Na nieszczęście dla lewicy nie ma czegoś takiego jak naród węgierski. Kraj istnieje, obywatele istnieją w granicach Trianon, ale idea narodowa, ogólnie świadome zachowanie narodowe, jest daleko poza ich zasięgiem, w rzeczywistości, jak mówi László Kövér: „lewica – od ponad stu lat teraz - raz po raz atakuje własny naród. Nasze granice też nie byłyby tak ustawione w Trianon, gdyby węgierska lewica nie zdradziła narodu w latach 1918-1919. Dzisiejszym lewicowo-liberalnym politykom brakuje zaangażowania narodu wobec Iranu”.
Nawet jeśli wiemy, że czeski czy rumuński szowinizm najbardziej uderzył w społeczność węgierską po drugiej stronie granicy, uderzające jest to, że reżimy komunistyczne tych państw-sukcesorów – w przeciwieństwie do Węgrów – nie były internacjonalistyczne, ale zaciekle nacjonalistyczne. W rzeczywistości! Od czasu do czasu występowali nawet przeciwko wielkiemu Związkowi Sowieckiemu. Jeśli wolicie, chronili swój naród, budowali swoją tożsamość, nawet jeśli robili to kosztem naszych odseparowanych Węgrów.
Jednak krajowy komunizm był internacjonalistyczny przez ostatnie 100 lat. Koncepcje domu i narodu zostały zamienione na fałszywą walkę pokojową, a proletariusze całego świata jednoczą się pod hasłem komunistycznego braterstwa. Za czasów Kádára Węgrzy zza granicy byli traktowani tak, jakby ich nie było, jakby naturalnie należeli od zawsze do sąsiednich państw i to jest w porządku. Tak mogło się stać, że nasi węgierskojęzyczni bracia i siostry zostali zderomanizowani, pogardzani i pogardzani przez samolubnych i zazdrosnych „małych ludzi” należących do ojczyzny, „wyznawców zupy ziemniaczanej”.
Oczywiście rząd Gyurcsány kontynuował to dziedzictwo, starając się o odbudowę klanu Apró, który zbuntował się przeciwko naszym współobywatelom w 2004 roku i ze wszystkich sił próbował uniemożliwić naszym braciom zza granicy uznanie ich za członków naszego narodu . Rozśmieszał ludzi 23 milionami rumuńskich imigrantów! Przewodniczący partii Attila Mesterházy przeprosił w Cluj 9 lat później, ponieważ potrzebował głosów, ale widział, że mu nie uwierzyli. Od tego czasu i on jest marginalizowany w MSZP, a Katalin Szili, która poniekąd reprezentowała krajową politykę na lewicy, zdała sobie sprawę, że tamta działalność jest beznadziejna, więc teraz, jako agentka premiera, może działać z większymi wpływami, by zmienić swoje szczęście na prawo.
Dzisiejsza lewica nosi maskę globalizmu zamiast internacjonalizmu. Według nich Węgrzy zza granicy nie są częścią narodu, Gyurcsány do dziś to podkreśla, a przedstawiciele jego rozrastających się marionetkowych partii częściej stają w obronie np. rosyjskiego opozycjonisty Nawalnego niż w obronie młodzieży z Székely, którzy od kilku lat przesiadują w więzieniu pod zarzutami koncepcyjnymi.
Siedmiogrodzki Związek Węgierski w liście otwartym swoje zaniepokojenie tą sytuacją „Występ przed węgierskim Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Handlu – Bernadett Szél, Ákos Hadházy i András Fekete-Győr, którzy ostatnio poparli partię rumuńską przeciwko Węgrom” pokazuje, że nie są oni zainteresowani losem Węgrów w najmniej. Jak piszą:
„Bez względu na to, jak bardzo próbujemy dowiedzieć się z archiwów różnych produktów prasowych, nigdzie nie możemy znaleźć ruchu solidarności lewicowców, którzy obficie protestują obok młodych ludzi z Székely, którzy zostali uwięzieni z powodów czysto politycznych, podczas procedura koncepcyjna. Sprawa Istvána Beke i Zoltána Szőcsa, którzy siedzą w więzieniu z powodu fałszywych oskarżeń o terroryzm, jest światowym skandalem i dobrym przykładem poważnego antywęgierskiego nastawienia i polityki państwa mającej na celu zastraszenie naszej społeczności, którą siedmiogrodzcy Węgrzy muszą spotykać się coraz częściej. Przypomnijmy: niewinnie przetrzymywani młodzi ludzie z Székely od lat siedzą w więzieniach, ale Bernadett Szél, Ákos Hadházy i András Fekete-Győr ani razu nie wypowiedzieli się w ich imieniu, nie malowali napisów #FREEBEKE ani #FREESZŐCS przed Ministerstwa Spraw Zagranicznych, czy nawet ambasady rumuńskiej w Budapeszcie, ani też – udowadniając tym samym: nie są w stanie przedłożyć narodowego interesu Węgier w Kotlinie Karpackiej ponad swoje globalistyczne wartości. Równocześnie mogliśmy kontynuować linię, ponieważ nie widzieliśmy, aby którykolwiek z nich stanął w związku z niemożliwością węgierskiego szkolenia medycznego i farmaceutycznego w Marosvásárhely, ciągłymi atakami na nasze flagi węgierskie i Székely, a nawet profanacją cmentarza wojskowego w Úzvölgye. Zamiast tego robią to, co robili przez ostatnie sto lat: ślepo podążają za swoimi międzynarodowymi pryncypialnymi przyjaciółmi, którzy działają przeciwko Europie narodów, niezależnie od tego, czy nazywają się komunistami, socjalistami czy liberałami”.
Jasna mowa! Sprawa, o której tutaj pisaliśmy – jak kropla w morzu – wskazuje, że lewica raz po raz atakuje własny naród, a jej głównym celem jest całkowite wymazanie przeszłości swojego kraju poprzez zacieranie granic i integrowanie się z wielokulturową Europą. .