Mówiąc o nominacji prezydenckiej Katalin Novák, Belzebub po raz kolejny wyłonił się z kąta portalu DK, aby wszyscy mogli zobaczyć, że personifikacja zła nigdy nie znika z duchowych ciemności Koalicji Demokratycznej, przynajmniej czasami wszystkie odcienie nocy czerni są mniej widoczny.
Nyugati Fény miał teraz czelność wtrącać się w opinię publiczną, mówiąc, że Katalin Novák wydaje się dobijać targu o przyjęcie nominacji na prezydenta republiki. Wpadł na pomysł, aby nadać swojemu artykułowi, zaczerpniętemu z 24.hu, tytuł „Wiem, ile pensji wziął Katalin Novák na prezydenturę republiki”. Stawiając pytanie tak, jakby to było spotkanie biznesowe dla obecnego prezydenta republiki, chodziło raczej po prostu o targowanie się, czy ktoś przyjmie nominację, a jeśli tak, to za ile. Natomiast czytelnik mający choćby niewielką wiedzę o życiu publicznym dokładnie wie, że wynagrodzenie Prezydenta RP reguluje ustawa, a nie kradzieże w sklepach. Wynagrodzenie głowy państwa jest powiązane ze średnią pensją, podobnie jak posłów.
Takie podejście charakteryzuje postawę Koalicji Demokratycznej, z której wynika, że gdyby np. Ágnes Vadai otrzymała podobne zaproszenie, być może znalazłaby się wśród nich kontrolerka biletów Gyurcsányist i zastępca burmistrza ratusza Erzsébet Gy. Német i szef organizacji nominującej taki układ prawdopodobnie miałby miejsce pomiędzy To znaczy, może przyjęliby go za cztery miliony, ale jeśli jego miesięczna pensja wynosiła już 3,7 miliona, to nie ma mowy. (Przepraszam za przykłady, panie przyprowadziłem tu tylko dla porównania. Oczywiście, gdyby te kobiety znalazły się w takiej sytuacji, to by mi włosy zjeżyły się).
Powiedz mi, czy takie podejście nie jest obrzydliwe? Jak można próbować zarzucić Katalin Novák, że pieniądze odegrały jakąkolwiek rolę w przyjęciu nominacji? Nie znam go osobiście, ale nienawidzę tego, że dla niego wzniosłe zadanie czuwania nad jednością narodu na prośbę Viktora Orbána jest najszlachetniejszym zadaniem, o jakim nigdy wcześniej nie marzył. I na pewno nawet o tym nie marzył. Nie możesz zapukać do takiej prośby. Albo przyniosą go aniołowie, albo nigdy nie będzie na stole.
I żeby ta pozycja była przedmiotem pogardy sugerowanej przez Zachodnie Światło, może tylko wywołać w nas kpiny z dzieciństwa: kto mówi przeciwko innym, mówi przeciwko sobie. Kiedy wyszydzano nas jako coś, co nie było prawdą. W ten sposób DK kpi sobie z samej siebie, choć doskonale wie, że ani jedno słowo z tego, co Katalin Novák chce powiedzieć, nie jest prawdą, aby przedstawić ją wyborcom w złym świetle. Będzie to trudne, można powiedzieć niemożliwe, jak ciągnięcie majtek na dnie morza.
Oto kilka cytatów pokazujących, że oprócz osiemdziesięcioprocentowego konsensusu społecznego potrafi kultywować postulat jedności narodowej także w innych dziedzinach.
- 2015. „Nie możemy i nie będziemy nikomu mówić, jak żyć, ile i kiedy mieć dzieci”.
- Do zdjęcia beczki Fekete-Győr: „Zgadzam się: bliskość fizyczna i psychiczna wiele daje dziecku, ojcu i matce. Na tym właśnie polega nasza polityka rodzinna: rodzice powinni mieć możliwość swobodnego decydowania o sposobie podziału zadań między siebie”.
- 2016. „Sytuacja społeczności LGBTI to bardzo wrażliwy obszar, ale dla mnie niekoniecznie znajduje się w pierwszej piątce problemów dotykających kobiety”.
- 2017. „Są geje o dobrych intencjach, którzy po prostu chcą żyć w pokoju, i jest mniejsza, ale bardzo głośna grupa, której członkowie nieustannie prowokują”.
Więcej nie wymienię. Każdy, kto chce zniesławić Katalin Novák w tak podrzędny sposób, powinien wstać wcześniej. I pamiętajcie, że ten, kto mówi w imieniu innych, mówi w swoim imieniu.
Napisane przez Józsefa K. Horvátha / 888.hu