„Nigdy wcześniej nie miałem tak bezpośredniego i otwartego wglądu w to, jak dochodzi do nadużywania stanowisk eksperckich w społeczeństwie, zastraszania, nieformalnej presji moralnej i operacji sieciowych”. Według Anny Unger każdy, kto wspomina o plagiacie, powinien sprawdzić własną pracę dyplomową i zobaczyć, co pokaże narzędzie do sprawdzania plagiatu.
„Przeciwniczka doktoratu Balázsa Orbána, Anna Unger, profesor nadzwyczajna w ELTE, opublikowała bardzo interesujący artykuł” – zwrócił uwagę Dániel Deák na swoim profilu w mediach społecznościowych , który przypomina również, że nie można mu w żaden sposób zarzucić, że jest prorządowy i jest stałym gościem np. Mártona Gulyása w swego rodzaju Partyzancie – zauważył Magyar Nemzet.
Według Deáka „ dlatego uśmiecham się, gdy Anna Unger zdaje sobie sprawę z funkcjonowania lewicowo-liberalnego społeczeństwa, które od Andrása Rácza, przez Gábora Polyáka, po teleksowców, z całą siłą zaatakowało Balázsa Orbána i oskarżyło go o kłamstwa”. .
Anna Unger napisała na swoim profilu w mediach społecznościowych
nikt nie ma prawa ciągnąć składu sędziowskiego i kwestionować jego uczciwości zawodowej.
„Nigdy wcześniej nie miałam tak bezpośredniego i otwartego spojrzenia na to, jak dochodzi do nadużywania stanowisk eksperckich w społeczeństwie, zastraszania, nieformalnej presji moralnej i operacji sieciowych. Nie tylko zapytania i sarkastyczne komentarze. Ale szerzenie półinformacji, połączenie niewiedzy i pewności siebie, publikowanie całkowicie nieprofesjonalnych komentarzy i reklamowanie ich jako prawdy. I oczywiście przygnębiająca obecność nieuczciwości i milczenia, a także brak przeciwstawienia się i trzymania się faktów” – stwierdził po tym, jak Balázs Orbán, dyrektor polityczny premiera, wczoraj z sukcesem obronił doktorat w ELTE.
Skandal wybuchł w połowie listopada, którego podstawą był fakt, że Gábor Polyák, szef departamentu ELTE, pełniąc funkcję dystrybutora pieniędzy ustępującego ambasadora USA Davida Pressmana, przypuścił polityczny atak na Balázsa Orbána i jego doktorat.
Chociaż w ostatnim czasie Balázs Orbán był wielokrotnie oskarżany o plagiat, Anna Unger i Szentgáli-Tóth Boldizsár, wyznaczeni przeciwnicy ELTE, ostatecznie nie stwierdzili plagiatu.
Anna Unger obszernie pisze o tym, jak wpłynęły na nią ostatnie tygodnie, z jakimi atakami się spotkała, a jednocześnie przypomina: „Nie mogę wybierać spośród uczniów, według których egzaminuję, których teksty krytykuję, którzy mogę wziąć udział w wydarzeniu, którego dyplom lub stopień mogę pomóc. Jako wykładowca zobowiązałem się być do dyspozycji każdego obywatela uczelni w zakresie egzaminów, dyplomów i stopni naukowych. W tym przypadku jedyny światopogląd, jaki mogę rozważyć, to sprawiedliwość i w ramach tego równe traktowanie”.
Anna Unger mówiła dalej:
„Nie mam prawa różnicować traktowania ze względu na światopogląd, przynależność polityczną, stanowisko lub jakikolwiek inny aspekt. Nie mogę sobie pozwolić na narzucanie więcej niż tylko tych dwóch aspektów – ponieważ nie mogę sobie pozwolić na działanie według innych względów w niektórych przypadkach tylko dlatego, że sytuacja wokół osoby studenta, zdaniem niektórych, tego wymaga moralnie. Gdy już to zrobię, mogę to zrobić w każdej chwili. Jutro, pojutrze, o każdej porze, przeciwko komukolwiek, według moich własnych, wyłącznych kryteriów, które ignorują wszelkie zewnętrzne normy i kontrole. To właśnie nazywamy arbitralnością.”
„W marcu i w ciągu ostatnich kilku tygodni wielokrotnie spotykałem się z faktem, że dla wielu kolegów nie jest to oczywistością. »Jak mogłeś się tego podjąć?« – Pytania otrzymywałem czasem w prywatnych komentarzach, czasem w ocenach moralnych publicznych postów lub listach od czytelników. Nieprzyjemne komentarze, sarkastyczne e-maile, odwracanie głowy i niepozdrowienia towarzyszyły wiosną i przez ostatnie kilka tygodni. Przeżyję, to nie problem, można znieść więcej, szkolenie w środowisku publicznym i akademickim sprawia, że z biegiem czasu jest się bardziej odpornym na uderzenia” – napisał docent uczelni, podkreślając, że nikt nie ma prawa krytykować komisji oceniającej jako całość, jej członkowie z osobna, a w szczególności przeciwnicy, ciągną go za sobą, podejrzewają wpływy polityczne i strach w związku z ich profesjonalną krytyką, kwestionują ich obiektywizm, uczciwość ludzką i zawodową.
Wstyd dla każdego, kto jako były lub obecny obywatel ELTE odłożył na bok swoją wiedzę i doświadczenie i nie stanął w obronie rzetelnych i rzeczowych informacji, a jedynie wzbogacił obóz trolli lajkiem lub komentarzem.
Anna Unger zaleca jednak, aby każdy, kto wspomina o plagiacie, przesłał swoje własne wcześniejsze publikacje, zwłaszcza rozprawę doktorską, i zobaczył, co zwróci moduł sprawdzający plagiat. „Będą niespodzianki. A potem warto będzie dyskutować, co jest warte, a co nie warte doktoratu” – przekonywał docent uczelni.
Wpis Daniela Deáka na Facebooku:
Lewicowo-liberalna elita: Anna Unger nie ma wymówki
Do wpisu na Facebooku zaadresował Gábor Halmai, nauczyciel w ELTE, który, nawiasem mówiąc, był przewodniczącym rady nadzorczej Fundacji Sorosa w latach 2001–2004 – podaje Mandiner.
Jego komentarz na to wskazuje
Anna Unger nie przeprasza, ponieważ Halmai w dalszym ciągu pociąga ją do odpowiedzialności za to, dlaczego przyjęła stanowisko opozycji.
András Bozóki, minister kultury pierwszego rządu Gyurcsány, również uważał, że musi porozmawiać z pocztą. Według niego Balázs Orbán reprezentuje system autokratyczny, dlatego Unger nie powinien był uczestniczyć w ocenie jego doktoratu.
Zdjęcie na okładce: Balázs Orbán/Facebook