Po raz kolejny genialny martwy mózg Péter Márki-Zay i jego towarzysze zdołali zorganizować „gigantyczną demonstrację”, tym razem przeciwko Putinowi i całemu światu. Oczywiście Orbán powinien się ukrywać i nie ma wątpliwości, że wygra wybory, ale tylko wtedy, gdy na Węgrzech będzie demokracja. Ale nie ma żadnych. Więc kto teraz wygra? Jeśli nie byłeś tam przed MTVA, zdecydowanie wygrałeś.
Cytujemy raport PestiSrácok, niefortunnych ofiar kilkuset zamrożonych przełączników systemu:
„Márki-Zay, unosząc się na fali nastrojów związanych ze „zmianą rządu”, zapowiedział na niedzielny wieczór gigantyczną demonstrację antyputinowską, antypropagandową, anty-Orbán, antyrządową, zasadniczo anty-wszystkim. Oprócz tego, że zaledwie kilkaset tysięcy (?) osób trzęsło się z zimna, a program składał się z serii sztampowych, pustych przemówień , to demonstracja osiągnęła swój cel. Kandydat na premiera lewicy po raz kolejny udowodnił, że ani jeden pies nie popiera ani jego, ani jego pomysłów mieszczących się w kategorii choroby psychicznej.
Lewica wzięła udział w nowej demonstracji z naprawdę twardym zespołem: Ákos Hadházy jako gospodarz, Miklós Hajnal jako przedstawiciel Młodej Gwardii, która zaniedbała studia i wyłudzała fundusze publiczne, Gábor Polyák jako obiektywny badacz, który boi się o swoją pracę, László Varju jako niekoronowany król samopokonania, István Ujhelyi jako brukselski socjalistyczny arcymistrz, Kanász-Máté Nagy wystąpił jako syndyk masy upadłości LMP, Katalin Lukácsi jako kapłanka reformatorska, a Márki-Zay
Krótkie podsumowanie tego, co zostało powiedziane podczas wydarzenia: Osłaniajcie Orbána! Orbán, zakryj się! Orbán, zakryj się! Bardziej szczegółowo: nie powinno być Paks2, nie powinno być Międzynarodowego Banku Inwestycyjnego, nie powinno być wojny, nie powinno być Putina, ale powinny być media publiczne, których chce lewica. To dość surrealistyczne, ale takie są „twierdzenia”.
Aby jednak drogi czytelnik nie miał poczucia, że niepotrzebnie przegryzł się przez powyższe linijki, zebraliśmy garść tego, co tym razem zrobił Márki-Zay, jakimi intelektualnymi bełkotami lub przemówieniami zachwycił wielkiego człowieka.
Tylko NATO może nas ochronić, nie armia węgierska – powiedział towarzysz Márki-Zay. I jest to z pewnością bardzo korzystna uwaga dla społeczeństwa, naszych sąsiadów i sojuszników w sytuacji wojennej. Nie mówiąc już o węgierskiej Gwardii Narodowej...
Masy z wypranymi mózgami, nieszczęśliwi ludzie pod ich wpływem - po raz kolejny odpalił swoją kolej, która teraz staje się wiecznie zielona. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak dodać, że tym razem zauważył: to kłamstwo Fideszu, że obraża wszystko i wszystkich, w co mogą uwierzyć tylko osoby należące do wyżej wymienionej kategorii. Spójrzmy prawdzie w oczy, technika rozumowania wciąż pozostawia wiele do życzenia.
3 kwietnia nie będzie ani demokracji, ani wolności – stwierdził najbardziej obecnie znany mieszkaniec Hódmezővásárhely. Chociaż nie jest jasne, czy jest to narracja mająca na celu wyjaśnienie klęski wyborczej, która rozpoczęła się z powodu tragicznych danych poparcia. Jednocześnie, na większą chwałę demokracji, burmistrz dodał do swojego wyjaśnienia przekręt
Gdyby były wolne wybory, to Fidesz albo by nie wszedł, albo dostałby co najwyżej 20 proc. – dodał kandydat na premiera, który zaświadczył o umiejętnościach, które zawstydziłyby wróżbitę z Delphi, a także potrafił zaskoczyć własną publiczność w swoje przemówienie, gdy nagle oświadczył, że Viktor Orbán po raz pierwszy podniósł węgierską płacę minimalną do poziomu europejskiego. Niewątpliwie to twierdzenie, w przeciwieństwie do innych, nie jest warte debaty”.
Źródło: PestiSrácok
(Obraz nagłówka: screenshot/seretlekmagyarorszag.hu)