Europejski Związek Piłki Nożnej (UEFA) odpowiedział na petycję Służby Ochrony Prawnej im. Odpowiedź UEFA opublikowała na Facebooku Erika Benkő, szefowa służby ochrony prawnej.
Oto krótkie podsumowanie listu z odpowiedzią UEFA
anty-Węgrzy w Rumunii w meczach A ligi nie należą do ich kompetencji, czyli nie są w najmniejszym stopniu zainteresowani.
To rozczarowujące, jak mantra przeciwko rasizmowi jest bezbłędnie recytowana w tym liście z odpowiedzią, ale nie zajmują się tym w żaden znaczący sposób.
To zła wiadomość od UEFA i jestem głęboko rozczarowany, ponieważ myślałem, że z taką samą surowością zajmą się wszystkimi rodzajami mowy nienawiści
– pisze w swoim poście szef służby ochrony prawnej.
W kilku listach w języku angielskim piszą, że zapoznali się z komunikatem, że stowarzyszenie poważnie traktuje wszelkie oskarżenia o rasizm, dyskryminację i nietolerancję, ponieważ nie ma na nie miejsca we współczesnym społeczeństwie i piłce nożnej.
Jednocześnie ogłasza się, że
Mecze ligowe podlegają jurysdykcji krajowej, co oznacza, że ​​organy dyscyplinarne UEFA nie mają uprawnień do działania w tej sprawie.
Służba ochrony prawnej poinformowała Europejski Związek Piłki Nożnej, że to, co wydarzyło się na meczu Farul-Sepsi OSK w Konstancy, jest uważane za poważne nawet w porównaniu z poprzednimi, mimo że antywęgierskie nastroje powoli stają się powszechnym zjawiskiem na trybunach w Rumunii. Poinformowano również, że mecz nie został przerwany, władze nie poradziły sobie z krzykami, a nawet
nie grali nawet wtedy, gdy kibice pluli na piłkarzy i rzucali w nich butelkami.
W liście szefowa służby ochrony prawnej Erika Benkő zwróciła się także do UEFA o monitorowanie rumuńskiej ligi, by zapobiegać podobnym incydentom, a gdyby coś podobnego miało miejsce, o nakładanie na kluby wzorcowych sankcji z typową dla nich rygoryzmem.
Źródło: szekelyhon.ro
Obraz otwierający: ilustracja Attila Pinti