Wczoraj reprezentacja Węgier w piłce nożnej dała rzadki i piękny występ przeciwko francuskim mistrzom świata! Walczyliśmy jak równy z równym przeciwnikom, z ogromnym zapałem i wolą awansu i mimo remisu utrzymaliśmy się w rozgrywkach!
Oczywiście było to dla nas łatwe, ponieważ na stadionie było dwunastu zawodników! 60 000 węgierskich fanów pomogło zespołowi z wielką siłą, oddychając razem, ekscytując się, napędzając i dopingując chłopców! I może przez te 100 minut zsumowały się też energie siedzących przed telewizorami i moglibyśmy być z siebie naprawdę dumni.
„My, Węgrzy!”
Ale oczywiście zawsze byli i niestety będą tacy, którzy wspierali przeciwnika, wroga. Bawarscy jeźdźcy Luitpolda pod Bratysławą, Batu Khan pod Muhi, Süleymán pod Mohaczem, a nawet Portugalczycy i Francuzi pod Puskás Arena.
Przez wieki zawsze byli z Turkami, Labanami i Sowietami, ale nigdy z nami. Teraz łączą siły z Brukselą i Sorosem przeciwko swoim ludziom. Dla nich trawa po drugiej stronie pola była zawsze milsza, życie było szczęśliwsze, dlatego nagromadziło się w nich wiele goryczy i nienawiści – do nas. Ponieważ jemy, pijemy, kochamy i wspieramy na błonę śluzową.
Zamiast garnituru i krawata maszerujemy po mieście w czarnym T-shircie, a zamiast przeciwnika z całych sił kibicujemy własnej drużynie, przez co zawodowi siejący panikę są przerażeni.
W duchu wyższości kulturowej.
W związku z wczorajszym meczem pojawiły się oczywiście różne manifestacje ze strony kieszonkowców Gyurcsány'ego. Zobaczmy na przykład ten post
Oczywiście komentatorzy wybierali takie i podobne posty, mówiąc Homonnayowi: „Przynosisz wstyd Węgrom, albo jesteś rzadkim idiotą” itp. A dla Karácsony'ego: „Jeśli to zależy od ciebie, nie ma stadionu, nie ma zaopatrzenia, tylko chwasty po pas, co sprawia, że jesteś zawstydzony” – po tym, jak burmistrz Budapesztu pogratulował węgierskiej reprezentacji po meczu Węgier z Francją. Inni ostrzegali pierwszego mieszkańca Budapesztu, że przed wyborami zapowiedział przystanek na stadionie, który, gdyby został zrealizowany, nie skończyłby nawet Puskás Areny.
Tak się dzieje, gdy zamiast pola pszczelego buduje się stadion
szturchnął innego komentatora. Podobnie jak Karácsony, Klára Dobrev również nie umknęła szczerości komentatorów. Tak się złożyło, że po brawurowym wyniku Klára Dobrev, kandydatka na premiera partii Gyurcsány, również cieszyła się z sukcesu Węgrów, a komentatorzy przypominali im, że „Gyurcsány i Niedermüller pocili się dziś po południu we francuskiej koszulce… !!!" W podobny sposób rozpoczęli András Fekete-Győr
Niektórzy pytali prezesa Momentum, gdzie się podziała jego rumuńska koszulka piłkarska, czy też była w praniu? Inni myśleli, że to doświadczenie zostało odebrane osobom z Nolimpią i NoEB.
Znacznie bardziej uczciwe wypowiedzi padły ze strony partii rządzącej. István Hollik napisał w związku z remisem w meczu, który został uznany za przegranego: nigdy nie byliśmy tak zadowoleni z remisu! Było fajnie chłopcy! Ale nie zabrakło też Pétera Szijjártó, który subtelnie nabijał się z szermierzy na rzecz unijnej kampanii szczepień, oraz Angeli Merkel, której nie podobało się, że „w niektórych miejscach” stadiony są pełne:
Bardzo dziękujemy, rozumiemy, więc nie musicie się martwić o "niektóre miejsca". Powinien był zostać ugaszony szybciej, a wtedy podobna atmosfera mogłaby zapanować gdzie indziej. Węgrzy idą na całość!
Źródło: Pesti Srácok/Magyar Nemzet/888.hu/Facebook
Wyróżnione zdjęcie: strona Viktora Orbána na FB