... i jest tylko premierem, a nie charyzmatycznym przywódcą sekty poza parlamentem. Péter Magyar lał się w mediach publicznych, ale seansem zainteresowało się zaledwie trzy tysiące osób. Poniżej przedstawiono raport z miejsca zdarzenia odpowiadający powadze sytuacji.

Zgromadzony zaledwie trzytysięczny tłum ogląda Wiadomości, które czasami przerywane są śpiewami i mało znaczącymi przemówieniami. Mówiąc o demonstracji, Péter Magyar chce na żywo w telewizji publicznej odczytać swoje 16-punktowe żądanie, aby jego dzieci i wnuki mogły żyć na lepszych Węgrzech. Możesz przeczytać naszą relację.

Z relacji na miejscu wynika, że ​​utka Kunigunda była pełna, co jest poważnym osiągnięciem, myślę, że to nadal cała ulica, z chodnikiem i asfaltem. Manifestację otworzył Ervin Nagy, który opowiedział o swoich prześladowaniach, ale zapewnił wszystkich, że nie muszą się bać, ponieważ Cisa płynie. Komik po aktorze:

Zdaniem Brutiego jest tyle samo ludzi, co w Marszu Pokoju, a i tak ciemno. Potem założył się, że telewizja publiczna nie będzie relacjonować demonstracji, włączyli ją na projektorze, gdzie po kilku reklamach obejrzeli fragmenty demonstracji telewizji publicznej.

Autor tych wersetów nawiązał w odpowiednim momencie do transmisji na żywo, gdy mieszkający w Austrii fan Pétera Magyara wyjaśnił, że telewizja publiczna powinna wzorować się na modelu austriackim, gdzie politycy są zapraszani do telewizji publicznej na zasadach parlamentarnych.

Według nich niezwykle inteligentny młody człowiek nie zdawał sobie sprawy, że partia Cisa ma dokładnie zerowych przedstawicieli w węgierskim parlamencie.

Po wszystkich lepszych tematach za granicą na scenę wszedł emerytowany komik Nagy Bandó i zażądał, aby telewizja naddunajska transmitowała Cisę na żywo. Nie miał to na myśli żartu, ale naprawdę chce oglądać Pétera Magyara przez cały dzień w telewizji, Facebook i TikTok mu nie wystarczą. Ponadto podzielił się z ulicą Kunigunda nowatorskimi pomysłami, według których panuje dyktatura, a Balázs Orbán poddał się atakującym wojskom rosyjskim i obszernie pochwalił Pétera Magyara, który zdemaskował korupcję.

Po humoryście przyszedł kolejny aktor, István Kátai z Székelyföld, który narzekał, że w Transylwanii wszystko jest kontrolowane przez Fidesz, Rumuni daliby im znacznie więcej wolności, tylko Orbán ich uciska.

Humor się skończył, aktor za aktorem, powtarzał Ervin Nagy. Tym razem przeczytał list od kibica z gór, który doniósł, że tamtejsza młodzież jest mądra, oczy im błyszczą i czytają Telex, natomiast starsi to Fidesz, bo oglądają tylko telewizję publiczną.

Na koniec na scenę wszedł profesjonalista Balázs Nagy Navarro, były redaktor ds. polityki zagranicznej i przywódca związku zawodowego telewizji publicznej, który powiedział: w przeszłości wszystko było lepsze. Po długim karaniu obecnego zarządu i funkcjonowania mediów publicznych poprosił swoich słuchaczy, aby nie odpuszczali. Co ciekawe, zaprzeczył Andrásowi Nagy Bandó, według którego potrzebna jest niezależna i obiektywna telewizja, a nie Tisza TV. Ale chodzi o to, że potwierdziło to podejrzenia: płynie Cisa, płynie Dunaj, oni się nie boją, nie odejdą, zmietą system. Podczas wystąpienia Navarro nie omieszkał skrytykować starej lewicy, która nadzoruje telewizję publiczną. Wspomniał szczególnie Olgę Kálmán jako osobę, która wcześniej nie relacjonowała demonstracji.

