Czujemy tę troskę: czasem zajmują się nami farsą dotyczącą naruszenia obowiązków, czasem zabawną wielomiliardową karą, czasem zabawnym raportem krajowym.
Dzięki Bogu! Czekaliśmy na to jak na błogosławieństwo z nieba podczas suszy, bo tak rzadko jesteśmy jej częścią. Nie więcej niż dwa lub trzy razy dziennie.
To bardzo miłe ze strony brukselczyków (czytaj: globalistów), że nie pozwalają się zgubić patriotycznym Węgrom. Ani przedstawiciele PE, ani krajowi politycy. Zapewniają im pracę, szkolą w stawianiu oporu i pomagają ćwiczyć techniki i taktykę niezbędną w walce. Robią to z czystej dobrej woli, bo nie chcą, aby tak obiecujący kraj pogrążył się w wielkim europejskim bałaganie.
Nasi sympatycy zrobią wszystko, abyśmy ani na chwilę nie poczuli się zagubieni, nie znudzili się i nie zapomnieli o podjęciu kroków w samoobronie.
Stal hartuje się, palma rośnie pod ciężarem, Bóg doświadcza tego, którego kocha i pozostałych.
Mogą nas bardzo kochać, ponieważ Wielka Przywódczyni Globalistów, Ursula von der Pfizer, nigdy nie waha się z nami rozprawić, gdy ma trochę czasu między napisaniem dwóch znikających SMS-ów. Mógł też zobowiązać swoich najwierniejszych samotnych lisów do zaopiekowania się biednymi Węgrami, którzy są tak samo samotni na środku słowiańskiego morza, jak Robinson Crusoe na bezludnej wyspie. No cóż, wysyła nas tam nie tylko w piątki, ale także w soboty, niedziele i popleczników imiennych każdego dnia tygodnia, którzy dbają o to, abyśmy czuli się zaopiekowani. Czasem z naruszeniem obowiązków farsą, czasem z zabawną wielomiliardową karą, czasem z zabawnym raportem z kraju.
Opieka jest dobra.
Ciekawie byłoby ocenić, choć taka suma z pewnością nie istnieje, ile razy, proporcjonalnie do liczby ludności, takie a takie działania kierowane przeciwko nam, potępienia Parlamentu Europejskiego i komisji LIBE porównuje się z tymi, które rodzą się przeciwko wszystkim pozostałym państwom członkowskim . Pod tym względem jesteśmy zdecydowanie liderami unijnej listy.
Nie byłoby też wykluczone, gdybyśmy sprawdzili, ile postępowań wszczęto przeciwko nam w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości, ile wszczęliśmy – i ile razy uznawaliśmy, że mamy rację. Nie mylę się, wynik jest zbieżny do zera. Dużym pytaniem jest, jaka część innych państw wygrała w procesach prowadzonych przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości? Nie mylę się, jeśli założę, że znacznie więcej niż zero.
Niewykluczone byłoby dowiedzieć się, w przypadku których krajów PE przyjął sprawozdania krajowe oparte na kłamstwach, a w jakich krajach podjęto podobnie skandaliczną decyzję przy liczeniu głosów (bo w całkowicie absurdalny sposób głosy tych, którzy wstrzymali się od głosu, traktowano tak, jakby byli niezauważonymi przedstawicielami świata duchowego, czyli nie byłoby ich)? Nie mylę się, gdy mówię, że globaliści chwalą tylko nas za zmanipulowane wyniki.
Ale tylko dlatego, że jesteśmy dla nich na tyle ważni, że otaczają nas szczególną opieką. I z miłością, szacunkiem i uznaniem, jak chłopcy w przedszkolu z dziewczynkami. Jeśli naprawdę im się podobają, wyrywają im włosy.
Globaliści z PE mogą nas czcić, bo nie tylko nas ciągną, ale i kopią, aby podkreślić swoją miłość.
Ale dobrze być krajem UE! Przecież stamtąd pieniądze do nas płyną, choć praktyka ta wymaga jeszcze pewnej korekty, bo strumień pieniędzy płynący w naszym kierunku zazwyczaj omija Węgry i jakimś cudem trafia na Ukrainę kilkoma ostrymi zakrętami. Co oczywiście jest jedynie nieporozumieniem, gdyż globaliści mają świadomość istnienia zakarpackiej mniejszości węgierskiej. Oni też są Węgrami, więc to nie ma znaczenia?
