Wiadomość przyszła poważnym, anonimowym e-mailem, podobnie jak w przypadku Józsefa Pelikana, strażnika tamy, kiedy dopuścił się nielegalnego uboju świń. Był to także poważny, anonimowy raport napisany na maszynie.
Czytałem, że MÚOSZ (Krajowe Stowarzyszenie Dziennikarzy Węgierskich) staje w obronie Magyar Hang. Pierwotnie nie chciałem tego czytać, bo znam liberalno-bolszewicką mentalność tej organizacji, ale zapomniałem usunąć wiadomość ze swojego konta e-mailowego i teraz, podczas noworocznych „sprzątań”, zobaczyłem ją ponownie. Tym razem – wiedząc, co się od tego czasu wydarzyło – nadal ją przeczytałam i nie zawiodłam się. Ten skład niczego nie zmienił.
Dla tych, którzy nie wiedzą o co chodzi, oto skrót: Magyar Hang, na podstawie „anonimowego sygnalisty” , twierdził, że samolot Bashara al-Assada, który uciekł z Syrii, wylądował na Węgrzech, a aby oświadczenie wydawało się bardziej autentyczne, do artykułu załączono zdjęcie. Co prawda to stare zdjęcie i nawet nie zostało przez nas zrobione, ale jakoś „zapomnieli” zaznaczyć, co robią wszystkie poważne autorytety, że „Nasze zdjęcie jest ilustracją”.
Nie mogę tego ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, ale mam przeczucie, że nie można też wykluczyć przypadku umyślnej pomyłki…
Nie pozostawiono mea culpa Magyara Hanga (tak przynajmniej powinien zrobić portal rozpowszechniający fałszywe wiadomości), ale potem przyszła telenowela. Ponieważ słusznie:
„Jeden poważny błąd zawodowy nie może zniszczyć autentycznego papieru”.
To prawda, nie jest to autentyczny papier. Ale od kiedy Magyar Hang jest autentyczny? Powiem ci: odkąd był antyrządowy. Dla MÚOSZ jest to wyznacznik wartości autentyczności. A takiej sytuacji nie było od wczoraj.
Kiedy urzędnicy MÚOSZA zajmą stanowisko na rzecz pracowników prasy? Oczywiście, jeśli osoba lub organizacja, która ma być chroniona, jest „szczeniakiem ich psa” . Z dumą potrząsali wirtualnymi pięściami – słusznie zauważam – gdy Péter, który okłamywał Madziarów, zaczął wymieniać pracowników ATV według przynależności religijnej, ale nie powiedzieli ani jednego kliknięcia, gdy ten sam łotr podburzył swój tłum przeciwko konserwatystom dziennikarzy, albo gdy Manfred Weber wyrzucił laskę z restauracji Hír TV.
Miałem dość MÚOSZA, odszedłem z organizacji, gdy w 2004 roku na prezydenta wybrano głęboko zakorzenionego komunistę, byłego redaktora naczelnego Népszabadság, Pála Eötvösa. Człowiek, pod którego wpływem w gazecie ukazał się sfałszowany list László Zeleya, napisany w imieniu zmarłego naukowca nuklearnego Ede Tellera, zniesławiający będący wówczas w opozycji Fidesz. Cóż to za organizacja, na której czele stoi postać nieakceptowalna etycznie?
Ja, wieczny optymista, zakładałem, że MÚOSZ z czasem pozbędzie się cech komunistycznych i neoliberalnych (to prawie to samo) i stanie się niezależną organizacją, dzięki młodym Turkom, nowemu pokoleniu prasowców. Nie mogłem się bardziej mylić.
Następcy są może jeszcze bardziej dzikimi bolszewikami niż ich poprzednicy,
i mówimy, że nastąpiła zmiana reżimu, że zwolenników systemu jednopartyjnego zastąpili prawdziwi demokraci. Dziwak!
