Stawka przyszłorocznych wyborów wiosennych jest być może wyższa niż kiedykolwiek, ze względu na zachowanie wyników osiągniętych wspólnie przez ponad dekadę, a także ich europejską reprezentację - powiedział minister kierujący Kancelarią Prezesa Rady Ministrów na czwartkowym wykładzie w ramach z cyklu wieczorów Tisza-parti w Szolnok.
Zdaniem Gergely'ego Gulyása, to wszystko nie jest oczywiste: jeśli lewica dojdzie do władzy, znów będziemy mogli „zachowywać się tak, jak w 2006 roku i latach następnych” . Na ponad pół roku przed głosowaniem wszystkie badania pokazują, że dziś strona cywilna jest silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej - podkreślił, zwracając uwagę, że to, że opozycja jest zjednoczona "od skrajnej prawicy do skrajnej lewicy, od nazistów komunistom” tego nie zmienia, być może wręcz przyczynia się do wzmocnienia partii rządzących.
Niemniej jednak przeciwnika zawsze trzeba traktować poważnie, nawet jeśli robi wiele, by być frywolnym – dodał minister. Jak powiedział, należy wyjaśnić, czego wyborcy mogą oczekiwać od obecnego rządu i od lewicy, która nie zgadza się na nic poza wolą władzy.
Szef resortu zwrócił uwagę, że opozycja składa się z wielu aktorów i jednej partii: DK. Ferenc Gyurcsány odzyskał utraconą wcześniej pozycję na lewicy i „można mieć tylko nadzieję, że tak długo, jak rządzi były premier, węgierska lewica nie odzyska możliwości rządzenia w naszym kraju” – dodał . Ta lewica jest dziś w gorszym stanie niż wtedy, gdy doprowadziła kraj do bankructwa, nie może nawet przedstawić wiarygodnych i zdolnych gubernatorów – ocenił.
Oceniając pracę rządu cywilnego wyjaśnił: po ośmiu latach „lewicowego bankructwa” do 2010 r. narosły niezliczone długi związane ze zmianą ustrojową, która wymagała radykalnego rozwiązania. Do czasu światowego kryzysu gospodarczego Węgry były w zasadzie bankrutem, funkcjonując tylko dlatego, że jesienią 2008 roku otrzymały pożyczkę w wysokości 14,5 miliarda euro od UE i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Sytuacja ta spowodowana była faktem, że nawet pomyślne lata przed kryzysem charakteryzowały się stagnacją i upadkiem, choć w 2002 roku lewica przejęła rządy w kraju w dobrej kondycji, a w tym czasie spektakularnemu rozwojowi uległy sąsiednie kraje. podkreślił. . Polityk przypomniał: 17 września minęła 15. rocznica przemówienia z Öszöd i od tego czasu wiadomo, że jest to dla lewicy dziedzictwo historyczne: nigdy nie liczą się losy kraju, liczy się tylko ich własna władza.
Powiedział też, że „wraz z Ferencem Gyurcsány pojawił się nowy rodzaj braku skrupułów, ponieważ podczas gdy nawet byli komuniści mieli minimalne poczucie odpowiedzialności, rządy Gyurcsány'ego po 2004 roku pokazały jako obalenie tego: lewica jest zdolna do wszystkiego dla władzy, w tym kłamstwa i przemoc”. Po takich poprzednikach, w 2010 roku Fidesz-KDNP przejął kraj z długiem narodowym, który wzrósł z 55 do 83 proc., musiał zacząć rządzić z trudną spuścizną i musiał z tym trudną spuścizną zerwać raz na zawsze, wskazał.
Więcej o tym, co zostało powiedziane podczas prezentacji, tutaj .