Rodzice chłopca Baja rozmawiali o rzekomym zabójcy ich dziecka. Gdyby człowiek, który odebrał życie Tamásowi Tillowi, napisał do nich list, nawet by go nie przeczytali.
Rodzice Tamása Tilla nie są zainteresowani zabójcą syna. Jak powszechnie wiadomo, po 24 latach pod betonowym budynkiem gospodarczym w Baja odnaleziono ciało zaginionego od 2000 roku chłopca. Policja podejrzewa o morderstwo Jánosa F., obecnie 40-letniego.
Mężczyzna przyznał się do popełnienia przestępstwa, ale potem zmienił zeznania i obecnie twierdzi, że jest niewinny. Podejrzany sprawca, przebywający obecnie w areszcie, do tej pory nie próbował skontaktować się z pogrążonymi w żałobie rodzicami, choć czynił to na próżno.
„Jeśli nie szukaliście nas przez ostatnie 24 lata, nie róbcie tego później” – powiedział Mátyás, ojciec chłopca.
Po przyznaniu się do winy János F. został po raz pierwszy zwolniony z policji, gdyż w chwili popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 18 lat, jego sprawa mogła ulec przedawnieniu. Po tym jednak został doprowadzony, gdyż Prokuratura Okręgowa Bács-Kiskun, powołując się na fakt, że niejawne sprawy o zabójstwo nie ulegają przedawnieniu, wezwała organ śledczy do przedstawienia i przesłuchania Jánosa F. Do czasu udanego schwytania policja opublikowała w Internecie twarz i imię i nazwisko mężczyzny. Z tym też zetknęli się rodzice, czyli zobaczyli mordercę swojego dziecka.
„To było okropne uczucie. Ta osoba nie jest osobą dla nas” – oświadczyła Katalin. Na pytanie, czy przeczytaliby list z przeprosinami od Jánosa F., rodzice odpowiedzieli stanowczo:
– Nie bylibyśmy zainteresowani tym, co chcesz nam powiedzieć. On na to nie zasługuje. „Jeśli możesz, dbaj o siebie i swoją rodzinę” – podsumował Mátyás.
Zdjęcie na okładce: János F. został aresztowany
Źródło: Zoltán Blikk/Knap