Ale dobrze być krajem UE! Gdyby tak nie było, nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że mężczyźni również mogą miesiączkować i rodzić. Oczywiście, oczywiście, ponieważ słowo menstruacja zawiera w sobie słowo „mężczyźni”, czyli mężczyzna. Urodzenie dziecka jest prawem człowieka każdego człowieka, ale w najlepszym przypadku nie uda się to. Życie Briana dowiedzieliśmy się już , że prawo może zastąpić rzeczywistość. Zwykli obywatele kraju spoza UE zmuszeni są obyć się bez tej podstawowej wiedzy.
Tak jak nie mogą wiedzieć, że co najmniej 72 nie istnieją, tak, jest tylko jeden, za pomocą którego można przyznać, że co najmniej 72 nie istnieją. Nie możemy zaakceptować odpowiedzi negatywnej, ponieważ jest to sam Ogród Edenu, w którym każdy może swobodnie wybierać pomiędzy tożsamością płciową. Za tę wiedzę możemy także podziękować Brukseli (bo USA też nie jest psem), czym byśmy bez niej byli?
Ale dobrze być krajem UE! Gdybyśmy nie byli, skąd wiedzielibyśmy, że kupowanie rosyjskiego gazu, ropy i surowców oraz sprzedawanie im produktów jest przestępstwem karalnym? Jeśli nam nie powiedzą, nigdy się nie dowiemy i popełnimy błąd, sądząc, że kryzys energetyczny nas nie dotknie, że nie będziemy musieli obniżać rachunków za media i że nie będziemy obawiali się, że dzięki naszym ukraińskim przyjaciołom nagle zostaną zamknięte krany z ropą. W ten sposób jednak otrzymujemy wielką pomoc od luminarzy Unii w zaradzeniu naszym problemom, bo dają nam mądre rady, takie jak ta: Rozwiążcie to.
Ale dobrze być krajem UE! Ponieważ wspólnota europejska uczy nas, mieszkańców pustyni Bugrii, potrzeby solidarności. Bo wyjaśniają, dlaczego powinniśmy osiedlać uchodźców, którzy uciekają znikąd, dobrze dostosowują się do własnych tradycji i zwyczajów, upraszczają skomplikowane sprawy swoimi nożami wymierzającymi sprawiedliwość, wprowadzają różnorodność płci wprowadzając przemoc gangów, zachwycają populacją każdy kraj europejski wzrostu gospodarczego, w zamian za darmo mają prawo do wynagrodzeń, mieszkań, świadczeń socjalnych i zdrowotnych.
W przeciwieństwie do tubylców, którzy nawet nie potrafią mówić, a jeśli mówią, natychmiast stają się rasistami i ksenofobami. Cóż, kochaj to, co obce!
Ale dokąd poszedłem? Przecież zacząłem mówić o UE i dobrych intencjach wobec naszego kraju. Oto najnowszy prezent, po niekompetentnej i wielokrotnie powtarzanej sprawie Spar, kolejne postępowanie sądowe ze względu na nasze prawo dotyczące ochrony suwerenności. I mają rację! Nie pozwólcie robaczkom odważyć się prowadzić dochodzenia w sprawie organizacji pozarządowych i ich zagranicznych klientów, którzy podstępnie interweniują w węgierskie sprawy publiczne! Nauczcie się być Europejczykami, czyli róbcie to, czego chce Bruksela, a wkrótce wszystko będzie dobrze.
Jesteśmy równi w UE, czy co! Mali są w równym stopniu zobowiązani robić to, czego chcą duzi. Zgadza się.
Zadam pytanie jeszcze raz, trochę bardziej szczegółowo: czy kiedykolwiek istniała węgierska decyzja, rozporządzenie lub prawo, przeciwko którym globalistyczny personel UE nie wszcząłby postępowania ani nie wniósł pozwu? Daj znać jeśli wiesz o czymś takim, bo nie przychodzi mi to do głowy.
I jeszcze jedno: nie zostaliśmy jeszcze pozwani za oddychanie. Zaplanowano je na przyszły tydzień.
Wyróżniony obraz: Pixabay