Celem PDSZ nie jest dochodzenie interesów zawodowych.
Tanítanék Mozgalom i Demokratyczna Unia Pedagogów (PDSZ) ostro zarobiły na poniedziałkowej demonstracji przed szkołą średnią Imre Madách High School,
akcja przeciwko ograniczeniu korzystania z telefonów komórkowych w szkołach oraz protest przeciwko zwolnieniu dyrektora, który sprzeciwił się zmierzającemu w tym celu dekretowi, gdyż poza nauczycielami i uczniami liceum nie brał w niej praktycznie nikt.
Pomimo tego, że polityczną demonstrację ludności cywilnej poparło kilka partii, w tym Momentum, które występuje przy każdym ruchu opozycji.
Zapowiadana na pierwszy dzień roku szkolnego demonstracja na tle politycznym – jak stwierdził analityk i filozof Ervin Nagy – nie powiodła się, bo rodzice zaczynają rozumieć intencje rządu, bo nie jest to całkowity zakaz używania urządzeń cyfrowych, jak podkreśliło PDSZ , ale ograniczenie.
Nie mówimy o całkowitym zakazie, ale o ograniczeniu. A rodzice rozumieją, że celem jest ochrona dzieci przed zagrożeniami związanymi z byciem cyfrowym, zapewnienie zdrowego rozwoju fizycznego i psychicznego oraz uregulowanie korzystania ze smartfonów w szkole, ponieważ – i zgadza się z tym wielu psychologów – ich nadmierne używanie powoduje uzależnienie, upośledza życie społeczne umiejętności
– stwierdził analityk, który twierdzi, że przepis i intencja rządu są jasne, a rodzice zaczynają to rozumieć, dlatego większość społeczeństwa to popiera.
Ervin Nagy podkreślił, że Tanítanék Mozgalom i PDSZ, czyli organizacja zarejestrowana jako związek zawodowy, udowodniły w ostatnich latach, że ich celem nie jest obrona interesów zawodowych, ale kreowanie nastrojów politycznych.
W ostatnich latach w niezliczonych przypadkach udowodniono, że w ich przypadku nie mówimy o inicjatywach obywatelskich podejmujących kwestie edukacji, ale o aktorach politycznych opozycji.
Ponadto o aktorach politycznych, którzy wraz z każdą zmianą legislacyjną dotyczącą edukacji zaczynali tworzyć nastrój polityczny: protestowali, organizowali demonstracje, atakowali rząd, niezależnie od tego, czy zmiana miała polityczną konsekwencję, znaczenie, intencję czy powód.
Niezależnie od tego, czy odzwierciedlało to politykę wartości prawicowych, zawsze zaczynało tworzyć nastrój polityczny w każdym przypadku. O to teraz chodzi. Rząd, zgłaszając odpowiednie ustawy i tworząc dekret, nie kierował się intencjami ideologicznymi, ale wyzwaniami czasów, które utrudniają zdrowy rozwój fizyczny i psychiczny naszych dzieci, co jest prawem konstytucyjnym – podkreślił Ervin Nagy. Dodał, że protest PDSZ wraz z dyrektorem szkoły, który świadomie nie chciał przestrzegać prawa i namawiał do tego uczniów szkoły, zdecydowanie należy uznać za polityczne poprawienie nastroju.
Dyrektor nie przestrzegający prawa nie może kierować placówką, w której uczą się dzieci.
Zadaniem PDSZ byłoby zbieranie pojawiających się problemów, a nie organizowanie demonstracji i tworzenie atmosfery przeciwko władzy, bo to nie jest profesjonalna reprezentacja interesów, ale rola polityczna – podkreślił.
Analityk zwrócił także uwagę, że w 11 krajach Europy obowiązują obecnie pewne ograniczenia cyfrowe, np. we Francji w styczniu zaczęto ograniczać korzystanie z telefonów w 200 szkołach i do dziś testuje się, jakie problemy pojawiają się w praktyce.
Na przykład w Brukseli
W Szkole Europejskiej nr 1 w Brukseli, do której uczęszczają dzieci europosłów i dyplomatów, od dwóch lat obowiązuje regulacja dotycząca korzystania z telefonów komórkowych, co zgodnie z polityką oznacza całkowity zakaz, czyli nie można nawet wnosić telefonu do środka
– zwrócił uwagę, wskazując, że Europa Zachodnia zachowuje się w tym problemie podobnie jak rząd Węgier i stara się uregulować wykorzystanie narzędzi, jakie zapewnia era cyfrowa.
Zdaniem Ervina Nagy’ego partie również wpadły w pułapkę, wspierając poniedziałkową demonstrację polityczną. - Momentum się spieszy, próbuje się we wszystko zaangażować, co nie ma się co dziwić, skoro od fiaska wyborczego są w spirali spadkowej, obecnie oscylującej na poziomie 1-2 proc. Partia liberalna wierzy, że dzisiejszych 16-17-latków, czyli przyszłych wyborców, można zastraszać, że można podburzać młodych ludzi i na tym właśnie opiera się Momentum. Jest to nieodpowiedzialne zachowanie polityczne, gdyż nie chodzi tu o długoterminową strategię edukacyjną, ale o chwilowy zysk polityczny.
Innymi słowy, pęd, który najbardziej naśladuje Zachód, szaleje przeciwko temu, co jest coraz bardziej powszechne również na Zachodzie.
Desperacko trzymają się wszystkiego, co można wykorzystać do rozgniewania ludzi, podczas gdy inne partie są bardziej ostrożne i dostrzegają, że ograniczanie urządzeń cyfrowych w szkołach nie jest cechą Węgier, powiedział Ervin Nagy.
naród węgierski