26 września berlińczycy wybrali nie tylko nowy Bundestag, ale także nową Izbę Reprezentantów i nowe parlamenty okręgowe. A wybory były chaotyczne. Nie tylko musieliśmy czekać godzinami, ale teraz na światło dzienne wychodzi coraz więcej szczegółów dotyczących wydarzeń, których wolelibyśmy się spodziewać po kraju trzeciego świata.
Na przykład media podają, że frekwencja w jednym okręgu wyborczym wyniosła 150 proc ., a wyniki wyborów są „szacunkowe”.
Dziennikarze publicznej telewizji RBB zbadali wyniki wyborów i stwierdzili „niezwykle dużą liczbę głosów nieważnych” w co najmniej 99 okręgach wyborczych , co wskazuje na „problemy systemowe w wyborach”. Okazuje się, że w niektórych obwodach używano kart do głosowania z innych obwodów , co jest niezgodne z prawem i powoduje unieważnienie oddanego głosu, nawet jeśli wola wyborcy jest jasna. „Gdy zostanie użyta nieoficjalna karta do głosowania, głos jest nieważny” – urzędnik wyborczy okręgu Friedrichshain-Kreuzberg, Rolfdieter Bohm
Z punktu widzenia polityki demokratycznej jest wysoce wątpliwe, aby państwowa komisarz wyborczy wiedziała o problemach już w sierpniu. „Dokonaliśmy tam kontroli na miejscu (w sierpniu, uwaga) i zauważyliśmy, że nie wszystkie karty do głosowania zostały odpowiednio posortowane, jak wskazano w skrzynkach ” – powiedział Bohm. Ponadto nie wszystkich urzędników wyborczych udało się przeszkolić – rzekomo z powodu kryzysu związanego z koronawirusem.
Ponadto istnieją inne osobliwości i anomalie. Na przykład berlińska dzielnica Charlottenburg-Wilmersdorf nie podała wstępnych wyników wyborów, ale raczej wstępne szacunki. Nawet cztery dni po wyborach nie było wyników z niektórych okręgów wyborczych w Charlottenburg-Wilmersdorf, tylko szacunki.
Zdjęcie źródłowe i tytułowe: ZurZeit
Oryginalny artykuł w języku niemieckim można przeczytać tutaj .