Wszelkie lewicowe demonstracje są mile widziane na amerykańskich uczelniach, ale jeśli chodzi o konserwatywną ekspresję, to środowisko nie jest już tak tolerancyjne – mimo że mają walczyć o inkluzję i tolerancję.
Młodzi ludzie często rysują na betonie kredą, aby wyrazić swój stosunek do jakiejś ważnej dla nich sprawy. Jednak, jak się okazuje z kompilacji Campus Reform, są takie rysunki kredą, że ci, którzy myślą inaczej, są wymazywani. Jednocześnie zjawisko to dotyczy głównie przekazów konserwatywnych, ale już nie demonstracji lewicowych – mogą one odbywać się bez żadnych ograniczeń czy aktów wandalizmu.
Tej jesieni na kampusie Central Michigan University lokalni republikańscy studenci wypisali kredą życzenia małżeńskie na chodniku. Przykuł jednak uwagę studenta, który nie spodziewał się wiele, i zniszczył wiadomości wyrażające konserwatywne opinie. Anthony James chwalił się swoim czynem w internecie, gdzie napisał, że spędził 45 minut na usuwaniu z chodnika rasistowskich i pro-life nonsensów – zastępując je przekazami proaborcyjnymi.
Wiosną na Uniwersytecie w Teksasie członkowie konserwatywnej organizacji studenckiej Young Conservatives of Texas umieścili łącznie 1000 różowych flag na kampusie w Austin, aby upamiętnić porzucone dzieci. Każda flaga reprezentowała około 800 abortowanych dzieci. Jednak miejsce pamięci nie pozostało długo, flagi zniknęły następnego ranka. Zostały one później znalezione wrzucone na stos wraz z plakatem w miejscu pamięci z napisami takimi jak BLM i „moje ciało, mój wybór”.
Z drugiej strony, wedle znaków, jeśli na uczelniach jest lewicowa demonstracja, to nie ma z tym problemu i nikt jej nie psuje. Na Uniwersytecie Point Park w październiku chodnik został pomalowany tęczami i flagami dumy, aby uspokoić studentów LGBTQ o wsparciu i prawdopodobnie z okazji narodowego dnia coming-outu. Nikt nie wymazał tych wiadomości z chodnika.
Cały artykuł tutaj.
Obraz: Pixabay