Ludzie, dla których jedynym hasłem przewodnim jest O1G, po prostu wierzą, że gorzej być nie może. Ironią losu jest to, że myślą o tym wszystkim, mając na uwadze bezpieczeństwo i względny dobrobyt, jakie zapewnia im rząd Orbána.
Na Węgrzech kilkaset tysięcy wyborców ma dość NER. To czysta linia, nic dziwnego nawet po dwóch trzecich czwartej. Są sfrustrowani, chcą zmiany – to też jest w porządku. Nie lubią Fideszu – prawa ich serc. Z drugiej strony, już dość trudno zrozumieć, jak te same setki tysięcy, zwłaszcza część z nich należąca do klasy średniej, które tak naprawdę od lat korzystają z rządowych dotacji – od ulg podatkowych po niespotykane w Europie dotacje rodzinne - czy można głosować na wpływowego polityka, takiego jak Péter Magyar i ludzi za nim stojących?
Skąd taka pewność, że rząd Cisy może przynieść tylko dobre rzeczy, co więcej, nasz kraj będzie w samym Kanaanie? W tym momencie mogą nawet zwrócić uwagę na Polskę, gdzie rząd Tuska zakłada dziesiątki obozów dla migrantów.
Teraz jest bardzo źle, ale za rządów Cisy wszystko będzie bardzo dobrze
Drogi zwolenniku Cisy! Czy mógłby mi pan wymienić trzech europejskich posłów do Parlamentu Europejskiego?
Spójrzcie na siebie, drodzy współobywatele, uwięzieni w starym i nowym lewicowym toposie „darmowego piwa i życia wiecznego”! Nie potrafią wymienić nawet trzech nazwisk, a co dopiero dziesięciu. A jednak udzielił pan mandatu tym ludziom, którzy – teraz jest jasne – głosują w Parlamencie Europejskim przeciwko swojemu krajowi.
Jaka jest wartość słów Pétera Magyara „mój ukochany kraj”, jeśli mimochodem głosuje na greckiego kandydata ze szkodą dla Węgrów z Wojwodiny?
Jeśli to jest „patriotyzm” Pétera Magyara, to dziękujemy, nie prosimy o to (wideo)
Antyteza autentyczności
Kłamstwa Magyara można wymieniać w nieskończoność, zaczynając od stwierdzenia „nie idę do PE, bo to fałszywe stanowisko”, poprzez podsumowujące stwierdzenie „trzeba znieść prawo do immunitetu” „złożyłem rezygnację” .
Jakiej politycznej pretensjonalności potrzebuje wyborca, aby samozwańczego mesjasza, który zdradził nie tylko własną wspólnotę polityczną, ale i rodzinę, wysłał do kabiny w Brukseli jako bio-zestaw, jako środek kontrolowanego głosowania ?
Co oznacza jego obietnica złożona wyborcom dla człowieka, który w cieniu swojej żony podkradł się do garnka z mięsem, a następnie zdobył władzę, podsłuchując go i zdradzając? Pytanie jest poetyckie.
I jakiej politycznej pretensjonalności potrzebuje nowy poseł do Parlamentu Europejskiego, który dołączając do partii Manfreda Webera otwarcie mającego fobię na Węgrzech, w swoim pierwszym przemówieniu wtrąca to swojemu rodakowi w PE, jako wstęp do pytań i odpowiedzi dotyczące węgierskiego rolnictwa (!).
„Witam również pana Csabę Dömötör, który przybył tutaj zamiast kolejnej marionetki Viktora Orbána, który kilka tygodni temu po pijanemu napadł na niewinną kobietę w nocnym klubie w Budapeszcie. Swoją drogą pan Dömötör był od lat drugim człowiekiem propagandy Orbána-Goebbelsa na Węgrzech…”
Tak twierdzi Péter Magyar, który kilka tygodni temu został wyrzucony na ulicę pijany po szyję z nocnego klubu w Budapeszcie, który dopuścił się przestępstwa na gruncie prawa zwyczajowego, wyrywając telefon z ręki nagrywającego go cywila (jako osoba publiczna) i wrzucił ją do Dunaju, i którego pojęcia przemocy domowej też nie trzeba wprowadzać, gdyż praktykował ją przez lata zarówno wobec swojej byłej żony, jak i byłej dziewczyny.
Ale jest tu bardzo duża różnica: podczas gdy Balázs Győrffy złożył rezygnację ze wszystkich stanowisk i po tym incydencie opuścił Fidesz, Péter Magyar – łamiąc obietnicę – ukrył się za immunitetem i – łamiąc obietnicę – objął mandat w PE.
Następnie z tym impetem wdarł się do transmisji na żywo podczas maratońskiego przemówienia premiera, szukając mocy w kieszeni spodni i czekając, aż zrobi ten cholernie mocny obraz, który przywołuje geniusz Bangóné.
Niezależnie od tego, jak bardzo „niezależnie obiektywne” media będą naciskać na Węgry, nie wystarczy to do sprawowania rządów.
To nie jest program, w którym teraz wszystko jest bardzo ZŁE, ale kiedy przyjdę, wszystko będzie bardzo DOBRE.
A jeśli ktoś twierdzi inaczej, będę to propagował, a potem słusznie potępię każdego, kto myśli inaczej o mojej wielkości. To nie jest program rządowy, ale kliniczny przypadek narcystycznego zaburzenia osobowości.
I choć w Trójkącie Bermudzkim 444-Telex-HVG są przerażeni faktem, że prasa krajowa donosiła na żywo o samospaleniu Pétera Magyara, nie przejmuje się „tónizacją” mesjasza Cisy.
Zatem ich zdaniem problem nie polega na tym, że ewidentnie patologiczny przedstawiciel, pierwsza osoba partii Cisa, trzyma genitalia w PE, a potem nieumytymi rękami góruje nad premierem, czekając, aż rzuci się, żeby zalać media społecznościowe tym wspaniałym wizerunkiem, ale , o czym donoszą prawicowe media.
Dzieci, jeśli definiujecie się jako osoby niezależne i obiektywne, to czasami, chociaż raz w roku przestępnym, możecie zdać relację z tego, o co właściwie chodzi w marszu Pétera Magyara. Wiesz co to jest.
Przyzwyczailiśmy się: media opozycyjne po raz kolejny popełniły duży błąd
Może wtedy nie oszukałbyś też swoich czytelników i nie musieliby oni cierpieć bolesnego, otrzeźwiającego policzka, jaki nastąpi po rządzie Cisy.
W rządzie istniała już podobna jednostka, nazywała się Gyurcsány. Jednakże, chociaż z wielkim trudem uporaliśmy się z policyjnym terrorem z 2006 roku, otrząsnęliśmy się z niego i pokonaliśmy go, nie podniesiemy się po narodzie sprzedanym Brukseli przez masową imigrację. Ponieważ jest to nieodwracalne.
Wyróżniony obraz: Media społecznościowe/Demokrata