Młodzi ludzie powinni głosować w wieku 16 lat, a to jest obowiązkowe - głosi "propozycja polityki" nowopowstałego Instytutu Równowagi. Według instytutu założonego przez lewicowych badaczy, młodzi ludzie w wieku szesnastu lat mają niezbędne kompetencje na wszystkie wybory.
Warto też przytoczyć często głoszoną lub sugerowaną przez Momentum propozycję, aby osoby powyżej sześćdziesiątego roku życia powstrzymywały się od głosowania, nawet jeśli z prawnego punktu widzenia jest to nonsens! Barnabás Kádár, który zajmuje 5. post w zeszłym roku " Populiści zdobyli wyborców starszych, biedniejszych, wiejskich i gorzej wykształconych, a opozycja przegrała wśród wyborców młodych, zamożniejszych, miejskich i lepiej wykształconych" Dlatego starsi nie powinni iść na wybory, pozostawić decyzję młodym ! W związku z tym nie kwalifikują się!
Przypomina mi to absurdalne opowiadanie Dino Buzattiego Hajtóvadaszat érelek , w którym młodzi ludzie atakują osoby starsze wyłącznie z powodu wieku, które z tego powodu boją się wyjść na ulicę. Oczywiście żartem jest to, że jeden z młodych tytanów zauważa, że teraz też go gonią, czyli się postarzał.
Myślę, że w duchu zastąpienia starego „Odmłodźmy politykę! - Obniżmy wiek uprawniający do głosowania do 16 lat od 2026 roku!" – naukowcy Instytutu Równowagi piszą swoje artykuły naukowe z hasłem. Zgodnie z ich twierdzeniem, opartym na ustaleniach neurologii i psychologii, do tego czasu posiadamy już wszystkie kompetencje niezbędne do dokonania świadomego wyboru. „Według badań osoby poniżej osiemnastego roku życia częściej oddają swój pierwszy głos, a głosowanie jest również bardziej prawdopodobne, że stanie się powtarzającym się zachowaniem w ich życiu” – argumentuje dokument.
Według danych dostępnych w internecie, założony dwa lata temu Instytut Równowagi pojawił się przed opinią publiczną jesienią ubiegłego roku, a jego liderem jest Tamás Boros , który wcześniej był gościem lewicowych programów debatowych Hír TV Simicskiej. A dyrektorem naukowym „think tanku” jest Gábor Filippov, który wcześniej, po wyborach w 2018 roku, które przyniosły prawicowe zwycięstwo większością dwóch trzecich głosów, wpadł na pomysł, że żyjemy w epoce hybrydowej kontrrewolucji . Według jego ówczesnej argumentacji demokracja i rządy prawa na Węgrzech upadły, a zasadniczo neutralny system instytucjonalny państwa i większość społeczeństwa znalazły się pod kontrolą partii. Koncepcja reżimu hybrydowego jeszcze przez kilka lat była hitem w lewicowym dyskursie publicznym.
Ponadto w materiałach swojego nowego instytutu oświadczają teraz, że nie chcą brać udziału w partyjnych walkach politycznych, a ich propozycje polityczne są całkowicie niezależne od partii politycznych. Ich argument oparty na racjonalności brzmi następująco:
„Biorąc pod uwagę skrajne różnice w nawykach partycypacyjnych najmłodszych i starszych węgierskich wyborców, istnieją tu znaczne rezerwy”.
„Szczególnie ważne jest, aby pierwsi wyborcy skorzystali z nowo nabytego prawa. Można do tego użyć narzędzia »twardego« i »miękkiego«. Pierwsza opcja to wprowadzenie obowiązku głosowania dla wszystkich obywateli Węgier przynajmniej za pierwszym razem [co może nawet oznaczać głos nieważny]. Zamiast przymusu, do pierwszego głosowania możemy zachęcić zachętami, od dodatkowych punktów za przyjęcie na studia, po „obligację wyborczą” wzorowaną na baby bond i służącą do udowodnienia udziału w wyborach, naukowcy rozwijają swoją propozycję.
Ponadto można przeczytać, że „ za pomocą narzędzia wikidemokracji angażujemy obywateli w proces legislacyjny! Umożliwmy sprawne i bezpieczne e-głosowanie do 2030 roku
Tutaj też nie myśleli o starcach. Momentum już Was szantażuje mówiąc, że skoro w prawyborach nie ma głosowania internetowego (którego nawet nie rozumiem, jak to możliwe, na jakich przepisach się opiera, jaki jest jego system instytucjonalny, co sprawia, że jest ono legitymizowane?), nie licz na to. Trochę przestraszył swojego szefa, Gyurcsány'ego! Oczywiście to był tylko nonsens! Nazywają mnie!
Zwracanie się do młodych ludzi było przedmiotem zainteresowania lewicowych instytucji od czasu wyborów parlamentarnych w 2010 roku, które przyniosły pierwsze dwie trzecie zwycięstwa Fideszowi.
Już w 2012 roku Policy Solutions (dawna firma politologa Tamása Borosa, który zarządza Instytutem Równowagi) przygotowała szczegółowe badanie skierowane do prawie dwóch tysięcy osób, które miało być punktem wyjścia dla „przyszłych lewicowych strategii młodzieżowych” . Według danych ówczesnych badań DK popierało 5 proc. młodych ludzi, a MSZP zaledwie 8 proc. Najsilniejszymi partiami w tym elektoracie były Jobbik, LMP i Fidesz.
Nic dziwnego, że podobną propozycję wysuwał już wcześniej przesuwający się w lewo Jobbik i LMP, która teraz apostrofizuje się jako partia zielonych, obie strony chciały – podobnie jak obecna propozycja Instytutu Equilibrium – aby Głosować mogli także 16-latkowie.
Źródło: magyarnemzet.hu
Wyróżnione zdjęcie: Pixabay