Była osobowość telewizyjna przychodziła po byłej osobowości telewizyjnej, Zsuzsa Incze, szefowa Csellengők, mówiła o tym, że telewizja powinna zajmować się dziećmi i rodziną, ale jej program został odwołany, mimo że był bardzo przydatny.

Przypomniawszy sobie przeszłość, Péter Magyar wskoczył na scenę, by zapowiedzieć Ákosa Hadházy’ego, który tym razem zajął się propagandą w butach. Po przyznaniu się, że nie jest dobrym mówcą, wykonał Confused Prophet. Mówił o czymś takim, że nowi politycy powinni być nowymi politykami, a nie starymi politykami, i to są proste rzeczy, których nikt nie rozumie, ale coraz więcej ludzi rozumie, a to można osiągnąć, jeśli jest ich wystarczająco dużo, a jest ich wystarczająco dużo, pokojowo i zdecydowanie, także zdecydowanie.

Po Ákosie Hadházym w centrum uwagi ponownie znalazł się humor: Zoltán Tarr mówił o tym, jak Fidesz źle traktuje kobiety.

Po tarze przyszła muzyka. W czasie trwania pochodu rewolucyjnego widzowie mogli obserwować pustą scenę, na której widniał zapewne wymyślony przez Róberta Puzséra slogan, według którego „skończył się czas bezdusznej służby i spekulantów. Wiedza historyczna Puzséra opiera się na królu Istvánie. składa się z opery rockowej i stamtąd pochodzą bezduszni słudzy i spekulanci.

Po uczniach przyszedł mistrz i wreszcie Péter Magyar zaczął besztać telewizję publiczną. Był uzależniony od Petőfiego, jak rock opera od Puzséra, więc od razu oświadczył, że morze, morze ludzi, podniosło się. Następnie wymienił miejscowości, z których przyszli go pokochać w Kunigundzie, a także podziękował całemu narodowi węgierskiemu za to, że kochał go także gdzie indziej.

Wchodząc w szczegóły stwierdził, że telewizja publiczna powinna nie tylko bawić, ale także uczyć i wychowywać, a kiedyś było lepiej. Ablak i jego towarzysze dali bardzo dobre występy, podobały mu się. Teraz emitują propagandę w języku chińskim i rosyjskim ze 140 miliardów rocznie. Oprócz sugestii montażowych ujawniono także jego pretensje, przede wszystkim fakt, że przez ponad 200 dni nie był zapraszany do realizacji monodramu, mimo że jest liderem największej partii opozycyjnej. Zawsze wzywa się Bezzega Orbána, mimo że jest on jedynie premierem, a nie charyzmatycznym przywódcą sekty pozaparlamentarnej.

Po chwili skandowania Magyar sformułował swoje oczekiwania wobec mediów publicznych i Orbána oraz powiedział, o czym premier powinien porozmawiać podczas następnej wizyty. Zamówienie składa się z następujących pozycji: wszystko jest bzdurą, euro jest drogie, w szpitalu nie ma papieru toaletowego, jego ojciec wydobywa kamień na budowę kolei. Ponadto wyzwał Orbána do debaty, na którą, jego zdaniem, osoby żyjące w skrajnym ubóstwie już nie mogą się doczekać.

Swoje żądania skierował nie tylko do Orbána, ale także do Dániela Pappa. Zażądał transmisji na żywo i czytania oraz wyjścia do ludzi. Następnie potwierdził, że się nie bali. Potem zagroził, że jeśli szef telewizji publicznej nie wyjdzie, to wejdą i go wyciągną.

To smutne, ale nasza gazeta PestiSrácok.hu zachowała się jak towarzysz Bástya, już nawet nie chcą nas zabić. Od Indexu po tabloidy wymieniał wszystkich jako złe fabryki kłamstw maszyny Rogána, którą będzie niszczył dziennikarza po dziennikarzu, rzuci go na kolana, nie zasłużył nawet na zwykłe kłamstwo.

