Dzieci są bardzo drogie. Dziś coraz więcej osób traktuje to zdanie dosłownie. Ja nie. Sprzeciwiam się temu, że wielodzietne rodziny i osoby wychowujące dzieci są obwiniane za zmiany klimatyczne. Idiotyzm pojawiający się na poziomie świeckim i europejskim do tej pory umykał naszemu małemu krajowi. Jak długo będziemy w stanie opierać się idącej pełną parą anty-życiowej propagandzie, która myśli, że uratuje Ziemię przed zniszczeniem – pyta András Gável w swoim artykule opublikowanym na portalu vasarnap.hu .

Niedawno oklaskiwaliśmy brytyjską parę królewską, która uroczyście ogłosiła, że ​​nie będzie miała więcej niż dwoje dzieci. W jakiś sposób zgodzili się, że nie będą mieli dużej rodziny. Z tego powodu organizacja prowadząca kampanię na rzecz zrównoważonej populacji ludzkiej nazwała środowiskowymi wzorami do naśladowania Harry'ego i Meghan, aby zmniejszyć ich wpływ na planetę dzięki ich ograniczeniom reprodukcyjnym.

Coraz głośniej mówi się o propagandzie, która próbuje nam wmówić, że jednym z największych niebezpieczeństw jest rodzina – zwłaszcza jeśli rodzice „akceptują życie, jakie Bóg daje ich małżeństwu”. Doszliśmy do punktu, w którym anty-życie zaczęło służyć życiu. Klucz do naszego przetrwania: jeśli umrzemy. Prawie.

Całkowicie absurdalne rozumowanie wyraźnie straciło punkt odniesienia, do którego mogłoby powracać jako punkt odniesienia. W tej tułaczce bez wyjścia więcej praw ma ten, kto chce więcej konsumować, a mniej ten, kto chce po prostu żyć.

Jeszcze zanim moi obłąkani bracia poczują się w siodle, chciałbym tylko zaznaczyć, że pośród ich zaciętej walki o adopcję powinni już zdawać sobie sprawę, że maluchy, które zostały przygarnięte i zniekształcone seksualnie w wczesny wiek są co najmniej takim „obciążeniem” na naszej ukochanej planecie, jak obciążenia wielodzietnych rodzin.

Nie zrozumcie mnie źle, ochrona klimatu jest dla mnie ważna. Jestem jednak zdecydowanie przeciwny porównywaniu tego do posiadania dzieci. Zamiast tego opowiadałbym się raczej za edukacją na rzecz świadomości ekologicznej. Złowrogie zdanie mojej mamy, wypowiedziane przy stole, którym pomagała ostatnim kąskom, które nie zsuwały się łatwo do ust – „myśl, że głodują gdzie indziej” – zawsze było dla mnie trudne do zrozumienia ze względu na oddalenie przypowieść.

Jednak bardzo podoba mi się wychowanie mojej żony, która zawsze pilnuje, aby nasze dzieci jadły tylko to, czego potrzebują w danej chwili. Musimy więc wyrzucać coraz mniej resztek. I możemy żyć trochę ewangeliczną nauką o opatrzności: nie musimy się martwić o nasze środki do życia, bo jutro samo o siebie zadba.

Aby jednak nie zdmuchnąć moich myśli z powietrza, oto ankieta przeprowadzona przez Instytut ds. Ludności i Rodzin Mária Kopp wiosną 2020 roku. Zbadali, jak świadome ekologicznie są przeciętne węgierskie rodziny. Z badań wynika, że ​​65% rodzin z dziećmi aktywnie angażuje się w ochronę środowiska, podczas gdy w przypadku bezdzietnych dorosłych było to tylko 42%. Ups!

Następnie pozwólcie mi – przynajmniej na Węgrzech – odrzucić założenie, że wielodzietne rodziny niszczą planetę. 94% węgierskich rodzin wychowuje swoje dzieci w sposób świadomy ekologicznie, a taka postawa jest charakterystyczna głównie dla rodzin wielodzietnych.

Drodzy Harry i Meghan! Zapraszam do przeprowadzki tutaj, do naszego małego kraju! Tutaj możesz mieć wszystkie dzieci, którymi Bóg obdarzy twoje małżeństwo - tak jak obiecałeś tym wyrokiem podczas ślubu. W innych przypadkach pozwól nam z całego serca cieszyć się naszymi ponad dwójką dzieci! Może rozdaj trzeciego lub czwartego indyka coraz bardziej „rozmnażającym się” uzależnionym od duszy. Nadal mamy ich bardzo mało. Niech tak zostanie, aby planeta żyła!

Autor: András Gavel. Źródło: vasarnap.hu