Kościół od początku podkreślał, że małżeństwo to związek miłości mężczyzny i kobiety, który może dać życie kolejnym pokoleniom, a także służyć dobru jednostki i wspólnoty – podkreślił András Veres, biskup hrabstwa Győra, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Węgier, w udzielonym niedawno wywiadzie.
Odnosząc się do referendum w sprawie ochrony dzieci, proboszcz stwierdził: Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, a mężczyzna i kobieta przechodzą przez życie w przymierzu miłości. Wszystko, co się od tego różni, nie jest normalne, musimy to śmiało deklarować – dodał. Mówiąc o rodzinie jako medium formowania tożsamości płciowej, powiedział: w rodzinie opartej na zdrowym partnerstwie dzieci mogą dotrzeć do swojej naturalnej tożsamości poprzez zadawanie pytań, na które rodzice muszą szczerze odpowiadać, stosownie do dojrzałości dziecka.
Mówił też o: na swoich lekcjach religii dla małżeństw stanął na stanowisku, że edukacja genderowa nie ma swojego miejsca w szkole czy gdzieś poza rodziną, ale tylko w rodzinie, a ojciec i matka też muszą dorastać do to zadanie. Chociaż nie jest to łatwe dla wszystkich, nadal pomaga dziecku w zdrowej formacji emocjonalnej i umysłowej. Wszystko, co odbiega od tego, spowoduje obrażenia, ponieważ dzieci nie dojrzewają w ten sam sposób i tylko rodzice w rodzinie mogą kontrolować, które z nich jest gdzie iw jakim tempie - wyjaśnił.
Odnosząc się do wyborów parlamentarnych i referendum – do udziału w których biskupi zachęcają wszystkich ze względu na odpowiedzialność, jaką ponoszą za przyszłość – powiedział: oba są bardzo decydujące. „Ufam, że nie tylko chrześcijanie, ale ogólnie ludzie zdrowego rozsądku poczują swoją odpowiedzialność i będą wiedzieć, że muszą wypowiedzieć się w tej sprawie, aby budować przyszłość” – dodał. Zdaniem Andrása Veresa „ten, kto wybiera naturalność i normalność, podejmuje właściwą decyzję”, a w głosowaniu parlamentarnym „dorosły chrześcijanin może dokonać odpowiedzialnego wyboru”, bo pomagają mu w tym chrześcijańskie wartości.
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: Péter Papajcsik / Magyar Hírlap