Jak podaje Światowa Organizacja Zdrowia, infekcja daje o sobie znać w coraz większej liczbie regionów poza Afryką.
Obecna wersja ospy małpiej rozprzestrzenia się w Afryce Środkowej i jest znacznie bardziej zjadliwa niż poprzednia, wyjaśnił wirusolog Miklós Rusvai w InfoRádio. O ile w poprzedniej wersji śmiertelność nie sięgała nawet jednego procenta, o tyle obecna wynosi mniej więcej od siedmiu do dziesięciu procent, więc z tego punktu widzenia niebezpieczeństwo jest większe, a w Afryce jest to szczególnie duży problem.
Zdaniem wirusologa, jeśli będziemy postępować niewłaściwie, może to nawet przerodzić się w pandemię.
Podczas epidemii dwa lata temu na świecie zachorowało prawie 100 000 osób w 117 krajach, a około 200 zmarło w wyniku infekcji, a wszystko to było spowodowane słabą wersją wirusa ospy małpiej – przypomniał badacz.
Zdaniem eksperta uwolnienie wirusa zależy od dwóch czynników.
Z jednej strony zarządzanie sytuacją w Afryce, ponieważ już teraz epidemia może się rozprzestrzenić, ponieważ w dotkniętych krajach, na przykład w Republice Środkowoafrykańskiej, Demokratycznej Republice Konga, Gabonie czy Nigrze, szaleją wojny religijne i wojny plemienne , rząd centralny jest słaby i dlatego nie ma zorganizowanej opieki zdrowotnej.
Z drugiej strony panuje też głód, ludzie zjadają także dzikie zwierzęta, które z kolei są nosicielami wirusa. Co więcej, ludzie zwykle zarażają się nim od zwierząt, a następnie przekazują patogen między sobą w społecznościach plemiennych, drogą płciową – wymienia Miklós Rusvai.
„Zapewnione jest lokalne rozprzestrzenianie się wirusa, a świat źle radzi sobie lub może sobie poradzić z epidemią” – powiedział badacz wirusów. Stwierdził: istnieje szczepionka przeciwko temu patogenowi, szczepionka przeciwko ospie prawdziwej również bardzo dobrze chroni przed ospą małpią, a kilkaset tysięcy takich szczepionek przybyło już do dotkniętych krajów.
W sumie w regionie żyje kilkaset milionów ludzi, co oznacza, że jest to niewielka ilość, ale jednocześnie szczepionka nie jest tania.
Wirusolog dodał: jeśli rozwinięty świat będzie teraz skąpy i nie zapewni szczepionki nawet po niższej cenie, a władze lokalne nie będą w stanie wznieść się ponad sprzeczności utrudniające funkcjonowanie sektora zdrowia, to może to nawet doprowadzić do pandemii .
Według Miklósa Rusvai, jako „krewni”, mamy wszelkie powody, aby kojarzyć ospę małpią z ospą czarną. Przypomniał jednak, że w przypadku tej pierwszej śmiertelność jest znacznie wyższa i sięga 20-25 proc., zwłaszcza wśród dzieci. Zaznaczył jednak, że już w latach 60. XX wieku w Anglii pojawiały się przypadki ospy prawdziwej, czasami zakończonej śmiercią.
Objawy obecnej wersji są dość charakterystyczne, chociaż pojawiają się dość późno, zanim zostaną wykryte, może minąć nawet dziesięć dni, a pacjenci nadal mogą zostać zarażeni i być nosicielami wirusa. Podkreślił, że śledzenie kontaktów, kwarantanna domowa, rozpoczęcie szczepień, tzw. szczepienie ogniskowe, czyli uodpornienie członków rodziny, to ważne narzędzia ochronne. Miklós Rusvai uważa, że może to zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa w krajach rozwiniętych.
Zdjęcie na okładce: Grozi ospa małpia
Źródło: Freepik.com