W świadomości obywateli rola majestatu ludu jest zazwyczaj realizowana rzadko, najczęściej instynktownie.

Przede wszystkim w przypadku rewolucji wybucha niczym świecąca lawa z wulkanu. W takich przypadkach, podobnie jak zjawisko natury, może niszczyć i tworzyć nowe rzeczy ze swoją niemal nieokiełznaną mocą.

Wydarzenia rewolucyjne z 1848 i 1956 roku były świetlanym przykładem tego, jak nasz naród nie mógł dłużej znosić niewoli i trząsł się z kajdan.

Teraz, gdy święto narodowe upamiętniające rewolucję 1848 r. jest tuż za rogiem, wiemy, że wolność i niepodległość są teraz częścią naszych czasów. Tę wspaniałą wartość zdobyliśmy w latach 1989-90 bez poświęcania krwi. To zdarzyło się po raz pierwszy. Jeszcze trzydzieści dwa lata temu potrzebowaliśmy siły Węgrów we wspólnocie. Nasi młodzi ludzie wskazywali, że wulkan przygotowuje się do ponownej erupcji. Podczas ponownego pochówku Imre Nagya i jego towarzyszy przemówienie Viktora Orbána nie pozostawiło wątpliwości, że w razie potrzeby ognista siła rewolucji jest gotowa wszystko zmienić.

Beneficjenci reżimu Kádára ocenili krytyczną sytuację i wybrali adaptację zamiast otwartego oporu. Dzięki tej podstępnej taktyce zachowali swoją społeczną, polityczną i ekonomiczną rolę oraz ocalili swoje aktywa instytucjonalne. Przez wieki nasz naród, przyzwyczajony do imperialnej opresji, z chrześcijańską pokorą wierzył w pozorne nawrócenie komunistów i liczył na skruchę.

W rezultacie komuniści krwi przesiąknięci ideologią bolszewicką obalili pierwszy wolny rząd węgierski. Do dziś nosimy ich plecaki pełne wiszących na nas ołowiu, mimo że na próżno narodowo-konserwatywne siły odzyskały chwilowo władzę cztery lata później w wyborach.

Premier pierwszego wolnego rządu, József Antall, wskazał w wizjonerski sposób: „oni by chcieli zrobić rewolucję”. W latach 2002-2010, kiedy ponownie doszedł do władzy, siły polityczne, które chciały wymazać z pamięci jego przeszłość, teraz określane jako socjalliberałowie, pokazały zęby. Rząd Medgyessy-Gyurcsány-Bajnai, który używał najniższych środków politycznych i ekonomicznych, doprowadził Węgry do bankructwa swoim pierwotnym komunistycznym duchem.

Do 2010 roku zawsze pracowici Węgrzy zdali sobie sprawę, że komuniści nie są zbyt kosztowni, aby zdradzić swoich rodaków i rabować skarbiec dla zaspokojenia własnych interesów. Kondycja węgierskiego społeczeństwa zależy od zdobycia władzy politycznej przez rząd, a sukcesy gospodarki można już konkretnie policzyć przed wyborami parlamentarnymi w 2022 roku.

Z drugiej strony opozycyjna koalicja rządowa zebrana na wybory, delikatnie mówiąc, gotowa jest zniszczyć wszystko, co stworzyli większościowi obywatele, którzy żyją w swojej ojczyźnie, myśląc i działając jako naród. W tym miejscu warto podkreślić naszą zdolność adaptacji po Trianon, której namacalnym efektem jest jedność narodowa i rosnąca miłość Węgrów stąd izza granicy do siebie.

Opozycja otwarcie zapowiada, że ​​wepchnie nasze dzieci w ramiona LBMTQ, oddzieli je od rodziców, wykształci i wychowa w sposób obcy prawom natury. Oznaczałoby to, że zamiar nielegalnej imigracji do okupacji kraju jest legalny. Promowałby budowę równoległych społeczeństw, jednocześnie oferując prześladowania cywilizacji judeochrześcijańskiej na tacy zwycięskim wyznawcom ideologii islamskiej.

Moi węgierscy rodacy mieszkający w naszej ojczyźnie, nie możemy dać się zaślepić zbiorowi fałszywych obietnic i strumieniowi kłamstw zebranej koalicji opozycji. Służalczy, spętany MiniFeri z organizacji Sorosa, organizacji pozarządowych, zadeklarował, że reprezentuje wszystkich, w tym komunistów i faszystów. Podniósł się do poziomu Stwórcy. Jednocześnie widzimy, że umyłby stopy Gyurcsány i Bajnai trzy razy dziennie, gdyby mógł z ich pomocą dostać się na fotel premiera. Strona opozycji była zdezorientowana i uwikłana. Sami twierdzą, że nie potrafią rządzić. Nie mają jasnej wizji przyszłości. Należy położyć kres politycznej ekspansji postaci, które uczestniczyły w korupcji kraju i nieważkich spekulantów, którzy do nich dołączyli.

Wybory parlamentarne odbywające się co cztery lata są dobrą okazją do publicznego zademonstrowania naszego praworządności i demokracji – wzmocnionej obecnością OBWE – do okazania woli przytłaczającej większości, do ochrony naszej suwerenności naszymi głosami oraz do praktykowania zasady pomocniczości, osiągnięcia klasycznej demokracji. Wreszcie, możemy otworzyć przestrzeń dla formowania konstruktywnej opozycji, która reprezentuje prawdziwe wartości narodowe, ma zdrowy światopogląd i służy własnemu narodowi. Nie głosujmy na zdrajców środków do życia!

Przyjmując szczere słowa Józsefa Antalla, w świadomości majestatu ludu, udowodnijmy swoimi głosami, że można przeprowadzić pokojową rewolucję, raz raz wymieść z życia politycznego zdrajców naszego kraju i naszych Węgier i dla wszystkich.

Normalność jest po naszej stronie, nie wstydźmy się swojej pewnej przewagi, którą możemy ponownie pokazać na Marszu Pokoju 15 marca. Narodowi obywatele Europy, którzy do nas dołączają i przyjeżdżają z zagranicy, potwierdzają i wskazują, że zwolennicy społeczeństwa otwartego są na złej drodze i przegrywają. Wybory parlamentarne odbywają się w krajach Europy, gdzie dzięki sile suwerenności ludu, w określonym czasie, można wierzyć w suwerenność narodów, przy użyciu demokratycznych środków swobodnego wyrażania opinii.

Niezbędna reforma Unii Europejskiej jest w rękach wyborców lojalnych wobec swoich narodów w państwach członkowskich!

László Csizmadia, prezes-założyciel CÖF-CÖKA