Węgrzy nigdy nie oczekiwali podziękowań za to, że przez wieki chronili Europę jako bastion chrześcijaństwa kosztem własnego życia
Tablica przedstawiająca ludy europejskie, która została przybita w miastach Cesarstwa Niemieckiego w XVIII wieku, nosiła nazwę Völkertafel. W przydrożnych karczmach, karczmach, na stacjach pocztowych i innych miejscach publicznych mogli na tej podstawie dowiedzieć się o obcych, stacja pocztowa o swoich pasażerach, gościu wieśniaka, a podróżny w drodze o swoim towarzyszu podróży, swoim naród i przyroda.
Ważne było, aby wiedzieć, jakiego zachowania oczekuje się od drugiej osoby na podstawie jej wyglądu, czy płaci gildii, czy spokojnie czyta Biblię, czy może wyciągnie miecz, jeśli coś mu się nie spodoba. Völkertafel był pierwotnie obrazem olejnym, prawdopodobnie zamówionym przez austriackiego lub bawarskiego malarza około 1720 roku. Portretował najważniejsze ludy Europy i opisywał ich charakterystykę w oparciu o ówczesne etnostereotypowe klisze. Mam na myśli, oparte na niemieckich kliszach.
Niemcy spontanicznie zastosowali swój stereotyp do siebie.
Przedstawiali się jako osoby o otwartym sercu, dowcipne i bezinteresowne, niezłomne w wierze, uczone w prawie, niezwyciężone w bitwie, zawsze lojalne wobec cesarza poddane, takie, jakie chciały być. Niestety, nie mogli nic zrobić z naturalnymi darami swojego kraju, tak było, ale wszyscy byli zadowoleni z tego, co dostali. Nawet z podagrą, choć to właśnie ta choroba dręczyła ich najbardziej.
My, Węgrzy, jesteśmy też w obrazie przedstawiającym narody europejskie, w TOP 10 w towarzystwie Hiszpanów, Francuzów, Włochów, Niemców, Anglików, Szwajcarów, Polaków, Moskali i Turków-Greków. Kolejność może być dowolna, ale nie, ta kolejność wyraża system wartości. W XVIII wieku Europa była już od dawna podzielona na kraje centralne (bogate) i peryferyjne (słabo rozwinięte), system wartości nie opierał się już na cnotach i etosach, ale na bogactwie i władzy. Już wtedy państwa zachodnie, świadome swojej potęgi, kierowały się wyższością, pogardą i arogancją wobec krajów wschodnich.
Przedstawieni na obrazie dżentelmeni angielscy, francuscy i niemieccy ubrani są zgodnie z ówczesną modą, pozostali zostali namalowani przez mistrza w strojach odzwierciedlających ich specyficzny, charakterystyczny styl życia.
Mogę bez uprzedzeń powiedzieć, że węgierskie ubrania są najpiękniejsze. Węgier ma na sobie skórzane buty, czerwonego dolmana ze złotą falbaną, zieloną kurtkę z futrem narzuconym na ramię i sterczące pióro czapli na czapce. Z prostą talią, opierając dłoń na szabli, patrzy na świat nieustraszonym spojrzeniem.
Mimo to zajmujemy dopiero trzecie miejsce z tyłu w rankingu, bo predestynowała nas tam siła polityczna kraju i wielowiekowe stereotypy wobec Węgrów. W tym czasie Królestwo Węgier – dzięki Habsburgom – było już okaleczone, po wypędzeniu Turków Siedmiogród nie został z powrotem przyłączony do kraju, a region południowy również przeszedł bezpośrednio pod kontrolę Wiednia.
Ani Labanie, ani prawdziwi Niemcy nas nie lubili. Mistrz malarstwa przedstawia według życzenia klienta, tylko Piżmo i Turcy są dla nas gorsi na świecie. (Jasne jak dzisiaj.)
W obrazie ludów Węgrzy jawią się jako krwiożerczy, okrutni, nielojalni i zdradzieccy. Jego wojowniczość zachęca go do buntu, buntuje się przeciwko swojemu królowi, swojemu panu, swojemu wszechobecnemu przełożonemu i zawsze jest niezadowolony. Nic dziwnego, że zwykle kończy swoje życie mieczem. Węgier jest jak wędrowny wilk, niespokojny, zły i niebezpieczny. Węgier nie zna miary w niczym, dlatego jest krwiożerczy i często unika dny moczanowej.
Jego jedyną nauką jest łacina, ale wszyscy w tym kraju znają łacinę, nawet ostatni wieśniak. Oni nawet nie rozumieją, nie chcą zrozumieć, jak Bóg mógł dać najbogatszy region w Europie tym wiecznie zbuntowanym Węgrom? Zazdrość można wyraźnie wyczytać z Völkertafel, bo Węgrzy niezaprzeczalnie mają wszystkiego pod dostatkiem: dobrych zbiorów, złota, lasów, wód. Ich wspaniałe ubrania również pokazują ich bogactwo. Dlatego nam zazdroszczę, a może i tego, że pragniemy wolności, która kończy się nieustannym buntem. Zawiść rodzi nienawiść, a nienawiść jest złym doradcą, zdolnym do wszelkiego zła.
