Naszym zdaniem ogólny obraz nie jest lepszy.

„martwych mózgowo” partii do PE o Pétera Magyara.

Zwolenników Partii Cisa najwyraźniej w ogóle nie zainteresowały ujawnione nagrania audio lidera partii, w których w prasie krajowej obraża on swoich kolegów, mówiąc, że „zepchnie ich do Dunaju”.

Ale może co ciekawsze,

że człowiek Pétera Magyara, Zoltán Tarr, praktycznie przyznaje, że nagrania audio są prawdziwe, więc nie zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję.

Tarr opowiada o tym, że kwalifikujące ich nagrania audio nie wywołały wewnętrznego napięcia, bo

„znaliśmy te myśli”, „Péter jest osobą spójną, to nie jest tak, że mówi coś w tajemnicy, a potem mówi nam coś zupełnie innego”. 

Wyjaśnienia Tarra są interesujące, ponieważ jak dotąd obrona była taka, że ​​w nagraniu, które wyciekło, wypowiadane są zdania wygenerowane przez sztuczną inteligencję, więc „nie są one nawet prawdziwe” .

Teraz jednak na nagraniu jeden z przedstawicieli tej partii w PE stwierdza, że ​​wszystko jest prawdą i że nie był zaskoczony, bo zna opinię Pétera Magyara.

Odnosząc się do wypowiedzi Tarra, Fruzsina Skrabski uważa:

Zoltán Tarr, przedstawiciel EP z Cisy, mówi Telexowi, że nagrania audio, które je zakwalifikowały, nie wywołały wewnętrznego napięcia, ponieważ „znaliśmy te myśli” , „Péter jest osobą konsekwentną, to nie jest tak, że mówi coś w tajemnicy, a potem i tak opowiada nam coś zupełnie innego” .

Oznacza to trzy rzeczy:

• Nagrania nie są sztuczną inteligencją, ale prawdziwe.

• Pracownikom nie przeszkadza śmierć mózgowa, ponieważ są do tego przyzwyczajeni.

• Mimo to Péter Magyar ma rację, że lepiej będzie, jeśli pracownicy nie będą komentować.

W porozumieniu z Fruzsiną Skrabską dodajmy:

Partia Cisa nie jest partią, w najlepszym wypadku „zewnętrzną”. Nie ma treści, jest to jednoosobowe przedstawienie. Po pierwsze partia, a wraz z nią nazwa, to historia zakupiona/zaadoptowana, a nie własna innowacja. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych spraw Pétera Magyara – kopiowanie:

Wyspy Cisy, podsłuchiwanie Procesji Pokojowej CÖF-CÖKA, celowe zniekształcanie myśli Viktora Orbána (lub jakiejkolwiek znanej osoby), przepisywanie Konsultacji Krajowych i tak dalej. Brak własnej innowacji.

A co to jest?

Brak kadr, liczony w tysiącach.

Są ludzie przywiązani do Cisy, w praktyce są to raczej aktywiści niż politycy, coś w rodzaju entuzjastycznych amatorów, brutalny medialny wiatr w plecy, który wygenerował tę popularność (czy ktoś widział kiedyś stronę na Facebooku, która jest usiana tylko lajkami i serduszkami i w dwóch minuty 6 w jednym poście rodzi się tysiąc polubień? No!), a korelacja efektu próżni ze śmiercią niekompetentnej starej lewicy.

Ale nie ma treści. Cisa jest jak duch czasu: pusta.

Puste hasła piętrzyły się jeden na drugim i hasła wytarte aż do mdłości.

„W szczęśliwszych czasach duch czasu nadal istniał. Miał charakter, w ten czy inny sposób, coś twierdził. Predykat był w nim obecny, jak pisze Pilinszky. Obecnego ducha czasu można rozpoznać po tym, że jest pusty. Pusty językowo, pusty w przenośni, pusty koncepcyjnie. Niczego nie stwierdza, a to, co stwierdza, jest również puste i pozbawione sensu. Przychodzi znikąd i donikąd nie zmierza, a właściwie nie ma go, bo jest pusty. Z tego wynika jego demoniczna cecha. Że jest wszędzie obecny, że przenika wszędzie, choć jest pusty i nieistniejący. To właśnie jest w nim nowe i sprawia, że ​​jest tak mrożący krew w żyłach” – pisze Ákos Győrffy, węgierski poeta, zdobywca nagrody Józsefa Attili.

Nie ma alternatywy

Na nagraniu prowadzony jest także pozornie nieistotny dialog, który jednak wskazuje na sedno.

- A gdyby jutro Viktor Orbán podał się do dymisji, a Fidesz przestałby istnieć, czy nadal głosowaliby na Pétera Magyara? – pyta reporter Teleksu sympatyka Cisy. A odpowiedź brzmi tak:

- Na 100 procent, więc można tylko jemu ufać. Nie, nie, nikt inny, nie ma alternatywy tylko on.

I jakże wujek ma rację!

Bo dla tych, którzy nie chcą głosować na Fidesz, tak naprawdę nie ma alternatywy, chyba że za nią uznamy DK.

Jak na ironię, fakt, że lewicowo-liberalna opozycja sama się zlikwidowała własną niekompetencją, nie przyniósł Fideszowi korzyści, lecz ugruntował go jako podmiot nie przestrzegający żadnych zasad: agresywny, pozbawiony skrupułów i nieprzewidywalny, niosący dla nas wszystkich nieprzewidywalne zagrożenia.

Nawet dla tych, którzy obecnie go ubóstwiają.

Wyróżnione zdjęcie: Zoltán Tarr/Facebook