Austriacki dziennikarz i nauczyciel Elmar Forster napisał książkę zatytułowaną „Wolność i miłość Węgier: przemówienie w obronie zniesławionego narodu i jego walka o sprawiedliwość”. Wywiad!

Samozwańczy „Auslands-Österreich” (Austria za granicą), Elmar Forster, nauczyciel, niezależny dziennikarz, absolwent Bregencji, studiował w Innsbrucku, a następnie w Berlinie, brał udział w niezliczonych międzynarodowych projektach, a podczas podróży zakochał się w Węgrzech . Od 2018 roku uczy w Lajos Kossuth High School w Mosonmagyaróvár, a obecnie mieszka w Dunaszentpál. W 2015 roku, w czasie kryzysu uchodźczego, zdecydował, że nie może dłużej milczeć i wziąć pod opiekę kraju, w którym osiadł. Niedawno ukazała się jego książka „Wolność i miłość Węgier: przemówienie w obronie zniesławionego narodu i jego walka o sprawiedliwość”. Elmar Forster udzielił wywiadu pracownikowi radia Kossuth.

– Niemcy planują budowę ogrodzenia na wschodniej granicy, ale wciąż pamiętamy, jak Niemcy zareagowały na decyzję Węgier w 2015 roku. Co myślisz teraz?

– Już w 2015 roku powiedziałem, że Viktor Orbán miałby rację ze swoją polityką uchodźczą. Szybko stało się dla mnie jasne, że Zachód prowadzi przeciwko niemu kampanię oszczerstw. Węgierski premier miał rację we wszystkich swoich teoriach i chociaż płacą za to wysoką cenę, nadal nie chcą widzieć swojego błędu.

- Kiedy dowiedziałeś się o życiu Petőfiego?

– Znałem już Petőfiego powierzchownie podczas pobytu w Austrii, ale tak naprawdę zacząłem szczegółowo studiować jego twórczość na Węgrzech. Cztery lata temu odwiedziliśmy z żoną Koltó i szczególnie wzruszyło mnie przeczytanie wiersza „Pod koniec września”. Nauczyłam się też tego wiersza na pamięć i to, co robi na mnie wrażenie, to fakt, że na lekcji węgierskiej każde węgierskie dziecko może zacytować ten wiersz, czego nie można powiedzieć o wierszach austriackich poetów narodowych tutaj.

– Myślisz, że mieszkańcy Europy Zachodniej rozumieją, co Petőfi ma na myśli, kiedy pisze o wolności?

– Myślę, że zachodnia mentalność jest zupełnie inna. Sam to odczułem, kiedy przyjechałem na Węgry. Też byłem studentem lewicy, chociaż pochodzę z bardzo religijnej katolickiej rodziny. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, jak naprawdę myślą Węgrzy. Myślę, że największa różnica polega na tym, że wolność nie jest najważniejszą wartością dla ludzi żyjących na Zachodzie. To również wyjaśnia, dlaczego Węgry i Polska są znacznie bardziej odporne i znacznie łatwiej przejdą przez ten kryzys. Chociaż myślę, że Zachód upadnie.

- Tytuł jego książki to "Wolność i miłość Węgier: przemówienie w obronie zniesławionego narodu i jego walka o sprawiedliwość". Dlaczego zdecydowałeś się napisać przemówienie pożegnalne dla naszego narodu?

- Mieszkam na Węgrzech od 1992 roku, wcześniej uczyłem w węgierskim liceum, teraz znów uczę w węgierskim liceum, ale od 1992 roku jestem w Pradze i na Słowacji, poznałem dawną Europę Wschodnią i poznałem tu moją żonę. Widziałem ciągłe zniesławianie kraju i za każdym razem, gdy wracałem do domu w Austrii, czułem to na własnej skórze. W 2015 roku nadszedł moment, kiedy poczułem wstyd w imieniu Austrii. W tym czasie były socjalistyczny kanclerz federalny Faymann – który, nawiasem mówiąc, skończył tylko szkołę średnią, a potem został taksówkarzem – udzielił wywiadu Spiegelowi, w którym porównał politykę Orbána do Holokaustu. To mnie tak oburzyło, że złożyłem swój protest ambasadorowi Węgier w Wiedniu. Wtedy właśnie zacząłem blogować. Oczywiście rok 2006 był również bardzo szokującym doświadczeniem: kłamstwo Gyurcsány'ego i fakt, że został w polityce.

