„Węgierskie Stowarzyszenie Mediów Narodowych zdecydowanie potępia praktyki podżegania, piętnowania i gróźb liberalnych mediów, które stygmatyzują dziennikarzy i tych, którzy myślą inaczej.
Nasza organizacja stanowczo opowiada się za egzekwowaniem wolności opinii i odrzucamy stale rosnący terror wyrażania opinii oraz ciągłe wysiłki, aby uniemożliwić inność – w tym przypadku myślenie konserwatywne.
Nasze stowarzyszenie zawsze starało się stawiać pytania na gruncie profesjonalizmu, mimo że coraz wyraźniej widać, że trudno mówić o zawodzie dziennikarza. Naszym obowiązkiem jest przypomnieć liberalnym blogerom płacowym, że jeszcze nie tak dawno dziennikarze nie dogadywali się ze swoimi kolegami, którzy myśleli inaczej, a ich celem nie było stygmatyzowanie i dyskredytowanie drugiego, ale ścieranie się opinii. Ze smutkiem należy dodać, że jeszcze nie tak dawno gazety i strony internetowe starały się informować, a nie odsuwać oskarżenia od faktów.
Spójrzmy na fakty: homoseksualna impreza propagandowa pod nazwą „Dzień Rodziny” została zorganizowana w Peczu przez Budapest Pride, Budapest Pride i Amnesty International Węgry wraz z Power of Humanity, która obejmuje kilka programów specjalnie skierowanych do dzieci, przeplatanych „godzinami opowieści "i zabawne zadania. Poinformował o tym Transdanutúli Napló, a redaktor naczelny gazety wypowiedział się w swojej publicystyce przeciwko tej propagandzie – nie przeciwko homoseksualistom czy homoseksualizmowi. Po sygnale startowym László Szily'ego na blogu 444, otwarta agresywna akcja przeciwko gazecie przetoczyła się przez całe liberalne media, w niektórych przypadkach nazywając to, co konserwatywna gazeta opisała jako podżeganie faszystowskie.
Węgierskie Stowarzyszenie Mediów Narodowych zawsze starało się kłaść nacisk na reprezentowanie profesjonalizmu i znajdowanie punktów wspólnych w środowisku dziennikarskim. Choć to ostatnie jest zadaniem prawie niewykonalnym, tym razem możemy zgodzić się z każdym słowem, które László Szily napisał w poprzedniej pracy, o ile miał to na myśli siebie i innych blogerów płacowych: „Kto nie wyklucza tych ludzi i ich toksycznego strony z jego życia (...) to chwytający za serce prawdziwy świat, zamiast tego utkniesz w obrzydliwej, oślizgłej i kłamliwej fikcji”.
Kilka przemyśleń na temat pretekstu wypowiedzi.
Nasza Konstytucja jasno określa to, co nazywamy rodziną. Kohabitacja osób tej samej płci z pewnością nie jest, więc ogłaszanie „Dnia Rodziny” z ich strony jest absurdem.
Niedawno uchwalona ustawa o ochronie dzieci – atakowana kłamstwami przez zwolenników LGBTQ – zakazuje propagandy seksualnej. „Historie uczulające” są wyraźnie objęte zakazem. Podobnie jak stworzona wbrew prawu witryna skierowana do uczniów szkół średnich, która również jest finansowana przez globalistyczną, odrzucającą normalność Komisję Europejską.
Jeśli artykuł nie wspiera wydarzenia, nie staje się homofobiczny, a jedynie zwraca uwagę na dewiacyjną treść wydarzenia. To jest ich sprawa, nawet jeśli nie podoba się to „biada obiektywnym” płatnym pisarzom i ludziom żebrzącym na pieniądzach Sorosa. I to jest szczególnie nikczemne i nikczemne, że banda globalistów, tak wyczulona na wolność prasy, próbuje zrównać z ziemią kolegów, którzy mają odmienne zdanie, jako krwiożercze bestie - naprawdę na rozkaz. Ci, którzy, tak, nie są kontrolowani, myślę, dlatego krzyczą jednym głosem i jednocześnie.
A my jesteśmy medialnymi lokajami. Uświadom sobie, że nawet jeśli będziesz krzyczeć ogłuszająco, nie będziesz miał racji. Ponieważ większość tego kraju, wierzcie lub nie, jest nadal normalna. Oczywiście trudno to zauważyć z globalistycznych wyżyn, a właścicielowi też by się to nie podobało, gdybyś zrobił inaczej.
Siedzieć! piją!
Są pieniądze, za które jesteście gotowi – cytujemy – „utknąć w obrzydliwej, oślizgłej i kłamliwej fikcji”.