Oszustwa i nadużycia wyborcze popełnione od czasu zmiany ustroju można powiązać z lewicą. Na przykład w 2002 r., gdy było to naprawdę potrzebne, rząd Medgyessy odmówił ponownego przeliczenia głosów, aw słynnej sprawie wideo Baja socjaliści sfałszowali dowody, aby oskarżyć Fidesz o oszustwo. Ostatnio wyszło na jaw, że kandydat ruchu Márki-Zay Zoltán Vajda wpisał się na listę indywidualnych kandydatów reprezentacyjnych w ostatnich wyborach parlamentarnych z fałszywymi podpisami. W ostatnich dniach sam Péter Márki-Zay zachęcał swoich wyznawców do wokturyzmu.
Oskarżaj przeciwnika o to, co sam chcesz zrobić, mówi stara lewicowa tradycja, i nie inaczej jest z oszustwami wyborczymi. Teraz, gdy organizacje pozarządowe powiązane z Georgem Sorosem zaprosiły delegację OBWE do kraju na obserwację wyborów, warto przypomnieć, że oszustwa i nadużycia popełnione od czasu zmiany reżimu często można powiązać z lewicą.
Grzech pierworodny można nazwać wyborami z 2002 roku, w których wbrew wszelkim wcześniejszym przewidywaniom socjaliści kierowani przez Pétera Medgyessy'ego wygrali minimalną większością głosów.
Aby rozwiać wyrażane przez wielu wątpliwości, Fidesz i Fidelits podjęli powszechną inicjatywę i zainicjowali zmianę prawa mającą na celu zachowanie i ponowne przeliczenie kart do głosowania.
Jednak większość partii rządzącej MSZP-SZDSZ w parlamencie dwukrotnie odrzuciła włączenie propozycji Fideszu do porządku obrad, więc ostatecznie głosów nie udało się przeliczyć, zamiast tego zostały zmiażdżone.
Jednym z najbardziej znanych oszustw wyborczych lewicy była sprawa wideo Baja z 2013 roku. W tym czasie Hvg.hu wymyśliło nagranie, które zostało opublikowane pod tytułem Oto dowód oszustwa: głosowali na pieniądze i drewno opałowe w Bajan.
Na filmie pośrednik wręczył kilku miejscowym mężczyznom dwieście tysięcy forintów i obiecał im dodatkowe pieniądze i drewno na opał, jeśli oni i członkowie ich rodzin pójdą głosować w wyborach uzupełniających w Baja. Attila Mesterházy, prezes MSZP, poinformował na konferencji prasowej, że Fidesz dopuścił się fałszerstwa wyborczego, powołując się na nagranie. MSZP nie mogło długo się cieszyć, bo 21 października policja poinformowała, że przedmiotowe nagranie jest sfałszowane, że występujący w nim aktorzy odegrali zorganizowaną sytuację po powtórnych wyborach przedstawicieli gmin. Policja przesłuchała jednego z aktorów, Gusztáva Kőrösa, przedstawiciela mniejszości cygańskiej w Solt, który do czasu wybuchu skandalu był członkiem DK kierowanej przez Ferenca Gyurcsány'ego. Mężczyzna powiedział, że klientem filmu był György Király, który jest wiceprezesem wydziału sportu socjalistów. Király był również przesłuchiwany przez policję, ale zaprzeczył, jakoby zlecił nagranie. Po aferze swoje stanowiska opuścili także Balázs Déri, dyrektor ds. komunikacji MSZP oraz Gábor Gavra, redaktor naczelny Hvg.hu.
Péter Márki-Zay niedawno zachęcał do oszustw wyborczych, zwłaszcza wokturyzmu, w Londynie, kiedy zapytał Węgrów mieszkających za granicą bez adresu zamieszkania: jeśli mogą,
zarejestrować się w chwiejnym okręgu, bo według wyników z 2018 roku nawet trzy mandaty w tym roku mogą zależeć od głosów zagranicznych.
Znany: Zgodnie z art. 350 Kodeksu karnego za formę przestępstwa przeciwko porządkowi wyborów uważa się głosowanie bez upoważnienia i pod fikcyjnym adresem. Jeżeli ktoś nakłania do popełnienia danego przestępstwa zagrożonego karą pozbawienia wolności do lat 3, uważa się to za podżeganie w myśl § 14.
Jedną z klasycznych form wyborczych sztuczek stosowanych przez lewicę jest głosowanie łańcuchowe.
Istota tego polega na tym, że pierwszy głosujący po prostu wrzuca pustą kopertę do urny wyborczej i zabiera czystą kartę do głosowania z lokalu wyborczego, gdzie jest ona wypełniana przez stronę przekupującą. Druga przekupiona osoba zabiera ze sobą już wypełnioną kartę do głosowania i wrzuca ją do urny, a także wyjmuje swoją kartę do głosowania i łańcuch trwa tak. Głosowanie łańcuchowe jest dobrym rozwiązaniem dla biorcy łapówki, ponieważ w ten sposób może on upewnić się, że wyborca jest rzeczywiście umieszczony w wybranym przez siebie miejscu na karcie do głosowania. W marcu 2006 r. program HírTV Célpont poinformował, że socjaliści oszukiwali w podobny sposób w Nagykáta w okręgu Peszt w 2002 r. i przygotowywali się do tego samego w wyborach w 2006 r. Opiekujący się wewnętrznymi sprawami partii socjalista twierdził w programie, że głosujący w ten sposób otrzymywali zazwyczaj 2 tys. forintów.
2022Plusz: A mówiąc o tradycjach, nie zapominajmy też o kontekście historycznym! W 1947 r. odbyły się wybory „niebieskiej karty”. Ludzie mogli głosować z dala od miejsca zamieszkania z tymczasowym zaświadczeniem o rejestracji wyborców wydrukowanym na niebieskim tle: wielu komunistów podróżujących po kraju ciężarówkami, pociągiem, pieszo lub rowerem głosowało w 15-20 miejscach w tych samych wyborach. Specjalnie wydrukowane w tym celu niebieskie karty zostały im udostępnione przez Węgierską Partię Komunistyczną – prawnego i ideologicznego poprzednika dzisiejszej lewicy. Badacze wciąż nie wiedzą, ile takich głosów mogło trafić do urn, szacują ich liczbę na 60-120 tys.
Ostrożność! Niewykluczone, że towarzysze szykują się do ponownej podróży 3 kwietnia!
Źródło i pełny artykuł: Magyar Nemzet/Ádám Bákonyi
Wyróżniony obraz: demokrata.hu