Uczyłem wtedy w Pradze, a moja żona była tutaj. Naiwnie myślałem, że Unia Europejska coś zrobi, ale wtedy stało się dla mnie jasne, że tutaj dzieje się coś zupełnie innego i że przeciwko Węgrom toczy się poważna kampania oszczerstw. Wtedy zacząłem szukać, co tak naprawdę kryje się za rzeczami.

– W kilku rozdziałach bada przyczyny ataków i patrzy w przyszłość, w jakim kierunku rozwija się Europa. Czy znajdujesz też odpowiedzi na pytanie, skąd bierze się ta duża przepaść między krajami bloku wschodniego i zachodniego? Czy wynikało to z różnic kulturowych, z różnicy wynikającej z naszej historii, czy z powodu sytuacji ekonomicznej, stosunków władzy?

– Chcąc krótko odpowiedzieć, można powiedzieć, że dawne kraje wschodnie nie przeżywały okresu ponowoczesnego. Jest to ruch socjologiczny w duchu „wszystko za darmo” i taka postawa nie była spotykana we wschodniej części. To jeden z powodów, ale myślę, że ta przepaść ma swoje korzenie znacznie głębiej w historii, która ufundowała swego rodzaju „orientalny rasizm”. Ten strach przed „psami” sięga czasów średniowiecza.

Jeśli, na przykład, spojrzymy na karykatury opublikowane w 2015 roku, zobaczymy, że Viktor Orbán jest przedstawiony jako pies w porównaniu do psów, to znaczy, że jest to absolutna „wschodnio-rasistowska” postawa ze strony Zachodnia elita, a oni nawet tego nie zauważają. To wschodnia część Europy jako ostatnia dołączyła do Europy chrześcijańskiej, a do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jakieś poczucie wyższości, które jest podsycane przewagą ekonomiczną, ale osobiście uważam, że ta dawna potęga bardzo szybko się rozpadnie .

- Myślę, że jest tu dość duża sprzeczność, ponieważ w Europie Zachodniej bardzo modne jest dziś podkreślanie tolerancji i równości, a przecież kraje Europy Wschodniej nie są traktowane równorzędnie. Chociaż należy ocenić i wyciągnąć wnioski z niezliczonych doświadczeń narodów Europy Wschodniej. Na przykład dziesięciolecia doświadczeń, które zdobyliśmy z komunizmem, mogą być przydatne także dla Europy Zachodniej. nie sądzisz?

- Ideologia tolerancji reprezentowana przez Zachód to tak naprawdę „tolerancyjny totalitaryzm mnogi”. Zgodnie z tym każdy, kto kwestionuje sposób myślenia o poprawności politycznej, nie może być demokratą, ale czyniąc to, narusza wolność myśli i poglądów. Węgierski premier Viktor Orbán zareagował na to państwową teorią „nieliberalnej demokracji”, mówiąc: „ Z drugiej strony, jako nieliberał, reprezentuję wolność słowa ”. Za tą konstrukcją postmodernistycznej tolerancji kryje się tak naprawdę „neoorwellowski” sposób myślenia, co oznacza, że ​​nie stoi za nią tolerancja, ale jej dokładne przeciwieństwo. Nawet George Orwell powiedział, że zgodnie z ideologią tego nowego świata, na przykład, wolność to niewola, a wojna to pokój, i to jest dokładnie to, co jest wymuszane na Zachodzie. Dlatego też elity zachodnie nienawidzą tych krajów Wschodu tak samo jak Polski czy Węgier, ale też Czechów, bo te narody mają tożsamość narodową, a lewica wie, że można naprawdę manipulować narodem, jeśli pozbawi się go tożsamości narodowej i więzy rodzinne. . A wraz z szaleństwem płciowym tracą także swoją tożsamość płciową.

„Dlaczego na Zachodzie nikt nie ma odwagi mówić prawdy?”

– Jest taki terror duchowy, pranie mózgów, strach, który zaczął się już w 1945 roku, czyli po drugiej wojnie światowej i opanował wszystkie instytucje. W Niemczech, w okresie Adenauera i później, lewica zaczęła przejmować cały system ze starymi latami 68. Pamiętam, jak minister spraw zagranicznych Zielonych, Joschka Fischer, zawsze mówił, że trzeba zmienić „świński system” i że trzeba „wejść do każdej instytucji”.

Dziś są wszędzie, czy to CDU, czy FDP, głoszą tę samą ideę. Ci ludzie są w szkołach, w różnych mediach. Ludzie są manipulowani, a ludzie wierzą, że żyją w wolności. To, co rzucają w oczy Wschodu, jest właściwie projekcją ich własnego braku wolności.

Źródło: Kossuth Rádió / hirado.hu

Zdjęcie na okładce: Ilustracja/Francois Lenoir/Reuters