Naprawdę brak słów na ten absurd. Niedawno Olgácska Kálmán w swoim komunikacie prasowym okłamała świat swoją bujną wyobraźnią, a teraz Ferenc Dávid uderzył ją łopatą.

To nie jest tak, że towarzysz Dávid ma na coś wpływ, zatem powinniśmy poważnie potraktować wszystkie głupie rzeczy, które zrobił w ciągu ostatnich 3 lat, obrażając rząd Orbána, ale jeśli byłyby to tylko głupie rzeczy, moglibyśmy je nawet pomachać. Ale jego prace niezawodnie ukazują skostniałe myślenie komunistycznych (dziś mówią, że liberalnych) ekonomistów.

Jeszcze mniejszym problemem jest to, że teorie towarzysza Marksa nadal są wśród nich uważane za zasady wiodące, mimo że rzeczywistość zniszczyła je tysiąc razy. Katastrofa polega na tym, że patrzą na tę rzeczywistość przez nieprzezroczystą soczewkę, a ponieważ przez taki okular nie widzą nic, tworzą sobie inną, nieistniejącą rzeczywistość. I zakochują się w tej wizji i monomaniacznie wykrzykują swoje zniekształcone, fałszywe ustalenia.

Według gazety to właśnie ekonomiści już od 14 lat codziennie obserwują upadek gospodarki, porażkę rządu i nie tylko reklamują się, ale także uważają, że kraj ich potrzebuje.

Widzieliśmy jednak już, do czego są zdolni oni, rzekomo socjaldemokraci. Widzieliśmy, jak sprzedali kraj, jak doprowadzili go na skraj bankructwa państwa, jak stosowali setki sztuczek, aby ukryć swoją niekompetencję, jak rano, noc i noc okłamywali węgierskich wyborców, jak drażnili bezrobotnych niebo, jak sprowadzono najlepszych obywateli do poziomu bliskiego ubóstwa, jak młodych ludzi chcących założyć rodzinę postawiono w sytuacji niemożliwej i jak zawyżono, choć i tak niezbyt wysokie, dochody emerytów.

Widzieliśmy, jak ekonomiści „socjaldemokratyczni” osiągnęli świetne wyniki dzięki polityce gospodarczej (moglibyśmy raczej nazwać ją polityką upadłościową), której trzymają się do dziś.

To stwierdzenie doskonale pasuje do towarzysza Dávida i jego towarzyszy: oni zawsze robią to samo, a mimo to oczekują czegoś innego. Albo inaczej: są jak Burbonowie, niczego się nie nauczyli i nie zapomnieli.

Co twierdzi ten Dawid? Zajmijmy się tym jeden po drugim.

Najwyraźniej skarży się, że „wszczęto postępowanie w sprawie nadmiernego deficytu przeciwko Węgrom, ponieważ rząd Orbána zamyka rok deficytem ponad dwukrotnie większym niż docelowy dozwolony w UE od lat”.

Tak naprawdę można się z tego cieszyć, gdyż Wasza partia DK kontynuuje podłą „im gorzej, tym lepiej” , a przedstawiciele Parlamentu Europejskiego na czele z panią Gyurcsány robią wszystko, aby pogorszyć sytuację nas. Na przykład zachęcając liberalno-nazistowskie skrzydło PE, aby nie płaciło Węgrom pieniędzy, do których zapłaty są prawnie zobowiązani.

Ekonomista – jeśli się zna na rzeczy – nie mógł umknąć uwadze dziwnego faktu, że oni jedynie przystępują do ataku na nasz kraj, ale jakoś nie zauważają drobnego faktu, że deficyt Francji, Włoch i Bóg wie ilu innych krajów członkowskich jest znacznie większa niż nasza. Cudem jednak nie zostaje wszczęte przeciwko nim żadne postępowanie.

