Zachód reaguje na wydarzenia wojny rosyjsko-ukraińskiej oburzeniem i sankcjami. Mówi o naruszeniach integralności terytorialnej, zbrodniach wojennych, okrucieństwach wobec ludności cywilnej, gwałtach na kobietach. Przede wszystkim o zbrodniach Rosjan.

Wielka szkoda, że ​​nie były one tak zdecydowane i potępiające w czasie, gdy w czasie II wojny światowej, jako sojusznik ludzi Zachodu, żołnierze armii sowieckiej gwałcili kobiety węgierskie, rumuńskie, polskie i niemieckie, bez żadnego konsekwencje.

Kiedy chroniona przed niemieckimi aspiracjami imperialnymi Polska – i cała Europa Wschodnia i Środkowa – została wydana w Jałcie innemu wielkiemu mocarstwu, które w swojej ideologii, metodach i zniszczeniach niczym nie różniło się od pokonanego. Kiedy chłopaki z Pesztu walczyli z obcymi czołgami depczącymi ich własne ziemie, nikt im nie przysłał broni, nie wyrzucili Czajkowskiego z sal koncertowych.

Niegdysiejsi globaliści, którzy dawno temu sowiecką okupację witali hosanna, teraz tłumaczą, dlaczego muszą odrzucić wszystko i przystąpić do wojny po stronie Ukraińców z długoterminowym rosyjskim zagrożeniem.

Jednak sytuacja historyczna zmieniła się w międzyczasie; gdyby Turcy zaatakowali Bułgarię, czy dostarczylibyśmy Bułgarom broń, ponieważ Turcy nie zatrzymaliby się aż do Budy?

Na koniec piękny przykład pozornej prawdy: według Márii Vásárhelyi nikt nie docenił wystarczająco wielkiego gestu, jakim Gyurcsány i Bajnai wykonywali obowiązki premiera za symboliczny 1 forint. Tym samym nie tyle zadeklarowali swój altruizm, ile raczej to, że nie potrzebują drobnych drobnych, które otrzymuje węgierski premier. Mogli prowadzić swoją działalność wyłącznie dla dobra kraju, ale jak widzieliśmy, niewiele mieli z tym wspólnego. Jakiej więc korzyści oczekiwali? Oczywiście, wzięli większy wycinek z dodatkowych rzeczy.

Myślę, że to wysyła złą wiadomość, gdy premier mówi, że nie potrzebuje pensji. Co więcej, wiedząc, w jaki sposób Ferenc Gyurcsány zdobył swoje bogactwo. (Wyjaśnienie: dzięki koneksjom politycznym i rodzinnym.) Może już objął sekretariat KISZ w pracy socjalnej, bo wiedział, że w inny sposób może zarobić miliardy?

Ale możliwe też, że za forintową pensją krył się wgląd: tyle jest warta ich praca. Jeśli tak, to pójdę za nimi, bo to jest naprawdę sprawiedliwe.

Zsolt Ungváry / Niedziela

Zdjęcie: Pixabay