Wypadek może zmienić życie człowieka na zawsze. Zmienia się nie tylko codzienność, ale także obraz siebie, nasze cele i nasz świat. Wywiad z Áronem Thuróczym.

W wieku 17 lat Áron Thuróczy stanął przed chyba najtrudniejszą próbą w swoim życiu: w wyniku wypadku został sparaliżowany od pasa w dół. Teraz opowiedział hirado.hu o tym, jak zmienił się jego stosunek do życia i samego siebie oraz jak swoimi filmami inspiruje tysiące ludzi.

Jak zmienił się Twój obraz siebie w wyniku wypadku?

Właściwie przed wypadkiem prowadziłem życie w taki sposób, że chciałem wszystkiego od razu, miałem ogromne pragnienie wolności, byłem we wszystko zaangażowany. Po wypadku musiałem jednak zdać sobie sprawę, że muszę przemyśleć i zmienić wiele rzeczy. Jedną z najważniejszych rzeczy, których się nauczyłem, jest cierpliwość wobec siebie i innych.

Jak trudno było Ci dojść do siebie psychicznie po wypadku?

Po wypadku, mimo że lekarze mówili mi, że mam jeden procent szans, że znowu będę chodzić, po prostu nie chciałam w to wierzyć, nie docierało to do mnie. Myślałem, że minie kilka miesięcy i wrócę na boisko, jakby nic się nie stało. Spędziłam miesiąc w szpitalu, po czym skierowano mnie na rehabilitację i wtedy zdałam sobie sprawę, że to nie będzie miesiąc, dwa.

Mogło to trwać nawet całe życie, ale nigdy nie czułem, że nie ma z tego wyjścia. Zawsze pamiętam, że życie mam jedno i nie pomoże płacz w domu, więc po co mam się smucić, wolę czuć się dobrze, rozwijać ciało i duszę i walczyć o swoje cele.

Co dodało Ci sił podczas pobytu w szpitalu i rehabilitacji?

Bardzo pomogła mi rodzina, mogę im bardzo podziękować, zawsze byli przy mnie. Na rehabilitacji poznałam kilka osób, borykaliśmy się ze sobą w życiu codziennym i dużo rozmawiałyśmy. Fizjoterapeuci też dali radę ponad swoje siły, ja zaczęłam malować np. pod wpływem jednego ze specjalistów. Zawsze miałem ducha walki, nigdy nie byłem całkowicie zgorzkniały. Do dziś nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się stanąć na nogi, ale dam z siebie wszystko i będę o to walczył każdego dnia.

Co skłoniło Cię do podzielenia się swoją historią ze światem?

Zdecydowanie chciałam powiedzieć ludziom, żeby uważali na siebie, bo kłopoty czyhają wszędzie, a nawet najmniejsza nieostrożność może przerodzić się w ogromne kłopoty. Jeśli mogę pomóc choć jednej osobie opowiadając moją historię, to warto. Ja i moi przyjaciele wielokrotnie chodziliśmy na plażę w Körös, a tam, gdzie skakaliśmy, woda zawsze była głęboka. Jednak w dniu wypadku policja zamknęła ten odcinek i wysłała nas do kąpieli kilometr dalej. Boje do pomiaru głębokości też były bardzo blisko brzegu, więc nawet nie wiem z jakiego powodu, ale byłem całkowicie przekonany, że tam też woda jest głęboka. Po wskoczeniu poczułem bardzo silny ból i wtedy zdałem sobie sprawę, że coś jest nie tak. Walczyłem z całych sił, ale kończyny nie drgnęły, nie dopłynąłem do powierzchni wody. Pamiętam moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że to już naprawdę koniec. W myślach pożegnałam się z bliskimi, a potem poczułam pewnego rodzaju ulgę, wiedziałam, że nadszedł ten czas.

Áron Thuróczy/Facebook

Następną rzeczą, jaką pamiętam, jest leżenie na plaży. Znaleźli mnie znajomi, wyciągnęli, reanimowali, a karetka zabrała do szpitala. Oczywiście trudno wszystko zapamiętać, ale jestem pewien, że świadomość, że byłem o krok od śmierci, pomoże mi na resztę życia. Jestem bardzo szczęśliwa, że ​​obudziłam się tego dnia i zobaczyłam słońce, a wspomnienia też dodają mi sił.

Dajesz siłę wielu osobom i jesteś postrzegany jako wzór do naśladowania. Jakie to uczucie?

Często nawet ja nie mogę w to uwierzyć, gdy ktoś do mnie pisze, że widział moje filmy i udało mi się przekazać im siłę i pozytywność. Na szczęście dużo osób pisze, ale gdzieś dalej nie mogę uwierzyć, że piszą do mnie. To nieopisane przyjemne uczucie, kiedy widzę, że mogę pomagać ludziom. Myślę, że to jedno z najlepszych uczuć na świecie.

Gdybyś mógł przekazać wiadomość swojemu nastoletniemu ja, co byś powiedział?

Aby szybko wykupić ubezpieczenie! Żarty na bok, jak mówiłem, jako nastolatek chciałem wszystkiego od razu, nie lubiłem czekać, miałem ogromną potrzebę wolności, ale wypadek nauczył mnie niezmierzonej cierpliwości i woli walki. Bardzo lubiłem prowadzić samochód, jednak po wypadku zabrano mi prawo jazdy. Po wypadku wiedziałam, że kiedyś znowu będę prowadzić, musiałam, nie ma już czegoś takiego, jak nie siedzieć za kierownicą. Po ciężkiej pracy w końcu udało mi się ponownie zdobyć prawo jazdy i nadal jeżdżę na co dzień.

W półtora roku przejechałem ponad osiemdziesiąt tysięcy kilometrów, łącznie w pięciu krajach. Kiedy zacząłem się uczyć na nowo i nawet teraz niektórzy pytają mnie, po co jeżdżę, ale chyba to właśnie daje mi najwięcej szczęścia, naprawdę sprawia mi to przyjemność.

Jakie masz jeszcze plany na najbliższą przyszłość?

Chciałbym kontynuować naukę, być może informatykę. Mój drugi plan to sport. Sport zawsze był ważny w moim życiu, z jednej strony mogę podziękować swojej fizyce za przetrwanie wypadku, na czym teraz mogę budować. Na przykład tak dobrze poruszam rękami, ponieważ na co dzień uprawiam sport i chcę to kontynuować. Bardzo lubię też pływać, poprawiłem się już na tyle, że gdybym został rzucony na głęboką wodę, byłbym w stanie sam wypłynąć.

Co chcesz, żeby ludzie o Tobie zrozumieli?

Być może lekcja płynąca z mojej historii jest taka, że ​​w każdej złej rzeczy jest coś dobrego i jeśli to znajdziemy, możemy znaleźć szczęście. Każdy ma swoje największe zmartwienia i to jest w porządku. Trzeba jednak widzieć dobrą stronę życia, trzymać się jej i tak żyć na co dzień. Jak każdy mam dni dobre i złe, ale mam cel przed oczami i każdego dnia pracuję nad jego osiągnięciem.

Wyróżnione zdjęcie: Áron Thuróczy/Facebook