János Süli, minister bez teki odpowiedzialny za planowanie, budowę i uruchomienie dwóch nowych bloków elektrowni jądrowej Paks, podzielił się z Vasarnap.hu swoimi przemyśleniami na temat wyborów parlamentarnych i rozwoju Paks II.
Wynik wyborów odzwierciedla, mówi Süli, to, że Węgrzy w nas wierzą, doceniają pracę wykonaną w ciągu ostatnich czterech lat, widzą osiągnięte wyniki i że mamy codzienne, żywe relacje z wyborcami.
Cieszyła wysoka frekwencja zarówno w okręgu wyborczym, jak i ogólnokrajowym, co daje bardzo silny mandat nowo utworzonemu rządowi.
Naszym celem było zdobycie 60 procent głosów i to przekroczyliśmy - ale włożyliśmy w to dużo pracy. Po cichu liczyliśmy tylko na to, że Fidesz-KDNP zdobędzie dwie trzecie głosów, bo sytuacja w ostatnim okresie bardzo się skomplikowała: pojawiło się wiele czynników niepewności, od epidemii koronawirusa, przez eksplozję cen energii, po wojnę.
Obiecaliśmy wyborcom, że będziemy kontynuować rozpoczęte prace.
Oznacza to budowę dwóch nowych bloków w Paks, które – nie mogę się powstrzymać od podkreślenia – nie są objęte sankcjami międzynarodowymi.
Czekamy na wystrzał z pistoletu startowego: bez wyjątku złożyliśmy wszystkie wnioski licencyjne do Państwowej Agencji Atomistyki, po pozytywnej ocenie których można rozpocząć drugą fazę projektu, czyli realizację.
Jak zawsze mówiliśmy, chcemy wybudować elektrownię, która zapewni przystępną cenowo energię elektryczną.
Podkreślił, że "wynik wyborów jest dla mnie dowodem na to, że warto pracować. Spacerując po osadach podczas kampanii, cieszyłem się z osobistej zachęty, dobrze było widzieć rozwój w regionie.
W ciągu ostatnich czterech lat osiągnęliśmy również znaczące wyniki na poziomie lokalnym – wystarczy pomyśleć o Węgierskim Programie Wsi, wiejskiej czekoladzie i dotacjach dla innych rodzin.
Źródło: vasarnap.hu/Gábor Tóth
Wyróżniony obraz: KÉSZ Holding