Dzisiejsze postrzeganie Węgrów – dzięki negatywnym stereotypom rozpowszechnionym na obszarze niemieckojęzycznym – ma wielowiekowe tradycje. O ile wizerunek Węgrów w średniowiecznej Italii był dobry, o tyle uważano ich za odważnych, gotowych do walki, wesołych i wykształconych, a Ottó Freisingi, najbardziej znany niemiecki kronikarz średniowiecza, pisał o ludziach brzydkich z krótkimi, głębokimi ustawić oczy.
Chociaż możliwe jest również, że przekazał potomnym obraz naszych żądnych przygód przodków. W każdym razie, począwszy od XVII wieku, niemiecka literatura polityczna przedstawiała węgierski charakter i wykształcenie jako coraz bardziej mroczne, a szczególnie złośliwe dla Węgier.
„Na Węgrzech jest wyjątkowo mało wykształconych ludzi w porównaniu z Europą, a powodem tego jest to, że charakter ludzi nie nadaje się do wyższej aktywności intelektualnej. Węgrzy są nierzetelni i przebiegli, nie lubią pracować, tylko pasą się i służą jako żołnierze. W wyniku wojen wszystko tu zdziczało. Ojczyzną człowieka wykształconego jest Węgry, ale jego edukacja jest niemiecka, bo ci, którzy chcą się uczyć, wyjeżdżają za granicę, przede wszystkim na niemieckie uczelnie. Jeśli w tym kraju jest coś dobrego, to tylko dzięki Niemcom”.
W ten sposób na przykład Oldenburger Andreas manipulował swoimi czytelnikami przeciwko Węgrom w 1666 roku. Autor oskarżył także Węgrów o niebezpieczną nienawiść do Niemców. Myślę, że po takim podsumowaniu nie byłoby w tym nic dziwnego.
Dlaczego powstał negatywny obraz nas samych?
W końcu bohaterska walka z Turkami początkowo budziła sympatię w Europie. „Pomimo strat terytorialnych Węgrzy stoją niezłomnie przeciwko najgroźniejszemu wrogowi, Turkom, ostrze ich umysłów jest równe mocy ich broni. Mają doskonałe zdolności umysłowe, w swoich szkołach uczą języków i prawdziwej wiary”. Pisał to sam proboszcz wittenberski w 1598 r., ale o kraju dowiedział się z pierwszej ręki, od studiujących w Wittenberdze węgierskich studentów, a nie z pogłosek. Rektor dodał też, że Węgry to jeden z najbogatszych krajów Europy.
I myślę, że to jest kluczowa fraza w ocenie Węgrów. Istnieje średniowieczny topos, który do dziś zachował się w naszej zbiorowej świadomości. „Extra Hungariam non est vita”, czyli „nie ma lepszego życia niż na Węgrzech”. Sam ten kraj to raj na ziemi, Kanaan mlekiem i miodem płynący, obfitujący w dziką przyrodę, złoto i żyzną ziemię. Węgrzy doświadczali nieustannych wojen, rozpadu kraju i utraty bogactwa jako kary Bożej. Bogate niegdyś i potężne Królestwo Węgier, które samotnie chroniło Europę przed ekspansją osmańską, musiało zmierzyć się z faktem, że zostało pozostawione samo sobie w walce. (Jak wiele razy w historii od tamtego czasu).
Ta świadomość wywołała serię powstań, spisków i wojen o niepodległość przeciwko Habsburgom, a ciągła kampania oczerniania Węgier, która trwa do dziś, była odpowiedzią i zakorzeniła się. Niemcy przodowali w kompromitacji, ale ludy zasymilowane również miały w tym swój udział. Jednak Węgrzy, zgodnie ze spuścizną św. Szczepana, byli życzliwi dla cudzoziemców i przez tysiąc lat zawsze chętnie przyjmowali potrzebujących. Swoją ojczyznę oddali Niemcom uciekającym przed głodem, Kunom uciekającym przed Tatarami, Serbom i Rumunom uciekającym przed Turkami, Słowakom i Rusinom uciekającym z gór, porzucając swój język i kulturę. Gdyby tak nie było, do czasu, gdy stali się narodem w XIX wieku, ludy osiadłe nie miałyby nawet irlandzkiego nasienia.
Węgrzy nigdy nie oczekiwali podziękowań za chronienie przez wieki Europy jako bastionu chrześcijaństwa, kosztem własnego życia.
Nie oczekują podziękowań za dotychczasową ochronę granic, ani za to, że otwarcie granicy w 1989 r. ułatwiło zjednoczenie obu państw niemieckich i przywrócenie niemieckiej hegemonii w Europie. Uczciwość i szacunek dla innych podyktowały to, co zrobili. Nie sądzili, że przyszła polityka niemiecka ponownie w sprawdzony sposób przerzuci swoje niepowodzenia na Węgry. Pamięć ludzka jest krótka, a wdzięczność polityczna to nieznane pojęcie. W polityce dyktuje interes, a oni nie są selektywni w swoich środkach.
Wracając do zazdrości emanującej z Völkertafel, być może moglibyśmy wyjaśnić powód Trianon. Po prostu trzymajmy się czynnika ludzkiego!
Wielokrotnie potępieni Węgrzy potrafili sprawić, że reszta ich ojczyzny, która została pozbawiona naturalnych bogactw, rozkwitła, mimo że była uszczuplona, ale nie złamana. Po raz drugi w ciągu stu lat zbudowaliśmy od podstaw nowy, dobrze prosperujący kraj. Tak jak nasz król-założyciel opuścił nas tysiąc lat temu.
Autor: Irén Rab, historyk
Źródło: magyarhirlap.hu
Zdjęcie: Wikipedia