Strażacy potrafią powiedzieć, ile kłopotów mogą sprawić w grze urządzenia pirotechniczne, których nie można nawet zakwalifikować.
W węgierskich sklepach można już kupić sylwestrowe fajerwerki. Władze V Rejonu stolicy zdecydowały jednak, że w miejscach najczęściej odwiedzanych przez turystów zabronione jest odpalanie sztucznych ogni, a gmina Óbuda nie zezwala także na używanie urządzeń pirotechnicznych w miejscach publicznych.
Zasady nie uległy zmianie w stosunku do lat ubiegłych: od 28 grudnia mogła rozpocząć się sprzedaż i skup wyrobów pirotechnicznych kategorii 3.
Z urządzeń tych można jednak korzystać wyłącznie od godziny 18:00 w Sylwestra do godziny 6:00 w Nowy Rok.
Każdy, kto używa urządzeń pirotechnicznych kategorii trzeciej, popełnia przestępstwo przed i po tym.
Są osiedla i obszary metropolitalne, w których obowiązuje zakaz używania tego typu urządzeń pirotechnicznych.
Miasto Tata zakazało już sylwestrowych sztucznych ogni wiele lat temu, powołując się na względy ekologiczne, a w tym roku gmina 5. dzielnicy stolicy zdecydowała, że w miejscach najczęściej odwiedzanych przez turystów, takich jak Vörösmarty tér, Váci utca, przed bazyliką, Szent Istvánowi na placu nie wolno krzyczeć, ale
Gmina Óbuda nie zezwala również na odpalanie sztucznych ogni w miejscach publicznych.
Zapewne z tego powodu klientów jest stosunkowo niewielu np. w punkcie sprzedaży wyrobów pirotechnicznych w III dzielnicy.
Natomiast ci, którzy chcą nabyć te urządzenia, wydają na sylwestrowe fajerwerki bardzo duże sumy, nawet dziesiątki tysięcy.
Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku w noc sylwestrową wybuchły 34 pożary od sztucznych ogni, z czego większość była spowodowana palącymi się świecami i koszami na śmieci, a strażacy zostali zaalarmowani o płonących pozostałościach po fajerwerkach.
Zdjęcie na okładce: Na sprzedaż w sklepie z fajerwerkami w Budapeszcie
Źródło: MTI/Zoltán Balogh