Jako nieoczekiwany zwrot akcji Péter Magyar przedstawił opracowany przez siebie plan wojenny. Zminimalizują propagandę, żeby jej nie oglądać, co w oczywisty sposób zniszczy media publiczne, których nie oglądają. Ale on chce wejść i odczytać swoje żądania, ale nie wolno ci już oglądać. Poprosił widzów, aby opowiedzieli innym o swoim pomyśle, aby nikt przez przypadek nie włączył telewizora.

Po śpiewaniu przeszedł na śpiewanie, zaskakująco wyrecytował Petőfiego w związku z Balázsem, z jakiegoś powodu znowu przyszedł mi na myśl. Wypalił też, że jego znakiem musiała być biała flaga w przedszkolu i dzięki temu mógł powiedzieć Brutiemu, że to jest sposób na żarty. Po tym, jak pojawił się także Petőfi, jego drugi ulubieniec, gwiazdy Egri, na szczęście zacytował tylko przysięgę Dobó, nie chciał polewać gorącą zupą ochroniarzy pilnujących mediów publicznych.

Darmowa rada: nie zaszkodzi jeśli ktoś czyta książki nawet po skończeniu podstawówki, może się to też przydać w randkach z dziewczynami, bo oni lubią facetów, którzy nie są agresywni, ale inteligentni.

Dla Pétera jest to zero z dwóch. Powiedział tak dużo, że wystarczyło, aby w końcu dokończył przemówienie, które było jeszcze bardziej niespójne i pozbawione sensu niż zwykle. O nie, Dániel Papp znowu mu grozi, bo zapomniał, że odtąd chce odczytywać swoje żądania i przeprowadzać codzienne oceny krajów. I tak już po wszystkim, ruszył w stronę wejścia. A publiczność „Wpuść mnie!” kibicuje ze wzruszeniem.

PODniecenie sięgnęło sufitu: PÉTER wszedł i wyszedł

Nie mogę już tego znieść bez kołatania serca. Mesjasz najpierw wszedł, żeby pobić kuffarów w telewizji publicznej, a potem wyszedł i powiedział im, że nie mają wstępu. Zamiast namaścić go na redaktora naczelnego, złożyli mu oświadczenie, w którym wyjaśnili, że nadal będą na niego liczyć, podobnie jak na innych działaczy opozycji, jeśli zechcą w końcu znudzić się jednym przedstawieniem na raz . Następnie odczytał swoje 16-punktowe żądanie, które 444.hu podsumował w 15 punktach, abyśmy nie musieli z nim mieć do czynienia:

• zlikwidować „fabrykę propagandy 140 miliardów” i przywrócić prawdziwe media publiczne,

• zastąpić dyrektora generalnego Dániela Pappa ze skutkiem natychmiastowym,

• racjonalizować budżet mediów publicznych, eliminować marnotrawstwo,

• przywrócenie niezależnego, niezależnego Węgierskiego Urzędu Telegraficznego,

• odwoływać liderów Krajowego Urzędu ds. Mediów i Komunikacji i profesjonalnie wybierać nowych liderów,

• przywrócić równy nadzór polityczny nad mediami publicznymi,

• przedstawiciele partii są zapraszani do mediów publicznych proporcjonalnie do wyników ostatnich wyborów krajowych, na tych samych warunkach,

• nie wymieniaj i nie blokuj tych, którzy myślą inaczej politycznie i światopoglądowo,

• zlikwidować Ministerstwo Propagandy i zaprzestać finansowania propagandy rządowej,

• ciągłe nakazywanie przez sąd poprawiania produktu prasowego powinny pociągać za sobą konsekwencje,

• zaprzestania rozpowszechniania propagandowych programów informacyjnych Rosji i Chin oraz programu „Wiadomości za minutę” emitowanego w programach sportowych,

• media publiczne powinny przywrócić pracownie regionalne,

• redakcja wiadomości powinna być niezależna od „Pałacu Karmelitów”,

• prezentować wszystkie obszary zróżnicowanej kultury niezależnie od ideologii i przynależności politycznej,

• być niezależnymi, uczciwymi, wymagającymi zawodowo mediami publicznymi, dostarczającymi prawdziwych informacji.

PS

Wyróżnione zdjęcie: Demonstracja Pétera Magyara przed MTVA / Foto: Balázs Hatlaczki