Taki tytuł moglibyśmy nadać również upublicznionemu wczoraj nagraniu audio, w którym były premier Gordon Bajnai wylicza, ile rekinów pływa w sześciopartyjnej koalicji.
Sprawa Városháza-gate osiągnęła nowy obrót, świeże, wyraźne nagranie audio Anonymusa prowadzi słuchaczy i czytelników w tajemnice podziału lewicowo-liberalnego. Na nagraniu Bajnai w towarzystwie Gyuli Ganspergera i potencjalnego kupca zainteresowanego ratuszem rozmawia o tym, że wszystko musi odbywać się uczciwie i zgodnie z prawem. Nie ma mowy, tylko żartowałem! Bajnai opowiada o tym, jak gdy tylko darmozjady sześciopartyjnej koalicji wyczują wielki biznes, czyli sprzedaż mienia publicznego, natychmiast się pojawią i utrzymają pozycję. Potem lamentują, co można zrobić, aby tego uniknąć, po węgiersku, małe jajeczka nie chcą się dzielić.
„Są co najmniej dwa problemy. Z perspektywy zarządzania. (Myślimy, że to coś więcej - red.) Czyli koalicja sześciu partii, tak? Co jest dane. Zaznaczyłem, że widziałem te operacje z obu stron. Tutaj ktoś wyczuwa możliwość zawarcia umowy, biznesu, po czym każdy od razu chce działać jako pośrednik. Żeby potem mógł poprosić o jakąś prowizję”.
– mówi Bajnai, potwierdzając tym samym wcześniejsze stwierdzenie Gyuli Ganspergera, że w stolicy system prowizyjny może się sprawdzić. We wcześniejszym nagraniu audio mówiono, że zastępca burmistrza Ambrus Kiss może również odzyskać pieniądze po pewnych transakcjach dotyczących nieruchomości w stolicy. W tamtym czasie Gergely Karácsony stanowczo zaprzeczył, że to wszystko jest prawdą, stanął w obronie swojego zastępcy i zadeklarował, że „włoży za nią ręce w ogień”. Oczywiście nie oznacza to, znając wcześniejsze wypowiedzi Prezydenta Miasta, że dziś, a co dopiero jutro, powie to samo. Jeśli to zrobisz, aby uniknąć ewentualnych oparzeń, zaleca się zaopatrzenie się w zwykłe rękawice azbestowe.
W dalszej części nagrania Bajnai jest proszony o zorganizowanie, z pomocą Csaby Tordai, doradcy burmistrza, że muszą tylko negocjować sprzedaż z Balázsem Bartsem, szefem stołecznej firmy zarządzającej aktywami. Gansperger ujmuje to w ten sposób:
„Byłoby dobrze, gdyby była razem z Balázsem, przepraszam, ale zawsze jest obok niej ktoś inny…”
To zdanie mogłoby nawet odnosić się do upragnionego, ale do tej pory nieodwzajemnionego romansu, ale wierzcie mi, nie odnosi się do tego.
Ostatecznie Bajnai nieświadomie ściąga zasłonę z orędowników uczciwości i moralności w ten sposób – i to jednym zdecydowanym ruchem:
„Rozumiem tę potrzebę, nie wiem, czy pan Tordai będzie w stanie to zrobić, bo jak tylko rozejdzie się wieść o czymś takim, to w tej […] takiej koalicji nagle są tacy rekiny. […] Moim zdaniem, jak ktoś się u ciebie loguje, to nie może nad tym zapanować, tych rekinów pływa dużo w jeziorze, aw dużej koalicji każdy ma swoje małe podobszary, taka jest rzeczywistość, tak to działa."
Czy mogę podsumować to, co wiemy do tej pory?
Gergely Karácsony wykorzystał już rosyjską wersję obrony Chewbacci w poprzednim wystąpieniu Bajnaia w sprawie ratusza, według którego wszystko we wszechświecie odbywa się na osobiste polecenie Putina, w sposób dla Gergely'ego nieprzyjemny i krępujący. On sam nigdy nie jest winny, jeśli tak się wydaje, może to być tylko robota rosyjskich tajnych służb.
Gy. Erzsébet Németh nie idzie do studia ATV zamiast swojego szefa, żeby kłamać przed kamerą i dlatego, że Karácsony czuje, że lód pod nim robi się coraz cieńszy, ale dlatego, że nikt nie chce sprzedać ratusza. Każdy, kto twierdzi inaczej, tworzy teorię spiskową. Dotychczasowe dyskusje, negocjacje i raporty były tylko ćwiczeniami metodycznymi, jak NIE sprzedawać budynku.
Brak białego proszku nie oznacza, że rozmowy nie odbywały się w piekarni, ale nie dowodzi też, że tam były.
Gergely Karácsony, nieograniczony pan budapeszteńskiego ratusza, może korzystać z toalety, jaką chce, i nie musi oszczędzać na wodzie, elektryczności czy gazie. Na razie.
Gergely Karácsony nie zaprzecza, że jego poprzednie wypowiedzi nie będą spójne z tymi, które nadejdą, ale też nie zaprzecza, że będą. I to na pewno.
Csaba Tordai nie jest spokrewniony z Benkiem Tordai, jeśli tak, to może to być tylko zbieg okoliczności, tak jakby nie był.
Według własnego uznania Gergely Karácsony jest znakomitym burmistrzem, który potrafi rządzić miastem żelazną ręką, ale nic nie wie o jego sprawach.
A to dopiero listopad...
Wyróżniony obraz: MTI / Zoltán Máthé