Wyjątkowo prymitywna i niesłychanie niesmaczna grafika „żartująca” z ukrzyżowania Jezusa i kpiąca z narodowej naczelnej lekarki Cecílii Müller ukazała się w dzienniku politycznym Népszava w kwietniu ubiegłego roku. W tamtym czasie każdy, kto miał dobry gust, uważał, że twórca gazety i kreskówki przekroczył granicę, której nie można było nie zauważyć.
Dr Imre Vejkey, wiceprzewodniczący frakcji Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej, zrobił to, czego oczekuje się w takim przypadku: próbował wymusić swoją opinię środkami prawnymi. W styczniu tego roku przegrał jednak proces z gazetą. Sędzia Zsófia Lívia Gál odrzuciła powództwo, twierdząc, że karykatura nie była obraźliwa, ale raczej „pogodna”, co przeciętny obywatel Węgier odebrałby – że tak powiem – jako żart. Sędzia nie pozwoliła nawet politykowi - notabene przewodniczącemu sejmowej Komisji Sprawiedliwości - zabrać głosu na rozprawie.
Odbyły się zupełnie surrealistyczne sceny przypominające czasy PRL - mówił o procesie Vejkey, dodając, że to, co się stało, jest zupełnie niezrozumiałe. Nawet ustawowy sąd daje oskarżonemu możliwość posiadania ostatniego słowa. Jury musiało poczuć, że chybili celu, bo po dwóch miesiącach głębokiego milczenia wymyślili kolejne pisemne uzasadnienie. (Zastanawiam się, o czym tak dużo myśleli?)
Stołeczny Sąd dodał dwa nowe, retoryczne powody do przesłanego wcześniej pisemnego wyroku - napisał powód sprawy do redakcji Vasárnap.hu . Oto kilka myśli:
„W pisemnym orzeczeniu sędzia wyjaśniła również, że odrzuca tytuł ochrony naszej wspólnoty chrześcijańskiej, ponieważ jeśli zakryje tekst karykatury Jezusa, który mówi: „Jego podstawowa choroba spowodowała uzależnienie”, a także inne przedstawienia obrazkowe i patrzy tylko ukrzyżowany Chrystus, to według niego jest to nic innego jak konwencjonalne przedstawienie Jezusa! Sędzia prawie pyta mnie, co jest nie tak z karykaturą? Co jest nie tak ze wspólnotą chrześcijańską?
Cóż, "drogi" sędzio (...) problem z twoim podejściem polega na tym, że ustaliłeś fakty świadomie zacierając połowę faktów. Rozważanie tylko połowy faktów jest poważnym błędem zawodowym! Ten ogromny błąd zawodowy dodatkowo potęguje sędzia, gdy w uzasadnieniu wyroku zupełnie surrealistycznie zarzuca mi jako powodowi, że mój pozew jest skrajny, krzywdzący i upokarzający, ponieważ jako chrześcijanka odważyłam się skrytykować rysunek i jego twórcy, a także dlatego, że powiedziałem prawdę, to znaczy, że ta karykatura jest zniesławiająca i bluźniercza wobec Chrystusa!
(…) Uważam za oburzające, że sędzia pociąga mnie do odpowiedzialności za to, że skorzystałem ze swojego obywatelskiego prawa do obrony naszej wspólnoty chrześcijańskiej i odmówiłem karykatury zniesławiającej Jezusa Chrystusa! To oburzające, że sąd zrównuje obywatela broniącego swoich praw z osobą popełniającą przestępstwo, mówiąc, że tak jak Népssava musi tolerować to, że określam karykaturę jako bluźnierstwo, tak ja muszę tolerować to, że Népssava wyraża swój związek z wspólnotę chrześcijańską w ten sposób!
(...) Sędzia, jest pan w poważnym błędzie, bo w świetle obowiązującego prawa nie powinien był pan zaklasyfikować mojego roszczenia, ale karykaturę opublikowaną w Népsvie w całości!”
Imre Vejkey odwołuje się od wyroku sądu pierwszej instancji. Polityk zapowiadał wcześniej, że w razie potrzeby zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego. Według niego „przesłanie decyzji sądu pierwszej instancji jest jasne: dziś na Węgrzech można bezkarnie obrażać chrześcijan”.