Ale to tylko zbieg okoliczności, prawda? Gdyby ten Orbán nie skakał tak bardzo, gdyby zamiast misji pokojowej dostarczył Ukrainie broń, gdyby pozwolił na napływ nielegalnych migrantów na Węgry bez sprzeciwu i pozwolił aberrantom (LGBTQ) swobodnie krzywdzić nasze dzieci i wnuki w przedszkolach i szkołach nie byłoby wszczęte przeciwko nam żadne postępowanie. Podobnie jak w Polsce, demokracja wybuchła natychmiast po dojściu do władzy Donalda Tuska i jego wspólników, którzy służą globalistom.

Towarzysz Dávid elegancko ignoruje także fakt, że Węgry w trudnej sytuacji postawiła epidemia covidu, która zatrzymała gospodarkę, a następnie sankcje gospodarcze wprowadzone w związku z wojną rosyjsko-ukraińską. Biorąc pod uwagę okoliczności, to cud, że radzimy sobie stosunkowo dobrze. Pomimo tego, że np. sankcje energetyczne dotknęły nasz kraj wielokrotnie mocniej niż przeciętnie i odczuwają je do dziś.

Ale towarzysza Dawida te drobnostki nie ruszają. Bo kontynuuje swoje bełkot: „Fideszowi udało się uchwalić budżet zarówno w zeszłym roku, jak i w tym roku w taki sposób, że obniżki i podwyżki cen na siebie natrafiły”.

O nie! Do tej pory jakoś nie zauważyłem, że budżet się zawalił. Ani w zeszłym roku, ani w tym roku. Nie doświadczyłam też, żeby cięcia na siebie wpływały, chociaż niektóre miały miejsce. Jednak to nie obywatele są uciskani tymi krokami, ale poszczególne pozycje budżetu. Nie jest to radość, ale lepsze niż zrzucanie ciężaru bezpośrednio na nas.

Podwyżek cen nie determinuje rząd – o czym powinien wiedzieć student pierwszego roku ekonomii, a nawet zwykły obywatel. Powinien to wiedzieć były zbawiciel SZÖVOSZ (Stowarzyszenia Spółdzielczego Orszáros w czasach reżimu socjalistycznego).

Pobudka, towarzyszu Dávidzie, żyjemy dziś w kapitalizmie, który można lubić lub nie, ale nie można udawać, że go nie ma.

Następne oświadczenie Davida jest tak dyletanckie, że nie ma na to słów. Twierdzi: „Według Koalicji Demokratycznej, gdyby nie zakup Vodafone i lotniska, nie wszczęto by przeciwko naszemu krajowi postępowania dotyczącego nadmiernego deficytu”.

Pospiesz się! I czy ten Dávid byłby poważnym ekonomistą? Czy rzeczywiście Vodafone i lotnisko są przyczyną nadmiernego deficytu? To tak, jakby ktoś twierdził, że 2 miliony miesięcznych dochodów rodziny to za mało, bo dziecko odważyło się kupić dwie gałki lodów. Dávidka, to Twoje stwierdzenie to żart i jeśli ktoś do tej pory traktował je poważnie, powinien jak najszybciej zapomnieć o tych bzdurach.

Ale to jeszcze nie koniec, finał nadchodzi. Rzeczywiście, Ferenc Dávid deklaruje: „jeśli Orbánowi coś się podoba, bez namysłu kupi to sobie za pieniądze Węgrów”.

Zaczynam też wątpić, czy Dávid Ferike nie odszedł zbyt daleko od domu. Czy według nich Viktor Orbán kupił dla siebie Vodafone i lotnisko? To stwierdzenie jest na tyle absurdalne, że stan jego twórcy można porównać do stanu Joe Bidena. Wziął to, bo mu się podobało, prawda?

Mentalnymi oczami już widzę, jak premier odwraca uwagę pasażerów lotniska Liszt Ferenc, spycha z pasów startowych i lądujących samoloty, po czym rozkłada leżak na pustym betonowym pasie i opala się tam przez kilka miesiące. I od czasu do czasu wykonuje telefon w prywatnej sieci Vodafone, z której może korzystać tylko on i kilka wybranych osób...

Dávid Fletó, naprawdę nie masz ich w domu.

Wyróżnione zdjęcie: Ferenc Dávid, przedstawiciel Danii, przemawia na sesji plenarnej parlamentu 9 października 2023 r.
MTI/Attila Kovács