Chiny, Unia Europejska) chciały pokoju, to byłby pokój.

Chińczycy i tak są za pokojem, Amerykanie się teraz zmieniają. Mamy teraz prowojennego prezydenta. Oświadczył, że jeśli prezydent Trump przybędzie, będzie prezydentem propokojowym.

To dwa z trzech. Jedyne, czego potrzeba, to my, Unia Europejska. Nawiasem mówiąc, jesteśmy najbliżej, ponieważ mówimy o konflikcie europejskim. Ten konflikt nie toczy się w Ameryce czy Chinach, ale w Europie. Jeśli więc Unia Europejska zda sobie sprawę, że nie powinna wspierać wojny, a raczej pomagać stronom stołu negocjacyjnego, to trzech na trzech powie, że świat oczekuje zawieszenia broni i negocjacji pokojowych, to tak się stanie. To jest rozwiązanie” – powiedział Viktor Orbán.

Unia Europejska powinna też wreszcie zdać sobie sprawę, że nie powinna wspierać wojny, ale pomagać stronom stołu negocjacyjnego. Za pokojem trzeba ustawić poważną siłę, bo wtedy tak się stanie – podkreślił Viktor Orbán.

Zdaniem premiera

różnica między naiwnymi Europejczykami a Środkowymi Europejczykami polega na tym, że ci pierwsi od kilkudziesięciu lat żyją w dobrobycie i pokoju, podczas gdy ci drudzy cały czas znajdują się pod okupacją.

Znamy Związek Radziecki, znamy Rosjan, znamy też Ukraińców. Znamy ich dobrze i wiemy dokładnie, jak wygląda wojna, kiedy oboje idą na wojnę. Dlatego też dzisiaj na Europie Środkowej, a co za tym idzie na prezydencji węgierskiej, ciąży także szczególnie dodatkowa odpowiedzialność – która jest także obowiązkiem chrześcijańskim – którą wypełniamy: jeśli dobry Bóg odda w Wasze ręce narzędzie, aby powstrzymać coś złego i służyć dobru, to to twoje zadanie. Taka jest prezydencja węgierska, dlatego jestem na misji pokojowej i będę ją kontynuować w przyszłości – zadeklarował Viktor Orbán, który również napisał to wszystko do przywódców Unii Europejskiej.

Premier powiedział: Chiny są propokojowe, a w Ameryce prawdopodobnie nastąpi zmiana, może nastąpić nowa polityka, która będzie propokojowa. Premier zadał pytanie, skoro to wszystko jest w przygotowaniu, to dlaczego chcemy zostać w tyle?

Po listopadzie następuje pokojowa era polityczna. Jako Unia Europejska bylibyśmy największą siłą propokojową w Europie. Takie powinno być zadanie, ale przywódcy wkopali się po szyję w okopy, z których trudno się wydostać.

Istotą misji pokojowej jest wytrwałość. To skrupulatna praca, którą należy wykonywać w sposób ciągły i systematyczny, aż do zawieszenia broni. Zwrot nastąpi najpóźniej w dniu amerykańskich wyborów prezydenckich.

Byłoby lepiej, gdyby nie był to spanikowany i pospieszny zwrot, ale przemyślany proces, dzięki któremu moglibyśmy przejść od polityki prowojennej do europejskiej polityki pokojowej. To byłoby w interesie wszystkich – podkreślił Viktor Orbán.

Wykorzystywanie dzieci w parku przygód w Szolnok jest niedopuszczalne i wymaga konsekwencji

Na zakończenie rozmowy poruszono także sprawę molestowania dzieci w parku rozrywki w Szolnoku. Premier powiedział: to jest nie do zaakceptowania i wymaga konsekwencji. Wiktor Orbán dodał:

„To prosta sprawa. Wysyłam dziecko na obóz i już wiem kto organizuje ten obóz.

Za moje dziecko odpowiedzialna jest osoba, której oddałam dziecko oraz organizator obozu”

stwierdził premier. Dodał: Organizator obozu ma obowiązek opiekować się powierzonymi mu dziećmi i dbać o ich bezpieczeństwo.

„Tak jasna sytuacja odpowiedzialności po prostu nie może mieć miejsca. Ktokolwiek prowadzi obóz, odpowiada przed rodzicami” – powiedział premier.

„Zadaniem rządu jest dopilnowanie, aby ci, którzy nie mogą podołać temu obowiązkowi, a najwyraźniej u nas nie byli w stanie mu sprostać, nie organizowali obozów, bo nie chcemy i nie możemy powierzać naszych dzieci takim osobom. To trzeba egzekwować” – podsumował premier.

Źródło: MTI/hirado.hu/civilek.info

Zdjęcie na okładce: MTI/Biuro Prasowe Ministra/Zoltán Fischer