Lewicowy politolog i komik Zoltán Ceglédi wypowiedział się wczoraj na swoim portalu społecznościowym do lewicowych intelektualistów i polityków partyjnych, którzy wcześniej bronili Márki-Zaya, który „z prędkością wiatru zaczął odrywać się od polityka”. „Cóż, to niesamowite, że po pół roku i po brutalnie przegranych wyborach nagle zaczynasz dostrzegać, jak bardzo ten facet jest nie tak” – napisał Ceglédi.
Wspominał: „Za każdym razem, gdy mówiłem, zaczynaliście mnie krzyczeć i obrażać, że rzeczywiście Márki-Zay jest najlepszy, robi wszystko, co najlepsze, nie powinienem się dąsać, ale powinienem iść do kasy z petycją. No to jesteśmy w naprawdę bezlitosnych dwóch trzecich i nagle wszyscy zaczynają sobie uświadamiać jak bardzo jest nie tak z MZP? (…) Zrobiliście to, znowu dwie trzecie dla Orbána! Wzajemnie się finansujecie i reklamujecie, zapewniając się nawzajem, że jesteście na najlepszej drodze do najbardziej niesamowitego sukcesu. (…) Ci, którzy ponad tydzień temu wykrzykiwali propagandę na rzecz Márki-Zaya i zwolnili mnie, bo wskazałem, że to będzie problem, nagle zachowują się tak, jakby od zawsze widzieli i uznawali te problemy” – stwierdził Zoltán Ceglédi.
Wczoraj Ferenc Gyurcsány nie męczył swoich zwolenników nowymi pomysłami, powtórzył na swojej stronie na Facebooku podżeganie, że „Węgry mają nielegalny rząd, więc nie ma powodu do szacunku, współpracy, akceptacji, jest tylko powód do odrzucenia i walki, broń nie powinna być odłożona, ale podniesiona ” – próbuje w ten sposób wskazać drogę, po tym jak przyciągający wzrok zawołał wszystkich na imprezie w DK w weekend: „Bądź Gyurcsány!” i dał jasno do zrozumienia: ma nie ma zamiaru się cofać, bo jego partia jest najsilniejsza na lewicy i dlatego tylko on może być jej liderem.
Źródło: Magyar Hírlap
Zdjęcie: Norbert Farkas