Mogliśmy świętować wczoraj. Okazja nadarzyła się sama, ponieważ Węgry przystąpiły do ​​Unii Europejskiej 18 lat wcześniej, 1 maja 2004 roku. Jednak na świecie nie ma powodu do świętowania.

Świat bardzo się zmienił przez 18 lat, a współpraca w UE zmieniła się jeszcze bardziej. Organizacja obiecująca obopólne korzyści gospodarcze powoli (choć nie tak powoli) przekształciła się w wodopój kopiujący główne elementy moskiewskiej dyktatury, wypaczoną organizację, w której lewicowo-liberalna (globalistyczna) większość próbuje narzucić swoją wolę (do dziś ) mniejszość podążająca inną drogą. W tym celu nie cofają się przed niczym na świecie, starają się dostosować później przystępujące kraje do swojej woli grożąc, szantażując i łamiąc własne zasady , zwłaszcza te wyznające ich chrześcijańsko-konserwatywne zasady.

Ci globaliści nie mają boga ani kraju. Dokładniej, tak, ale ich bogiem są pieniądze, a ich krajem jest Wielka Msza, coś, co nazywają Stanami Zjednoczonymi Europy. Nie ma znaczenia, co robimy, po prostu pozwól globalistom przewodzić, a reszta niech wykonuje ich rozkazy jak niewolnicy bez sprzeciwu. Jeśli nie, nadejdzie bicz, „powalenie na kolana”, „głód”.

Dziś w UE krzykacze to idioci i wielu ludzi, którzy faktycznie się z nimi nie zgadzają, ale pozbawione kręgosłupa, kompromitujące postacie kiwają im głową. I nawet nie zauważają - albo nie odwracają wzroku - że kolejka pieniędzy, na którą się wspięli, pędzi w kierunku przepaści z zatrważającą prędkością, a most, który ją kiedyś przecinał, już dawno został zburzony. Wybili filary wspierające: wygnali Boga, zhańbili rodzinę i kraj, państwo narodowe.

Napisałem, że idioci dyktują. Nie ma wątpliwości. Ci, którzy głosowali za niewiarygodnym nonsensem, że mężczyźni mogą rodzić dzieci, nie mogą być normalni. W dawnej Europie byliby za to zamknięci w szpitalu psychiatrycznym, ale dziś dają miejsca w parlamencie i wszelkiego rodzaju stanowiska. I krzyczą tysiąc razy, jeśli ktoś ich nie oklaskuje. Jęczą, gdy kraj nie prosi o migrantów, którzy przybywają siłą, wpadają w histerię, gdy kraj prawnie uniemożliwia każdemu wjazd na jego terytorium, jak mu się podoba i oczywiście bez dokumentów, bo inaczej nie można by zawrócić Europy do Euristanu. Głoszą wolny wybór kraju jako prawo człowieka, a podczas każdego lotu skanowane są także spodnie obywateli Europy. Pozwalają, a nawet wspierają islam w Europie, choć wiedzą, powinni wiedzieć, że zgodnie z Koranem terytorium, na którym żyje prawdziwie wierzący muzułmanin, automatycznie będzie do niego należeć. Ponieważ Allah stworzył ziemię dla swoich wyznawców, więc jeśli zajmują jakiś obszar, to nie jest podbój, oni po prostu zabierają to, co do nich należy.

Jak działa Europa? Jak prawdziwy idiota. Jak człowiek, który broni się przed zamordowaniem przez poderżnięcie sobie gardła.

Nie mamy się jednak czemu dziwić, bo jaki jest pan, taki jest też jego sługa. Europą rządzą Stany Zjednoczone Ameryki, kraj, którego prezydent myli swoją wnuczkę z dawno zmarłym synem, który często nawet nie wie, że jest prezydentem i mówi o niczym. Zrobili z tej obłąkanej postaci największą chwałę pierwszego człowieka światowej potęgi, USA! Brud i nieokiełznany idiotyzm napływają do Europy, nadeszła BLM, aberracja LGBTQ, okaleczanie dzieci na naszych szyjach, odkupieńcze operacje zmiany płci, pozbawiona skrupułów cenzura pod pseudonimem wolność prasy i moglibyśmy tak wymieniać i wymieniać.

Co więc moglibyśmy świętować w rocznicę akcesji? Może nieustanne kłamstwa i nienależyte postępowanie? A może dyktatura rządów prawa? Niech żyje ich próba porwania? Czy intencja zniesienia naszej niepodległości może być żywa?

Uwaga, nie mówimy o dozwolonej liczbie grochu w strąku grochu ani o geometrycznej kontroli krzywizny ogórka, chociaż to również wskazywało, dokąd zmierza ta chora społeczność. Chodzi o to, żeby być powoli.

Dotarliśmy tu w 18 lat. Czy tego właśnie chcieliśmy? Ledwie. Ale jeśli to wszystko, bądźmy cierpliwi. Może za rok, dwa pacjent się uspokoi i wyzdrowieje z choroby psychicznej.

Autor: mł. György Tóth

(Zdjęcie na okładce: port.hu)