Ale jak mogłem być tak naiwny i mieć nadzieję na zmianę? Młodzi dziennikarze uczą się od swoich „wielkich poprzedników”, w których oczach – odkąd weszli do „nowego ustroju” z bolszewickimi poglądami – konserwatyzm równa się nazizmowi, pogląd chrześcijański równa się „reakcji klerykalnej”, a tradycyjne wartości zacofane zacofanie. Tego się nauczyli i tego ich uczono.
A nowych, chrześcijańsko-konserwatywnych dostaw nie jest zbyt wiele. Jak to mogło przyjść? W tym celu konieczna byłaby edukacja i szkolenie z podejściem krajowym, ale duża liczba nauczycieli również tego nie reprezentuje.
Świadczyło o tym także to, że uczniowie byli wciągani na antyrządowe demonstracje, wbrew podstawowej zasadzie, że szkoła nie powinna być areną polityki. Ale podejście to widać także w tym, czego się uczy, a czego nie. Proces ten jest kontynuowany w szkołach średnich i kończy się na uniwersytetach i w szkołach wyższych. Wiedząc o tym, nie powinniśmy oczekiwać, że młodzi ludzie, którzy zostaną dziennikarzami, staną się bojownikami o konserwatywne idee.
Tak było już dawno temu. Przykład pojedynczy, ale tym bardziej wymowny: piszemy rok 2012, a radio nadal działa na ulicy Bródy Sándor, gdzie szli dalej studenci mediów z sąsiedniego Katolickiego Uniwersytetu Pázmány Péter (może tak to się nazywało, może inaczej) staż zawodowy. Jeszcze raz: katolik!!! Uniwersytet. Zastanawiam się, co powiedzieli ci chrześcijańscy (???) studenci? To
wstyd im jest uczyć się w „prorządowym radiu publicznym”, bo może nastąpić zmiana rządu i wtedy oni będą w niekorzystnej sytuacji.
Oczywiście podali jeszcze więcej liczb, ale nie jest to temat tego artykułu.
Czy można się dziwić, że MÚOSZ upadł do tego stopnia, że stał się wielkim zwolennikiem liberalnej strony bolszewickiej (globalistycznej) i wrogiem konserwatywnego rządu? Czy można się dziwić, że jest strażnikiem i obrońcą skrajnie antyrządowego producenta fałszywych wiadomości Magyara Hanga? Czy można się dziwić, że ten notorycznie zawodny organ jest okłamywany jako autentyczny? MÚOSZ wspomina o ataku politycznym, który ich zdaniem jest niedopuszczalny, ponieważ Magyar Hang usunął złowieszcze fałszywe wiadomości i przeprosił za ich publikację.
No cóż, w takim razie wszystko w porządku, udostępniamy, nie ma tu nic do oglądania.
Inaczej sytuacja wyglądałaby, gdyby ten sam błąd popełniło któreś z prorządowych mediów, bo wtedy MÚOSZ krzyczałby i domagał się odwetu, opadnięcia głów, likwidacji organu rozsiewającego fałszywe wiadomości, a nawet wymazania jego pamięci z annałów. Wtedy błąd przerodziłby się w celowe fałszowanie wiadomości, czego dobitnym dowodem jest opublikowane fałszywe zdjęcie.
W przypadku Magyar Hanga fałszerstwo jest po prostu pomyłką, a o fotografii nawet się nie wspomina. W każdym razie wiadomość przyszła poważnym, anonimowym e-mailem, podobnie jak w przypadku Józsefa Pelikána, strażnika tamy, kiedy dopuścił się nielegalnego uboju świń. Był to także poważny, anonimowy raport napisany na maszynie.
Dziękuję Stwórcy, że oświecił mnie w 2004 roku i że w porę opuściłem tę firmę. W swoim oświadczeniu o wyjściu ująłem to w ten sposób: za poprzedniego (Fideszu) rządu krzyczeli za głośno, a za obecnego (lewicowego) rządu milczą zbyt głośno.
Widzę, że dzisiaj nie jest inaczej.
Autor: György Tóth Jr
Zdjęcie na okładce: Redakcja Magyar Hang. Zdjęcie: Magyar Hang/YouTube