Wspomnieliśmy również w naszym artykule opublikowanym pod tytułem – Gendered after shave women – że opozycyjna prasa apostrofuje przyjęcie deklaracji jako zwycięstwo, podkreślając: – słowo płeć pozostało.
Cóż, Magyar Nemzet poinformował, że w ślad za HVG, lewicowo-liberalna prasa podchwyciła dziś wiadomość, że „Orbánowi nie udało się wydobyć terminu odnoszącego się do równości płci z deklaracji z Porto”. Dokument końcowy został niedawno opublikowany na stronie internetowej Rady Europejskiej, ale nie zawiera terminu „równość płci”, któremu sprzeciwiają się rządy Węgier i Polski, które działają na rzecz sprawiedliwego i równego traktowania .
W międzyczasie Magyar Nemzet dowiedział się, że dokument, na który powołuje się HVG, nie jest tekstem przyjętej przez przywódców UE deklaracji z Porto, ale dokumentem zwanym „Społecznym zaangażowaniem Porto” organizacji partnerów społecznych również na szczycie UE.
Lewicowo-liberalna gazeta pomieszała więc dwa dokumenty i błędnie zacytowała deklarację z Porto.
Nawiasem mówiąc, w tekście szefów państw i rządów UE, czyli Rady Europejskiej, zideologizowane słowo „gender” pojawia się raz, a mianowicie w części dotyczącej „gender pay gap”, czyli przezwyciężania luki płacowej ze względu na płeć . Źródło rządowe zwróciło uwagę gazecie: nasz kraj nawet nie sprzeciwił się temu, ponieważ nie ma innego odpowiedniego określenia w języku angielskim.