Według eksperta ds. polityki bezpieczeństwa Izrael nigdy nie mógłby zaprowadzić pokoju niezależnie od swoich osiągnięć militarnych

Hamas powiedział, że jego przywódca polityczny Ismail Haniyeh został zabity „w podstępnym nalocie syjonistów na jego rezydencję w Teheranie”. Wszystko wydarzyło się wkrótce po tym, jak trzy osoby, w tym dwoje dzieci, zginęły, a 74 zostały ranne w – jak to określiła armia izraelska – „ukierunkowanym ataku” na obrzeżach Bejrutu. Dowódca Hezbollahu został zlikwidowany.

György Nógrádi ocenił wydarzenia i ich skutki dla Magyara Hírlapa.

- Wraz z zamordowaniem najbardziej znanego przywódcy Hamasu podczas inauguracji głowy państwa w Teheranie, Iran otrzymał ogromny policzek. Ale co widzimy? Widzimy, że Hamas nie został zniszczony. Zacznijmy od początku: co po 7 października powiedzieli Izraelczycy, co powiedział Netanjahu? Że ma dwa cele strategiczne. Po pierwsze: zniszczyć Hamas. Od początku mówiłem, że Hamas można osłabić, ale nie zniszczyć. Po drugie: uwolnić wszystkich więźniów. Z tego też nic nie wyszło. Udało im się uwolnić część więźniów, reszta albo zmarła, pozostała więźniami, albo została wymieniona – zauważył Nógrádi.

Zabicie Haniji, którego kilku synów i wnuków zginęło kilka tygodni temu, oznacza, że ​​Izrael podjął wyzwanie.

Pytanie, czy było to celowe, stawia jednak ekspert ds. polityki bezpieczeństwa, odnosząc się jednocześnie do faktu, że 5 listopada w USA odbędą się wybory prezydenckie, gdzie demokratyczne i republikańskie koncepcje Bliskiego Wschodu, a także wojna rosyjsko-ukraińska i prawie wszystko inne jest zupełnie inne.

- Izrael musi wziąć pod uwagę, że wojna toczy się obecnie na trzech frontach, nawet jeśli tego nie mówi.

Jedną z nich jest Strefa Gazy, mówimy o niej codziennie. Drugi to Zachodni Brzeg, gdzie około 86-87 procent populacji to Arabowie-Palestyńczycy, około 13 procent to Żydzi; tam, gdzie codziennie dochodzi do starć, tylko prasa światowa o tym nie pisze, bo jest dwóch rannych i trzech zabitych, więc nie osiąga progu bodźca. Trzeci to front libański – podkreślił Nógrádi.

Analityk wyjaśnił: z dwóch sił przeciwnych Izraelowi Hezbollah to szyici, Hamas to sunnici, ale obie otrzymują wsparcie od Iranu.

„Hezbollah ma ponad sto tysięcy rakiet, można je zniszczyć. Tak, wystarczy, że wdacie się w wojnę powszechną na Bliskim Wschodzie. A co Erdogan powiedział kilka dni temu? Że Turcja będzie interweniować. Jest mało prawdopodobne, że tak się stanie, ale gdyby tak się stało, byłaby to bardzo brzydka wojna. Armia turecka zupełnie różni się od Hamasu czy Hezbollahu” – stwierdził Nógrádi.

Iran wielokrotnie powtarzał, że jeśli Hezbollah zostanie zaatakowany, zainterweniuje.

„No cóż, właśnie miał miejsce strajk przeciwko Hezbollahowi w Bejrucie i miał miejsce kolejny strajk przeciwko Haniyeh w stolicy Iranu, co upokorzyło Iran. Zatem teraz Bliski Wschód i wojna na Bliskim Wschodzie może wybuchnąć w każdej chwili, czego oczywiście wielu ludzi nie chce. Wiele osób chce, aby Zachód powstrzymał Izrael, ale tylko jeden kraj może powstrzymać Izrael. Wszyscy pozostali nie są w takiej sytuacji” – podkreślił Nógrádi.

Pomimo ataku Hamasu na Izrael 7 października 2023 r. rząd Netanjahu nie cieszy się szerokim i bezwarunkowym poparciem Zachodu, takiego jak Ukraina.

Warto zauważyć, że nawet Trump, który wcześniej nazywał się najbardziej proizraelskim prezydentem, pragnie pokoju na Bliskim Wschodzie.

– Sytuacja na Ukrainie podzieliła także Zachód, ale zostawmy to! W przypadku Izraela wielu zachodnich polityków, zwłaszcza Europejczyków, twierdzi, że wojny trwają od 1948 r., kiedy powstał Izrael, czyli od 76 lat. W 1967 roku Izrael zajął Gazę, Zachodni Brzeg i Wzgórza Golan podczas wojny sześciodniowej. W tym czasie toczyły się bardzo poważne dyskusje na temat tego, czy Izrael odda terytorium w zamian za pokój. To wtedy nie wyszło. Dzisiejsza polityka Izraela jest odrzucana przez szerokie grono mieszkańców Europy Zachodniej ze względu na jej historię. Zaczyna się od tego, że Izrael jest jego strategicznym sojusznikiem. Jednak różni aktorzy polityczni różnie to interpretują, a wojna podzieliła także zachodnią opinię publiczną, powiedział György Nógrádi.

 Izrael wygrał militarnie wszystkie swoje wojny, ale nie może wygrać w prasie i PR. „Wygrywasz wojny, przegrywasz pokoje – zawsze tak było” – dodał György Nógrádi.

Całość wywiadu można przeczytać w Magyar Hírlap .

Zdjęcie na okładce: György Nógrádi
Źródło: Mandiner/Árpád Földházi