Kilku z nich zostało zmuszonych do rozebrania się do naga w celu „testowania narkotyków”.
Sześciu członków międzynarodowej konserwatywnej grupy aktywistów CitizenGO zostało zatrzymanych i przetrzymywanych przez prawie pół dnia w Paryżu za, jak napisali, protestowanie autobusem przeciwko antychrześcijańskim aktom na igrzyskach olimpijskich. Poinformowali, że pojazd został otoczony przez policję, która zatrzymała go na muszce, a następnie „bezprawnie aresztowano, skuto kajdankami, poprowadzono na motocyklu i zamknęła na noc w celi . W poniedziałek autobus minął także w ciągu dnia kilkuset policjantów, którzy wówczas nie sprzeciwiali się temu.
Autobus miał następujący slogan:
„Zatrzymajcie ataki na chrześcijan!”.
Akcja rozpoczęła się tego dnia o godzinie 9:00 w stolicy Francji, gdzie wielu przechodniów chwaliło akcję, a o godzinie 19:00 kierowca autobusu został zatrzymany przez policję. Niedługo potem członków zespołu aktywistów zapędzono do radiowozu i zabrano na komisariat za „organizowanie demonstracji bez zgody rządu francuskiego” . Początkowo polecono im udać się na policję w celu wyjaśnienia sytuacji.
Kiedy przyjechali na miejsce, byli skuci kajdankami. Z raportu organizacji wynika, że jeden z policjantów zaśmiał się im w twarz i zauważył, że prawdopodobnie zostali oszukani przez kolegę co do szybkiego przebiegu postępowania i że w przypadku braku współpracy zostaną zatrzymani na 24 godziny.
Zdaniem tej grupy absurdalność tego, co się wydarzyło, polegała na tym, że nie doszło do naruszenia prawa. Zawsze sprawdzają wszystkie przepisy przed dużymi demonstracjami i marszami ulicznymi. A francuskie ustawodawstwo jest jasne: pojedynczego pojazdu z oznakowaniem nie można uznać za demonstrację.
Aktywistom skonfiskowano telefony i przetrzymywano je przez 12 godzin w pozbawionych okien celach, w których temperatura przekraczała 35 stopni. W tym czasie nie dostawali ani wody, ani jedzenia. Następnie zmuszono ich do rozebrania się do naga w ramach „testu narkotykowego”. W trakcie postępowania odmówiono im podstawowych praw, takich jak kontakt z prawnikami i komunikacja z członkami rodziny.
„Próbowali nas złamać i sprawdzić, gdzie są nasze granice. Dosłownie śmiali się nam w twarz! Odmówili mi nawet szklanki wody. I pozwalali mi iść do łazienki tylko raz w ciągu 12 godzin”
– wspomina jeden z nich.
Mimo że nie było podstaw prawnych do ich zatrzymania, uwolniono ich dopiero po godzinie 4:00, dzięki staraniom prawnika CitizenGO. Na tym jednak ich historia się nie zakończyła. Osoby, które do tego czasu nie były przesłuchiwane przez policję, zostały wezwane na dalsze przesłuchanie we wtorek po południu, zanim prokurator stwierdził, że nie ma podstaw do zatrzymania.
„Nie można stwierdzić przestępstwa w związku z niezapowiedzeniem demonstracji, gdyż obecność pojedynczego pojazdu nie stanowi demonstracji. Prokuratura posunęła się do skrajności, nakazując zatrzymanie autobusu i ograniczenie wolności słowa. Co więcej, procedura była nieprawidłowa”
– podkreślił prawnik CitizenGO. Jak na ironię, autobus, który okazał się tak obraźliwy dla francuskiej policji i władz, został zaparkowany przed komisariatem policji w 16. dzielnicy w centrum Paryża, zaledwie trzy przecznice od Łuku Triumfalnego, tak aby wszyscy mogli go zobaczyć. Ostatecznie francuska policja promowała to, co próbowała cenzurować.
Po zwolnieniu zespołu policja zażądała usunięcia napisu z autobusu, na co jednak nie zgodziła się, wiedząc, że jej przekaz nie jest w żaden sposób nielegalny. Ostatecznie więc autobus został wyrzucony z miasta w towarzystwie trzech policyjnych motocykli.
„Żyjemy w strasznych czasach – w epoce cenzury, kiedy prawda nie ma już znaczenia, a każdego, kto myśli inaczej, można łatwo uwięzić i uciszyć”
ogłosiła organizacja.
Wyróżniony obraz: CitizenGo