Według skrajnie liberalnego portalu DennikN można sobie wyobrazić, że węgierskie czołgi Lynx mogłyby stanowić główną siłę słowackiej armii, a ich działanie zależałoby również od węgierskiego państwa i firm. Oferty na jedno z największych wojskowych zamówień publicznych obecnego słowackiego rządu, zakup gąsienicowych pojazdów opancerzonych o wartości 1,74 miliarda euro, dotarły do słowackiego Ministerstwa Obrony. Za tę kwotę słowacka armia kupiłaby 152 pojazdy.
Chociaż kilka osób skrytykowało zamówienie publiczne, twierdząc, że ze względu na zbyt wiele warunków będzie mało chętnych, wpłynęły jednak cztery oferty.
W ostatniej chwili obok ofert z Węgier, Szwecji i Hiszpanii pojawiła się oferta mniej preferowanych Polaków.
W ramach zamówienia publicznego skarżyli się również, że podczas gdy prywatne firmy mogą uczestniczyć w podobnym zamówieniu w Republice Czeskiej, wnioski mogą składać tylko kraje partnerskie.
Węgry podpisały umowę z niemieckim Lynxem, który miał być produkowany w Zalaegerszeg w ramach grupy Rheinmetall. O słowacki przetarg ubiega się międzynarodowe konsorcjum.
Ciekawostką w przetargu jest to, że zwycięski kraj partnerski byłby odpowiedzialny nie tylko za dostawę pojazdów, ale także za zapewnienie usług, szkoleń i inwestycji w słowacki przemysł. Jako warunek postawiono, aby w produkcji mogło uczestniczyć 40 proc. słowackich firm.
Podobnie jak Węgry, Słowacja w coraz większym stopniu wiązałaby swoje inwestycje obronne z rozwojem przemysłu obronnego.
Nie jest szczegółowo określone, jakie obszary iw jakiej formie miałoby to obejmować, a wynika to z poszczególnych ofert. W każdym razie intencją jest nawiązanie strategicznego partnerstwa ze zwycięskim państwem. Nie ulega wątpliwości, że Węgry czy Polska mają inny punkt wyjścia niż Szwedzi czy Hiszpanie.
Zdaniem Niemców Słowacy mieliby wiele praktycznych korzyści, gdyby mogli współpracować z sąsiadem przy modernizacji swojej armii. Razem są w NATO i współpracują w ramach V4.
Oczywiście byłoby to logiczne, a większość słowackiej prasy również uważa wniosek Węgier za coś oczywistego.
Z wyjątkiem skrajnie liberalnego portalu DennikN, który przypomina nam, że w tym przypadku potrzebna byłaby pewna doza odwagi ze strony rządu Hegera, aby pozbyć się starych, obsesyjnych nerwów, ponieważ ta broń będzie reprezentować główną siłę słowackiej armii, a ich działanie zależałoby od obecnego państwa węgierskiego i od firm z siedzibą na Węgrzech. Oczywiście dodaje do swojej relacji dłuższe wspomnienie konfliktów słowacko-węgierskich z ostatnich 30 lat.
To smutne, że samozwańczy liberalny portal, aby służyć globalnym interesom, może w każdej chwili stać się nacjonalistą, aby podsycić konflikt między dwoma narodami.
W każdym razie Gáspár Maróth, komisarz rządu odpowiedzialny za rozwój obronności, jest optymistą, według którego pojazd bojowy Lynx będzie zdecydowanie najlepszą wersją pod względem stosunku ceny do wartości. Jak podkreślił:
„Bez suwerenności i bezpieczeństwa Słowacji nie ma też bezpieczeństwa Węgier. Jesteśmy zainteresowani tym, aby Słowacja również miała silną armię”.
Źródło i zdjęcie oraz pełny artykuł: mandiner.hu/Matus Tibor