Według sondażu w 29 okręgach różnica między kandydatami z dwóch bloków politycznych jest mniejsza niż pięć punktów procentowych, a tutejsze wyniki zadecydują o tym, kto będzie mógł wiosną sformować rząd.

Teraz, kiedy znamy już dokładną datę wyborów parlamentarnych (3 kwietnia), liderzy partii, analitycy i osoby zainteresowane tą dziedziną być może jeszcze większą uwagę zwracają na dane z badania opinii publicznej, na podstawie których można oszacować, że rywale - przede wszystkim dwóch dużych, Fidesz-KDNP i lewicowej opozycji - jak sobie radzą obecnie, jaki wynik osiągnęliby "w tę niedzielę". Niedawno na portalu promującym zmianę rządu taktakiiszavazas.hu opublikowano kompleksową prognozę, która daje prognozę, ile mandatów, na podstawie aktualnych danych, która strona może spodziewać się wygranej i w jakim okręgu wyborczym Na czele stoi Fidesz, czyli wspólny kandydat opozycji. I choć wyniki list są również bardzo ważne, to tak naprawdę w poszczególnych okręgach wyborczych (ew.) decyduje się, kto wygra wybory.

Stolica należy do opozycji, większość do Fideszu

Z analizy wynika, że ​​tylko dwa bloki polityczne zdobędą mandaty, czyli wejdą do parlamentu, a partie rządzące z łatwością pokonają opozycję stosunkiem 107:91, a los jednego mandatu stoi pod znakiem zapytania. Według dokumentu Fidesz-KDNP zdobyłby 60 ze 106 poszczególnych okręgów wyborczych, 47 z listy ogólnokrajowej, a łączna opozycja odpowiednio 46 i 45.

Oznaczałoby to z pewnością większość parlamentarną dla obecnie rządzących sił, ale daleko im do 2/3, gdyż w 2018 r. partie rządzące miały w parlamencie 91 mandatów indywidualnych i 42 listy.

Ten pozytywny scenariusz dla Fideszu-KDNP jest tym bardziej korzystny, że analiza nie zakłada ani jednego zwycięstwa partii rządzącej np. na korzyść lewicy w stolicy we wszystkich 18 poszczególnych okręgach wyborczych. Według doniesień, eksperci kampanii partii rządzącej co prawda nie wiążą wielkich nadziei z wynikami w stolicy, ale tu w kilku poszczególnych okręgach wyborczych (m.in. 3., 13., 14., czyli XII, XVI, XVII) uznaj to za realistyczne.

W 2018 roku oprócz nich zwyciężyli jeszcze w trzech innych miejscach (w okręgach II, VIII i XI). Zgodnie z prognozami sukcesu opozycji można spodziewać się w większości powiatów powiatu Peszt, zwłaszcza na terenach bliższych stolicy. Ponadto w 2-2 okręgach wyborczych Pecz i Miszkolc, a także w części Szeged, w Nyíregyháza, Dunaújváros i Szolnok spodziewane jest większe zwycięstwo lewicy o ponad 10 punktów procentowych. W pozostałych okręgach wyborczych Szeged, Orosháza, Tatabánya i Budakeszin przewaga opozycji waha się w granicach 5-10 punktów procentowych, czyli jest względnie przekonująca.

Dwadzieścia dziewięć dzielnic pól bitewnych

Jednak w czterdziestu czterech okręgach Fidesz może liczyć na ogromne zwycięstwo powyżej 10 punktów procentowych lub znaczące zwycięstwo między 5 a 10 punktów procentowych, przy czym ten pierwszy na 29, a drugi na 15 miejscach. Szczególnie w powiatach Bács-Kiskun, Tolna, Zala, Vas i Győr-Moson-Sopron, a także w północno-wschodnich regionach kraju partie rządzące nie muszą się martwić, ale jest też kilka takich poszczególne okręgi wyborcze w regionie Dunaj-Tisza i Tiszántúl.

O wyniku wyborów najprawdopodobniej zadecydują tzw. okręgi pola bitwy, w których spodziewana jest bardzo zacięta walka. Strona głosowania taktycznego wymieniła 29 okręgów, w których różnica jest mniejsza niż 5 punktów procentowych na korzyść jednego z kandydatów, 16 z nich przechyla się na korzyść rządu, a 13 na opozycję.

Spójrzmy na te ciekawsze!

Być może do jednej z najbardziej pikantnych walk dojdzie w Hódmezővásárhely, gdyż Péter Márki-Zay jest nie tylko wspólnym kandydatem lewicy na premiera, ale też w niecodzienny sposób chce uzyskać indywidualny mandat. Jego przeciwnik, były siłacz Fideszu János Lázár, który cztery lata temu otrzymał prawie 52 proc. głosów, „wymazał” w ten sposób swoich przeciwników.

Teraz sytuacja będzie oczywiście inna, ale z analizy wynika, że ​​prowadzi prawie pięcioma punktami procentowymi (49,02 : 44,26), mimo że kandyduje też burmistrz Hódmezővásárhely, a jego kandydatura na premiera daje mu ogromną medialność korzyść.  Oczywiście może to być powód, dla którego Lázár ma się dobrze, skoro Márki-Zay popełnia błąd za błędem w swojej kampanii . Lewicowy polityk może wygrać w centrum okręgu wyborczego, ale Lázár może zwyciężyć w pozostałych miejscowościach.

Kandydat Fideszu prowadzi również w Szombathely, ale tylko o 0,02 punktu procentowego, co praktycznie oznacza całkowity remis Csaby Hende i Csaby Czeglédy z DK. W 2018 roku polityk partii rządzącej uzyskał 49,92 proc., drugi András Nemény (MSZP-Párbeszéd) tylko 30,52, ale wtedy partie opozycyjne startowały osobno. A ostrzeżeniem dla Hende może być fakt, że półtora roku później Nemény został wybrany na burmistrza w siedzibie powiatu Vas.

Z tego powodu w prawyborach toczyła się wielka bitwa o okręg: Czeglédy, zamieszany w skandaliczne sprawy i obecnie oskarżany, ale mimo to cieszący się lokalną popularnością, z trudem pokonał zbawcę stolicy LMP, Pétera Ungára. Zacięta walka do granic możliwości spodziewana jest również 3 kwietnia.

Dużej bitwy można spodziewać się także w okręgu wyborczym nr 6 w powiecie Borsod-Abaúj-Zemplén. W okolicach Tiszaújváros partie walczą już od półtora roku, ponieważ musiały się odbyć tymczasowe wybory parlamentarne w związku ze śmiercią Ferenca Koncza, teścia Fideszu. Następnie jego córka Zsófia Koncz pokonała słynącego z żydowskości László Bíró stosunkiem 50,51 do 46,27.

Cały artykuł Mandinera tutaj.

Zdjęcie: Parlament.hu