„Z tego meczu nie możemy być zadowoleni pod względem gry” – powiedział po meczu węgierski bramkarz. Po bolesnych, spokojnych i pozbawionych wyobraźni 120 minutach węgierska drużyna zwyciężyła w Bośni.

Po remisie u siebie Ferencváros w czwartek po dogrywce zremisował 1:1 jako gość Boraca Banja Luka z Bośni, który następnie pokonał w rzutach karnych w ostatniej, czwartej rundzie eliminacji Ligi Europejskiej UEFA.

    W dogrywce spokojnego meczu bez żadnych szans gospodarze wyszli na prowadzenie po rzucie rożnym, a następnie z rzutu karnego wyrównał Barnabás Varga. W walce nerwów zieloni i biali wreszcie okazali się lepsi i mogą znaleźć się na głównym stole drugiej serii pucharów Europy.

FTC znajduje się na stole głównym po raz szósty z rzędu, w tym czwarty raz w Lidze Europy.

Losowanie El odbędzie się w piątek o 13:00 w Monako.

Ferencváros, podobnie jak w pierwszym meczu, grał w piłkę znakomicie, ale przy bramce był równie niegroźny, jak w Budapeszcie.

Dopiero daleki strzał Abu Faniego wywołał emocje, ale piłka o włos minęła prawy róg. W atakach mistrza Węgier brakowało kreatywności i rozmachu, więc do przerwy mógł jedynie pokazać, że ma prawie dwukrotnie większe posiadanie piłki od przeciwnika, ale w sytuacjach nie było to w ogóle widoczne.

Obraz gry nie zmienił się nawet po zmianie połowy, zielone i białe mogły jedynie walczyć o jałową dominację na boisku. Mimo że FTC kontrolowała mecz, nie była w stanie przedostać się przez linię obrony Bośniaków, którzy bronili się w zorganizowany sposób, więc mecz toczył się dalej spokojnie. Najbardziej wymownym faktem w ofensywnej grze Ferencvárosa jest to, że przez dziewięćdziesiąt minut nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę, więc mogła nastąpić dogrywka.

Nawet w dogrywce minuty mijały bez szans, aż po rzucie rożnym gospodarze niespodziewanie wyszli na prowadzenie. Na niekorzyść FTC wrzuciło nieco wyższy bieg, ale wyrównanie padło dopiero po dużym błędzie bramkarza rywali, bo Manojlovic źle się poruszał, gdy zamiast tego piłka rzucona do przodu trafiła w Kady'ego, a rzut karny obronił rezerwowy Varga. W walce nerwów lepszy okazał się Ferencváros, więc nawet jeśli będzie trudno, może kontynuować występy w drugiej serii, zaś Borac Banja Luka został przeniesiony do Ligi Konferencyjnej.

Pascal Jansen powiedział po meczu M4 Sport, że ich najważniejszym celem jest awans, jednak warto przeanalizować, jak to wszystko osiągnęli, ponieważ w pierwszym meczu w Budapeszcie nie zagrali dobrze i doznali kontuzji. z dala od domu.

– Zespół rozegrał wiele meczów w krótkim czasie, ale to nie może być usprawiedliwieniem, musimy grać lepszy futbol. Myślę, że byliśmy dzisiaj trochę zbyt spięci, w pierwszej połowie zagraliśmy zbyt bezpośrednio, co nie było u nas do tej pory typowe. Przed nami dużo pracy, ale osiągnęliśmy swój cel.”

Zdaniem trenera brakowało jakości w ataku, aby stwarzać okazje.

„Mialiśmy posiadanie piłki, ale aby zdobyć bramkę, potrzebna jest jakość w ataku, umiejętność rozwiązywania sytuacji jeden na jednego lub umiejętność szybkiego ataku i przedostania się za linię obrony, ale nie mogliśmy stworzyć takich okazji, ponieważ nie byliśmy” nie jesteśmy wystarczająco dobrzy w posługiwaniu się piłką w porównaniu do tego, czym byliśmy wcześniej.

Dénesa Dibusza po meczu trzeba zachować samokrytykę, ponieważ przez 180 minut Bośniakom nie udało się zdobyć bramki.

„Co więcej, w rewanżu rozegraliśmy 90 minut bez celnego strzału, co, delikatnie mówiąc, nie wystarczy. Następnie w dogrywce znaleźliśmy się w niekorzystnej sytuacji po wrzuceniu piłki i postawiliśmy się w bardzo trudnej sytuacji. Na szczęście udało się wyrównać, czuć było, że mobilizujemy ostatnie rezerwy sił, udało nam się nieco zwiększyć intensywność gry. Na szczęście Barnabásowi Vardze udało się przepuścić kilka piłek, z czego jedna zakończyła się rzutami karnymi. Jednak pod względem gry nie możemy być usatysfakcjonowani tym meczem.”

Bramkarz reprezentacji narodowej dodał, że tym razem gospodarze również dobrze się bronili, ale w drugiej połowie i w dogrywce kilka razy otworzyli się, w związku z czym Fradi był w stanie grać piłkami głęboko w środku, ale znacznie częściej te byłyby potrzebne.

„Ale dopiero w ostatniej tercji meczu zaczęły się pojawiać takie sytuacje, z których i tak nie byliśmy w stanie stworzyć poważnego zagrożenia. Mieliśmy problemy, nie można tego krytykować, wszyscy włożyli dużo pracy, ale w tych dwóch meczach nie zagraliśmy dobrze. Tym samym fakt, że byliśmy w niekorzystnej sytuacji, już cieszy, że udało nam się uratować mecz w rzutach karnych i na szczęście mieliśmy obok siebie Fortunę i znosiliśmy rzuty karne lepiej niż gospodarze.

Barnabás Varga, który wszedł na boisko z ławki i strzelił wyrównującego gola dla FTC , powiedział, że spodziewali się, że Borac nie będzie narzucał gry w ataku, a raczej będzie dążył do rzutów karnych.

„W większości ich wola została zrealizowana, oczywiście udało nam się wypracować kilka drobnych sytuacji, ale znowu nie udało nam się ich sprzedać. Ale chodzi o to, że zrobiliśmy postęp, a to było teraz najważniejsze. Może trochę wolno poruszaliśmy się z piłką, ale oni bronili się w dziesiątkę, najważniejsze dla nich było jak najdłużej zakończyć mecz bez bramki, dlatego mieliśmy tylko strzały z dystansu, ciężko było wejść do środka pole karne. Następnie w dogrywce straciliśmy bramkę z rzutu karnego, ale na szczęście wciąż mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby wyrównać. To, że w takim meczu udało się awansować, może dać zespołowi siłę zarówno w mistrzostwach, jak i w Lidze Europy.

MTI / civilek.info

Zdjęcie: Klub Ferencvárosi Torna Facebook