Nawiązując do referendum z 5 grudnia 2004 r. w sprawie przedłużenia obywatelstwa węgierskiego poza granice, ośmiu przywódców lokalnych węgierskich władz w Siedmiogrodzie odrzuciło przyjęcie Pétera Márki-Zaya w październiku ubiegłego roku. Ich list z zeszłego roku nie był przeznaczony do wiadomości publicznej, ale portal Székelyhon.ro go zdobył i przedstawił w piątek, a jeden z sygnatariuszy potwierdził autentyczność dokumentu.
List skierowany do Pétera Márki-Zaya wysłali Csaba Borboly, Sándor Tamás, Ferenc Péter i Csaba Pataki, prezydenci gmin Hargita, Kovászna, Maros i Szatmár, a także burmistrzowie siedzib tych powiatów : Attila Korodi z Csíkszereda, Árpád Antal z Sepsiszentgyörgy, Soós z Marosvásárhely Został podpisany przez Zoltána i Gábora Kerskényi z Szatmárném.
Samorządowcy rozpoczęli swój list od stwierdzenia, że Kelemen Hunor jest prawowitym przedstawicielem siedmiogrodzkiej społeczności węgierskiej i jeśli siły opozycyjne zwrócą uwagę na siedmiogrodzkich Węgrów w ramach kampanii wyborczej, to przede wszystkim powinny go szukać.
Uznali za ważny i dobry krok, że opozycja na Węgrzech chce również zwrócić uwagę na Węgrów za granicą, bo według nich musi nadejść czas, kiedy „rany narodu węgierskiego się zagoją i nikt nie będzie kwestionował przynależności Węgrzy za granicą”.
„Jednocześnie z szacunkiem zwracamy uwagę, że siedmiogrodzcy Węgrzy nie zapomnieli o referendum: zbrodnia z 5 grudnia nie wygasła. Jesteśmy rozczarowani, że uważasz, że 5 grudnia należy już do przeszłości. Dla nas to wyraźnie wskazuje, że nie odczuwacie wagi i znaczenia referendum w życiu Węgrów za granicą. Chcielibyśmy, żeby wiedzieli: nie przekroczyliśmy jej, a to nawet nie jest możliwe, dopóki ci, którzy uważali podział narodu za naturalny, razem z Ferencem Gyurcsány, są częścią koalicji opozycyjnej” – czytamy w liście. .
Samorządowcy przypomnieli też, że siedem lat temu rumuńska prokuratura antykorupcyjna zabrała w kajdankach kilku węgierskich przywódców z Transylwanii i Székelyföld, których później sąd uznał za niewinnych.
„W Rumunii prokuratura kierowana przez Kövesiego była wykorzystywana jako narzędzie do dyskredytowania i ścinania głów węgierskim przywódcom społeczności. Nie czuliśmy wtedy poparcia węgierskiej opozycji, nie słyszeliśmy jej oburzenia na arbitralne działania: nie otrzymywaliśmy wtedy zapytań ani listów kondolencyjnych. Przede wszystkim martwi nas to, że na Węgrzech chcecie tego samego: wykorzystywać prokuraturę do celów politycznych” – stwierdzili. Wyrazili zaniepokojenie, że przywódcy polityczni, którzy chcą przejąć władzę, chcą zmienić 2/3 ustawodawstwa na pół gwizdka i przygotowują się do rozwiązania porządku konstytucyjnego. Z naszego punktu widzenia jest to intencja niezwykle niepokojąca, ponieważ stabilna politycznie ojczyzna jest niezbędna dla Węgrów mieszkających za granicą – mówią.
List zakończyli stwierdzeniem, że choć doceniają chęć spotkania, odpowiedzą na prośbę przecząco. Podkreślają: po wyborach parlamentarnych będą negocjować z przedstawicielami wszystkich węgierskich organizacji politycznych, ponieważ uważają, że jedność narodu węgierskiego musi zostać przywrócona.
Árpád Antal, burmistrz Sepsiszentgyörgy, potwierdził autentyczność listu do Székelyhon. Powiedział: nie otrzymali oficjalnej odpowiedzi, ale członek zespołu Pétera Márki-Zaya poinformował w prywatnej wiadomości, że zapoznali się z treścią listu.
MTI
Zdjęcie w tle: plakat MSZP z 2004 roku wzywający do sprzeciwu wobec nadawania podwójnego obywatelstwa
Źródło obrazu: Strona Máté Kocsisa na Facebooku